Jako temat swoich wykładów w Oslo historyk wybrał „triumf i upadek rosyjskiego komunizmu”, opatrzony istotnym uzupełnieniem: „przestrogą dla Zachodu”. Te dwa wątki w istocie streszczają życiowy dorobek Richarda Pipesa, rozpięty miedzy warsztatem badacza dziejów Rosji i Związku Sowieckiego a rolą eksperta, który przestrzegał przed błędami polityki Zachodu wobec komunistycznego wyzwania. Na dorobek ten złożyło się ponad dwadzieścia książek, w tym wiele pozycji o statusie klasycznych dzieł światowej historiografii, takich jak Formation of the Soviet Union (1954), Russian Revolution (wydanie polskie w 1995), Russia under the Old Regime (wydanie polskie – jako Rosja carów – w 1990), Property and Freedom (wydanie polskie w 2001) czy dwutomowa biografia Piotra Struve (ostatnio udostępniona także polskiemu czytelnikowi). Z drugiej strony dopełniają ów dorobek publikacje poświęcone polityce amerykańskiej wobec Związku Sowieckiego, a także ocenie sytuacji w samej Rosji, przedstawiane w najbardziej prestiżowych i wpływowych czasopismach, takich jak „Foreign Affairs”, „Commentary”, „Encounter”, czy „New York Times”, i zebrane w kilku tomach szkiców politycznych (ich wybór ukazał się w Wydawnictwie ARCANA w 2003 r. pod tytułem Rosja, komunizm i świat). Najważniejszą częścią tej – politycznej – strony działalności profesora Pipesa była jednak jego służba w administracji Ronalda Reagana na stanowisku dyrektora Wydziału Związku Sowieckiego i Europy Wschodniej w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego w latach 1981-1982 (Harvard nie udziela swoim profesorom urlopów dłuższych niż dwuletnie).
Jaka jest lekcja historii, jaką przedstawia Pipes? Jakie wyciąga z niej wnioski? Zamiast odpowiadać na te pytania, na które odpowiada w zamieszczonej obok rozmowie sam autor „Własności i wolności”, warto może raczej przedstawić zwięźle jego niezwykłą drogę życiową, bo jak twierdzi on sam, aby poznać człowieka, motywy jego sądów, trzeba najpierw poznać jego historię.
Historia życia Richarda Pipesa zaczyna się w lipcu 1923 roku w Cieszynie. Jego ojciec, Marek, który w czasie I wojny służył w legionach Piłsudskiego, prowadził w mieście nad Olzą interes cukierniczy – ten sam, który do dziś eksportuje na cały świat wafelki Prince Polo. Wraz z rodziną (matka małego Rysia, Zofia z Haskelbergów, pochodziła podobnie jak ojciec ze zasymilowanej rodziny żydowskiej) przeniósł się następnie do Warszawy, gdzie przyszły historyk uczęszczał do pierwszych szkół. Językiem domowym Pipesów był niemiecki, polski stał się drugim językiem przyszłego krytyka „imperium zła”. W 1939 roku, po porozumieniu dwóch imperiów zła w pakcie Ribbentrop-Mołotow, kiedy Polska została wymazana z mapy, Pipesom udało się (jeszcze w końcu października!) uciec od pewnej śmierci – przez Włochy i Portugalię do Stanów Zjednoczonych. Historię tej dramatycznej ucieczki odtworzył niedawno Pipes w swej autobiografii Vixi (polskie wydanie – 2004).
Po odbyciu służby wojskowej w amerykańskim lotnictwie młody Pipes zdecydował się na studia historyczne poświęcone Rosji właśnie, do czego skłoniło go zainteresowanie tematyką rosyjską ożywione wyraźnie w czasie II wojny światowej. Studia na Harvardzie – najbardziej prestiżowym uniwersytecie amerykańskim – uwieńczył doktoratem w 1950 roku. Umocniwszy swą pozycję młodego naukową publikacją pierwszej książki poświęconej polityce narodowościowej imperium sowieckiego, Pipes zyskał nominację na stanowisko profesorskie na Harvardzie, zostawiając w pokonanym polu wielu znakomitych rywali (w tym Martina Malię, który nigdy tego autorowi Rosyjskiej Rewolucji nie wybaczył). W zorganizowanym wówczas na Harvardzie Russian Research Center, najważniejszym w świecie akademickim centrum studiów nad Rosją i Związkiem Sowieckim, objął funkcje dyrektora, którą przez ponad dwadzieścia pięć lat dzielił z innym wielkim przedstawicielem „polskiej szkoły” w amerykańskiej sowietologii, Adamem Ulamem.
