Gruzja: czas na lustrację. Saakaszwili: komuniści byli jak naziści. Prasa rosyjska: to rusofobia
Parlament gruziński ma zamiar na następnej sesji przyjąć nową ustawę o nazwie "Karta Wolności". Urzędnicy komunistycznych służb specjalnych oraz wysocy urzędnicy partii komunistycznej będą poddani administracyjnym ograniczeniom.
Nowa ustawa przewiduje zakaz obejmowania przez wysoko postawionych funkcjonariuszy KPZR ważniejszych funkcji publicznych. Portal svpressa.ru podaje, że stanowiska szefów telewizji, szkolnictwa, członków rady nadzorczej publicznych nadawców, stanowiska w Radzie Bezpieczeństwa i Radzie Ministrów oraz wyższe rangi w wojsku będą niedostępne dla "towarzyszy" z poprzedniego reżimu. Nie będą mogli też stać na czele wydziałów prezydenckiej administracji.
Specjalna komisja ekspertów zajmie się także nazwami ulic, pomnikami i muzeami związanymi z historią Sowietów.
Jakie są reakcje rosyjskich ekspertów svpressa.ru?
Pisarz Anton Antonow-Ovseyenko (ur. 1920 r.), dyrektor Muzeum Narodowego Historii Gułagu w Moskwie, za uzasadnione uważa ograniczanie praw oprawców – funkcjonariuszy NKWD i KGB, natomiast idące o wiele dalej propozycje Saakaszwilego uznaje za "obskuranckie". Ovseyenko przytacza przykłady wybitnych działaczy rosyjskiej kultury, którzy musieli zapisać się do partii, a byli prześladowani i naciskani przez komunistyczny reżim.
Także Vladimir Prybylovsky, prezes Centrum Badań i Informacji "Panorama", opozycjonista, historyk i obrońca praw człowieka, wskazuje kategoryczność gruzińskiego pomysłu. Przytacza propozycje demokratycznej działaczki rosyjskiego parlamentu z przełomu lat 80-tych i 90-tych XX wieku, Galiny Starawojtowej, która domagała się dla funkcjonariuszy KPZR zakazu piastowania niektórych niewybieralnych urzędów, jednak Saakaszwili zamierza odciąć możliwość pełnienia także niektórych funkcji z demokratycznego wyboru. Prybylovsky zauważa, że "Karta" uderzy także w niektórych krewnych prezydenta.
"Lustracja to wewnętrzna sprawa Gruzji, ale odbywa się ona z wyraźnym akcentem antyrosyjskim" – ubolewa Prybylovsky. Stawia też tezę, że to osobista zemsta prezydenta Gruzji i że lustracja jest wynikiem osobistych animozji Saakaszwilego wobec Putina.
Dziwnie znajomo i swojsko brzmią słowa I sekretarza Komunistycznej Partii Federacji Rosyjskiej, Sergieja Obuchowa: "Jest to kolejny rusofobiczny akt administracji Saakaszwilego, próbującego udowodnić swoim zachodnim mistrzom, że [prezydent] jest awangardą w walce z politycznymi interesami Rosji na Kaukazie".
Rosyjski działacz komunistyczny nazywa działania władz gruzińskich "profaszystowskimi" i przewiduje powołanie w dalszej przyszłości międzynarodowego trybunału. Dodaje także: "Gruzja jako podmiot prawa międzynarodowego jest produktem czasów sowieckich. Jako państwo na mapie powstało dzięki ZSRS i Stalinowi".
Artykuł w svpressa.ru opisuje dzieje lustracji w Czechach i w Niemczech. Czy można się dziwić, że nie ma o Polsce nawet najmniejszej wzmianki?
Źródło: svpressa.ru
(JAM)
Gdyby u nas taka lustracja sie powiodla dzisiaj Polska bylaby zupelnie innym krajem..wolnym i bogatszym i nie mieszali by obcy w naszym garnku
"Czy można się dziwić, że nie ma o Polsce nawet najmniejszej wzmianki?"
Podziwiam prezydenta Gruzji i jego odwagę. Robi coś, co nam się nie udało, i robi to mimo daleko większych reperkusji jakie mogą czekać jego kraj ze strony Rosji - Polska 20 lat temu miała szanse na oczyszczenie i świadomie nie skorzystała z niej
Gruzja nie jest wytworem Sowietów. W średniowieczu istniały królestwa gruzińskie... ;-)
jak to wszystko znajomo brzmi,żeby tylko przyjacielowi naszego Prezydenta nic się nie stało!