Tak jak zgadzamy się na stratę dla Zachodu Gruzji, tak możemy nie obronić Mołdawii – rozmowa z drem hab. Krzysztofem Szczerskim
Portal ARCANA: Naddniestrze to po prostu ekspozytura rosyjskich interesów. Jest miejscem gdzie de facto stacjonują rosyjskie wojska. Szachuje z jednej strony Ukrainę, ale głównie Mołdawię, także Rumunię. Jaka będzie przyszłość Naddniestrza, skoro jest to region tak mocno przesiąknięty interesami mafii, czy wojska? Jaka może być przyszłość Naddniestrza, gdyby Mołdawia ostatecznie połączyła się z Rumunią?
Krzysztof Szczerski: Łączenie Mołdawii z Rumunią to nie jest dobre rozwiązanie – o tym za chwilę. Naddniestrze jest częścią szerszej rosyjskiej polityki utrzymywania zamrożonych konfliktów w miejscach istotnych dla polityki w ramach tego, co Rosja, w swym imperialnym języku, nazywa „bliską zagranicą”. Na Naddniestrze trzeba zatem patrzeć nie tylko przez pryzmat samej Mołdawii i Ukrainy, ale szerzej. Rosja utrzymuje celowo napięcie w tym, co określa swoją strefą wpływów i celowo to napięcie dozuje, raz zwiększając poziom niepokoju, a raz dając ofertę wybranym partnerom np. zachodnim, żeby pracować razem przy rozbrajaniu takich min. Rosja prowadzi politykę „pulsującego napięcia". To dotyczy Kosowa, Abchazji i Osetii, Karabachu. Dotyczy również Naddniestrza. Można przyjąć, że wobec Naddniestrza Rosja będzie stosowała tego typu taktykę: będzie zaostrzać sytuację jeśli będzie jej zależało na konfrontacji, ale będzie chciała oferować układ czyli deal w Naddniestrzu, po to, żeby wybrać sobie na Zachodzie partnerów do rozgrywki geopolitycznej. Dzisiaj jesteśmy w fazie oferowania rozwiązania problemu Naddniestrza jako części pewnej szerszej gry z wybranymi partnerami na zachodzie, szczególnie z Niemcami.
Niedawno wróciłem z Kiszyniowa i naprawdę widać tam wyraźne ożywienie polityki niemieckiej wobec Mołdawii. Niedawno była tam kanclerz Merkel, planowane są kolejne bardzo wysokie wizyty niemieckie. Widać, że to jest faza, kiedy Rosjanie nie zaostrzają kwestii naddniestrzańskiej, lecz próbują przez nią uzyskać jakieś koncesje we współpracy z wybranymi partnerami.
Cokolwiek myślimy o przyszłości samej Mołdawii, to jej podział musi się skończyć. Niezależnie od tego, jaki wybór może potem czekać Mołdawię – ja uważam, że powinna zachować niepodległość i szybko wejść do struktur europejskich – musi być zjednoczona. Nie możemy sobie pozwolić w Unii Europejskiej, żeby nawet na jej obrzeżach był kraj, który jest wewnętrznie podzielony przez zewnętrzne siły.
Standardem europejskim jest to – a mówiłem to teraz właśnie w czasie pobytu w Mołdawii do studentów, działaczy młodzieżówek partyjnych – że jeśli na naszej ziemi stacjonują obce wojska, to tylko dlatego, że je sami zaprosiliśmy. Nie może być quasi-okupacyjnych wojsk rosyjskich na terenie żadnego europejskiego kraju. Mołdawia, nawet gdyby była – jak proponują Niemcy półfederalna – to z Naddniestrza muszą wyjechać rosyjskie wojska.
Portal ARCANA: Nie dopuszcza Pan Profesor opcji, że jednak Mołdawia wejdzie do zachodnich struktur bez Naddniestrza? Bo ten federalizm ku temu zdaje się skłaniać. Pozostaje możliwość, taka jak w przypadku Gruzji, która jest w różnych strukturach międzynarodowych, a jednak Abchazja i Osetia Południowa są de facto wyłączone z jej granic.