„Nie wolno wierzyć refleksjom Polakom o Rosji i ZSRR, oni nie myślą uczciwie” – tak przedstawiciel innego zgoła nurtu sowietologii amerykańskiej, profesor Mosze Lewin, ostrzegał amerykańską publiczność przed kolejnymi książkami Pipesa jeszcze w 1991 roku. Na czym polegała owa „polska specyfika” spojrzenia na Rosję i komunizm, którą w owej etnicznej obeldze „zdemaskował” Lewin (nota bene, także urodzony w Polsce…)? Zrozumieć ją można nie tylko poprzez lekturę tekstów samego Pipesa, Ulama, Zbigniewa Brzezińskiego, czy Leo Łabędzia, ale poprzez przypomnienie kontekstu ideowego, w którym ich głosy były przyjmowane, a raczej odrzucane w świecie amerykańskiej, a szerzej – zachodniej – sowietologii. Kontekst ten tworzyło od lat sześćdziesiątych zdecydowane zwycięstwo nurtu, który reprezentował m.in. wspomniany Mosze Lewin: nurtu tzw. rewizjonistów, którzy w imię „obiektywizmu badawczego” zaczęli doszukiwać się pozytywnych stron sowieckiego „eksperymentu”. Rewizjoniści podkreślali „demokratyczny” charakter sowieckiego państwa, jego „sprawiedliwy” społecznie system dystrybucji dóbr, skuteczność w rozwiązywaniu problemów narodowościowych, podnoszeniu poziomu kulturalnego mas, budowaniu względnego przynajmniej dobrobytu. Minimalizując ofiary, jakie pociągnęło za sobą budowanie owej sowieckiej utopii, rewizjoniści podkreślali zdecydowanie „prawo” narodów ZSRR do budowania alternatywnego wobec kapitalizmu sposobu życia.
Richard Pipes już po pierwszej swojej wizycie w ZSRR, w 1957 roku, nie miał żadnych wątpliwości, że zgoła inne prawa: do wolności słowa, wolności religii, do własności – a raczej brak tych praw – są przeżywane głęboko przez zwyczajnych mieszkańców Kraju Rad. Jednocześnie, tak jak Ulam, Brzeziński czy Łabędź, wyniósł Pipes z Polski instynktowne niemal doświadczenie ekspansjonizmu sowieckiego (rozwiniętego na gruncie bogatej pod tym względem tradycji rosyjskiej). Związek Sowiecki był w tej perspektywie, w perspektywie Pipesa, wrogiem: groźnym wrogiem Zachodu; wrogiem, który jednak miał swoją wewnętrzną, zasadniczą słabość – sprzeczność z naturalnymi dążeniami olbrzymiej części swoich poddanych. Ten pogląd był dla rewizjonistów absolutną herezją, a głosząca go mniejszość – oskarżana o „zimnowojenne instynkty”, „jaskiniowy antykomunizm” – przedmiotem środowiskowego ostracyzmu.
Pozycję Pipesa jako bête noire amerykańskiej sowietologii umocniła zdecydowanie jego synteza historii Rosji przedrewolucyjnej – Russia Under the Old Regime (1974) – szukająca konsekwentnie korzeni sowieckiego totalitaryzmu w Rosji carskiej jeszcze. Książka ta, rzeczywiście nader bliska w swej głównej idei tradycjom polskiej interpretacji ciągłości “białego i czerwonego caratu” (najpełniej wyłożonej przez Jana Kucharzewskiego), spotkała się także z ostrymi polemikami ze strony sowieckich propagandystów, jak i rosyjskiej emigracji – z Aleksandrem Sołżenicynem na czele.
W tym samym czasie Pipes wystąpił wobec waszyngtońskich polityków z ostrzeżeniem przed lekceważeniem ofensywnej atomowej strategii sowieckiej; przedstawiając zasadniczą krytykę polityki detente – realizowanej od czasów Nixona do Cartera linii ustępstw amerykańskich w stosunku do ekspansywnej polityki ZSRR. Wiedzę i doświadczenie Pipesa w zakresie celów i metod sowieckiej polityki imperialnej oraz środków przeciwdziałania tej polityce zdecydował się wykorzystać bliski mu w poglądach w tej materii Ronald Reagan. W roli dyrektora Wydziału Związku Sowieckiego i Europy Wschodniej w Radzie Bezpieczeństwa Narodowego stał się Pipes jednym z głównych twórców “twardego kursu” Reagana wobec ZSRR, a także współautorem polityki międzynarodowych sankcji wobec reżimu gen. Jaruzelskiego po wprowadzeniu w Polsce stanu wojennego.
Przełom lat 80-ych i 90-ych pozwolił Pipesowi na chwilę triumfu: polityka stanowczego przeciwstawienia się komunistycznej ekspansji, wspierania ruchów opozycyjnych (z „Solidarnością” na czele) wewnątrz „imperium zła” przyniosła swoje owoce. Wskazywane przez Pipesa fundamentalne słabości wewnętrzne sowieckiej potęgi dały znać o sobie. „Demokratyczny” według większości amerykańskich sowietologów, cieszący się „masowym poparciem społecznym” system sowiecki – runął. Otwarte dzięki temu archiwa Moskwy pozwoliły ponad wszelką wątpliwość odsłonić nieludzki charakter tegoż systemu, potwierdzić skalę jego ofiar.
Ofiarom systemu zadedykował Pipes właśnie swoje opus magnum: wydaną w 1990 roku syntezę rewolucji rosyjskiej. Refleksji nad pozostałościami tego systemu w mentalności jego poddanych, nad dziedzictwem komunizmu poświęcił dalsze lata swoich studiów, które kontynuował już jako profesor-emeritus.
Komunizm, stwierdził w swych noblowskich wykładach Pipes, próbował zanegować trzy fundamentalne składniki ludzkiej natury: przywiązanie do prywatnej własności, do religii i do wolności słowa. To ostatecznie skazało go na ekonomiczną klęskę, a także na duchową pustkę, nie wykorzeniając przy tym tęsknoty ludzi – ofiar systemu – za utraconymi wartościami.
Te wartości są jednak nadal zagrożone – także wewnątrz cywilizacji zachodniej. W Rosji źródłem tego zagrożenia było (i jest) państwo, w dzisiejszych Stanach Zjednoczonych czy w Europie (niestety także w Polsce) jest nim opinia „elity”, która uporczywie atakuje własność, religię i wolność słowa. Dowodem na to stałe podnoszenie podatków pod dyktando „mediokracji” i jej pupilów – lewicowych polityków, traktujących indywidualne bogactwo (naturalnie nie własne) jako niemoralne, dążących do przekazania maksimum bogactwa narodowego w ręce rządowej biurokracji. Dowodem na to także stała agresja dominujących mediów i hołubionych w nich „elit intelektualnych” wobec zjawiska odradzania się religii i wszelkich prób podtrzymania moralnego fundamentu życia publicznego. Dowodem na to wreszcie fenomen „political correctness”, w którym znikoma mniejszość stara się narzucić ogromnej większości społeczeństwa swoją sprzeczną ze zdrowym rozsądkiem ortodoksję. Na tym właśnie (między innymi) polegał bolszewizm. I o tym przypominał całym dziełem swego życia Richard Pipes.
Bardzo będzie brakowało jego głosu w tym wieku, drugim już od wybuchu bolszewickiej rewolucji.
W 141 numerze Arcanów przypomnimy tę rozmowę, którą przed 27 laty miałem okazję przeprowadzić z Profesorem w jego harvardzkim gabinecie.
Prof. Andrzej Nowak