KSz: Droga Mołdawii do Unii Europejskiej na pewno będzie przebiegała przez długą fazę pośrednią, czyli fazę, w której będzie obowiązywał – mam nadzieję – układ stowarzyszeniowy, strefa wolnego handlu i – co najważniejsze – ruch bezwizowy. Tego typu sytuacja może dotyczyć podzielonej Mołdawii, bo ona w tej przejściowej fazie może istnieć bez Naddniestrza. Mam nadzieję, że ta różnica statusowa między obywatelami Naddniestrza i obywatelami Mołdawii w tych trzech kwestiach (czyli uczestnictwa w unijnych programach np. wymiany młodzieżowej, bezwizowy ruch, strefa wolnego handlu) uruchomi proces reintegracyjny. W Mołdawii pojawia się nowe szanse dla jej obywateli, w Naddniestrzu – nie. I ono samo zacznie ciążyć na Zachód. Możliwy jest scenariusz, że faza przejściowa będzie dotyczyła Mołdawii podzielonej, ale faza ostateczna powinna dotyczyć Mołdawii zjednoczonej. Koncesjonowana samodzielność Naddniestrza będzie osłabiona gdy UE będzie sprzyjać rozwojowi Mołdawii.
Portal ARCANA: To dobry moment, by zapytać o rolę Polski, ponieważ nowy ambasador w Mołdawii, Artur Michalski, wykonywał gesty sympatii wobec Naddniestrza, wobec tego status quo. MSZ Naddniestrza (Nina Shantsky) okrzyknęło to znacznym sukcesem, a Ośrodek Studiów Wschodnich wydał analizy, w których mówił o przyszłości polskiej gospodarki w Naddniestrzu, o autostradach budowanych przez polskie firmy. Zdaje się, że Polska, która zazwyczaj EuropęŚrodkowowschodnią ciągnęła na Zachód, teraz zamraża te konflikty, zgodnie z interesem Kremla.
KSz: Mamy w tym roku kilka ważnych wydarzeń, które będą dotyczyły Mołdawii. Z naszego punktu widzenia, ważne jest utrzymujące się zainteresowanie Radosława Sikorskiego Mołdawią. Tu Sikorski nie zniszczył naszej polityki, tak jak na każdym innym kierunku. Jeszcze w lutym będzie wizyta min. Sikorskiego, Bildta i Hague'a w Mołdawii. Mówię o tym dlatego, że polska polityka zagraniczna musi mieć jasną koncepcję przyszłości Mołdawii. Bo jeśli istotnie się angażujemy w Mołdawię, to nie można już prowadzić tej polityki tak lekko. To jest personalne zaangażowanie autorytetu polskiego ministra i należy oczekiwać od polskiego rządu jasnej i zdecydowanej deklaracji w sprawie Mołdawii.
Kolejną ważną rzeczą będzie wrześniowy szczyt Partnerstwa Wschodniego w Wilnie, który powinien w jakiś sposób ogłosić postęp czy nawet zakończenie rozmów dotyczących strefy wolnego handlu. To krok w stronę stowarzyszenia. I niestety – jak zrozumiałem z rozmów z naszymi mołdawskimi kolegami – kanclerz Merkel wyraźnie powiedziała, że najważniejsza rzecz, która Mołdawian interesuje, czyli zniesienie wiz nie rozstrzygnie się przed niemieckimi wyborami. To pokazuje, jaka jest siła kalendarza wyborczego najważniejszych państw w Europie na tego typu rozstrzygnięcia. Z kolei dla Mołdawii najważniejsze jest, by stało się to przed końcem 2014 roku, czyli przed ostatnią fazą kampanii wyborczej w Mołdawii, by obóz proeuropejski, który rządzi z trudem utrzymując większość, otrzymał owoc swoich starań. W Mołdawii utrzymuje się bardzo ostry podział polityczny między komunistami i obozem proeuropejskim, ale też bardzo wewnętrznie zróżnicowanym, bo wielopartyjnym. Ten więc obóz jest przekonany, że jedyne co może przedłużyć jego rządy, na których i nam powinno zależeć, to pokazanie obywatelom w czasie kampanii wyborczej, że wybór kierunku zachodniego przyniósł konkretne rezultaty – wolny handel i ruch bezwizowy.
W tym wszystkim Polska musi mieć swoje zdanie. Widać wyraźnie, że Partnerstwo Wschodnie ma już sens coraz bardziej symboliczny, każdy kraj zabiega o swoją własną, indywidualną ścieżkę do Unii – tak samo jest z Mołdawią. Nie ma żadnej pracy zbiorowej, Partnerstwo Wschodnie to już tylko definicja obszaru terytorialnego, ale nie polityki europejskiej. Każdy walczy o swoje i próbuje popchnąć do przodu własne sprawy.
Nie wiem, jakie są plany polskiego MSZ dotyczące Naddniestrza. Mam nadzieję, że poza jakimiś gestami w stronę Polaków mieszkających w Naddniestrzu, żadnych kontaktów formalnych nie będzie, bo nie jest w naszym interesie, żeby legalizować czy formalizować nasze relacje z Naddniestrzem.
Portal ARCANA: Pan Profesor sceptycznie wyraził sobie wobec celu unionistów. Wiemy, ze Bukareszt jest silnym oparciem dla tych tendencji proeuropejskich w Mołdawii. Prezydent Băsescu jest mecenasem różnych przedsięwzięć kulturalnych i jest to ważny czynnik. Sąśrodowiska, zarówno w Bukareszcie (paradoksalnie jest wśród nich wielu młodych ludzi) jak i w samej Mołdawii. Odbywają się manifestacje unionistów, jak w Bălti parę miesięcy temu, która zresztą została zaatakowana przez Rosjan, stosowano wobec niej pewne prowokacje. Te tendencja unionistyczne są wyraźnym zagrożeniem dla interesów rosyjskich w tym regionie. Historycznie też Mołdawia ma absolutnie uzasadnienie bycia częścią Rumunii, jako połączenia Wołoszczyzny, Siedmiogrodu i hospodarstwa Mołdawskiego.
KSz: Unioniści oraz szczerzej: wpływy rumuńskie, rosną dzisiaj w siłę za pomocą nóg – chodzi mi o paszporty rumuńskie. Powszechnie uważa się np., że znaczna część parlamentarzystów mołdawskich posługuje się paszportami rumuńskimi po to, żeby móc swobodnie podróżować na różnego rodzaju wydarzenia w Unii Europejskiej. To symboliczna skala tego zjawiska. Wobec unionistów jestem sceptyczny, bo nie uważam, by zmiany granic – zwłaszcza w tej części Europy – były dobrym pomysłem na politykę w naszym regionie. Jeśli Rumunia przyłącza sobie Mołdawię to może Węgry upomną się o Siedmiogród, Albania z pewnością o Kosowo, a być może Niemcy o Śląsk. To jest przepis na gigantyczny konflikt – nawet referendum tutaj nie pomoże, tylko będzie podgrzewać emocje. Presja unionistyczna zmaleje zaś wraz z końcem kadencji prezydenta Basescu. Jeśli Unia by się zdecydowała na otwarcie szybkiej ścieżki dla Mołdawii, stowarzyszenia, strefy wolnego handlu i ruchu bezwizowego, to Mołdawia sama będzie podążąć na Zachód. Z punktu widzenia interesów polskich, suwerenna Mołdawia jest pozytywnym zjawiskiem. Jej obecność otwiera nam drogę na kierunek czarnomorski, a unia z Rumunią spowoduje, że tylko Bukareszt będzie naszym partnerem w rozmowach na tamtym obszarze i to rosnącym w siłę.
Portal ARCANA: Mołdawia i Naddniestrze są ważne nie tylko dla prof. Krzysztofa Szczerskiego czy Portalu ARCANA, ale także dla geopolityki w ogóle. Widać to po wizytach polityków (np. niemieckich czy amerykańskich) w Mołdawii. Skąd ta rola małego przecież państwa?
KSz: Moja wizyta w Mołdawii pokazała, że nawet młodzi ludzie w Mołdawii nie mają świadomości w jak ważnym kraju żyją. Widzimy na przykładzie Gruzji, jak bardzo może się zmienić układ geopolityczny, gdy zwycieżąją siły sponsorowane przez zwolenników nieeuropejskiego wyboru tych krajów. Lekcja gruzińska mówi nam, że można utracić kraj, przy bezradności Zachodu – dziś możemy utracić Mołdawię. Sytuacja jest tam niezwykle delikatna. Siły bliższe europejskiemu wyborowi nie mają przewagi w społeczeństwie, bo przeprowadzają niepopularne, ale konieczne reformy, próbują walczyć z korupcją i starymi układami interesów. Mołdawia to kraj biedny, w dużej części utrzymywany z transferów od ponad miliona Mołdawian pracującyh za granicą. 21 stycznia wybuchła afera, gdy ujawniono, że podczas polowania na dziki prokurator generalny zastrzelił jednego biznesmena. Już sam fakt udziału wielu ważnych osobistości ze świata finansów i świata polityki i sprawiedliwości, w jednej zabawie, świadczy o kulisach życia politycznego Mołdawii. (czytaj tutaj)
Gdy w Polsce siły demokratyczne zakończyły rządy to oddały władzę czerwonym. Ale rządy postkomunistów w Polsce nie zachwiały fundamentalnie prozachodnim kursem, natomiast w Mołdawii czerwoni są naprawdę czerwoni. Młodzi w Mołdawii pytali mnie jakich argumentów używać w dyskusji między zwolennikami Unii Europejskiej i Unii Eurazjatyckiej. Widać z tego, że to problem realny. UE powinna zabezpieczyć niekomunistyczne siły w Mołdawii. Musimy trzymać ją w naszym kręgu, bo to jest jednak miękkie podbrzusze między Bałkanami, Ukrainą i dalej – Rosją.
Portal ARCANA: Jakie były cele Pańskiej wizyty w Mołdawii?
KSz: Jestem wiceprzewodniczącym polskiej delegacji do zgromadzenia parlamentarnego polsko-mołdawskiego. Takie zgromadzenia mamy tylko z Litwą, z Ukrainą i z Mołdawią właśnie. Kiedyś była w tym gronie jeszcze Hiszpania, teraz to jest już niekatywne. To jest bardzo wysoki poziom współpracy parlamentarnej, w marcu odbędzie spotkanie tego zgromadzenia w Kiszyniowie. W 2012 było w Warszawie. Wizyta przygotowywała to posiedzenie. Widziałem się z wiceministrem spraw zagranicznych, z szfem parlamentu, z panem Marianem Lupu, szefem Kancelarii Prezydenta i ze studentami z młodzieżówek partyjnych.
Ten rok będzie rokiem dużej aktywności międzynarodowej wokół Mołdawii.
Pamiętajmy, że Kiszyniów był pierwszym miastem, który uhonorował ś.p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego zaraz po katastrofie smoleńskiej. Jest tam ulica Lecha Kaczyńskiego i tablica, którą uczczono wszystkie ofiary 10 kwietnia. Tak jak Gruzini, tak i Mołdawianie rozumieją wielkość polityki wschodniej Lecha Kaczyńskiego, od którego zaczęło się polskie wsparcie dla Mołdawii. Muszę też przyznać, że to jest jedyna sprawa, w której jestem w stanie powiedzieć dobre słowo o Radosławie Sikorskim – że nie zaprzepaścił tego odcinka, że wciąż utrzymuje zainteresowanie tym krajem. Jeśli tego nie zepsuje w Partnerstwie Wschodnim i poprzez przyzwolenie na jakieś koncesje niemiecko-rosyjskie na tym obszarze, to będzie można powiedzieć, że jest to jedyna rzecz z dziedzictwa śp. Prezydenta Kaczyńskiego, która przetrwała niszczycielskie rządy Tuska.
Rozmawiali Adam Zechenter i Jakub Maciejewski
dr hab. Krzysztof Szczerski, wykładowca akademicki, pracownik naukowy UJ, w latach 2007-2008 wiceminister spraw zagranicznych RP i wiceminister w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej. Poseł na sejm RP, redaktor naczelny Dwumiesięcznika ARCANA od 2013 r.