Wiele zła płynie ze Wschodu – najnowsza książka Anny Zechenter
Zło u Anny Zechenter ma ludzką postać, ma swoje instytucje, biura, swój budżet i swoje oddziały. Tym złem są sowieckie służby specjalne wraz z przybudówkami (w Polsce czy w NRD) oraz bezpośrednimi kontynuatorami w postaci dzisiejszej FSB czy GRU. Trucizny, które szerokim strumieniem płyną z Kremla, zatruwają nie tylko głównych graczy światowej polityki ale i dotykają zwykłych ludzi. Istnieje też na nie silna, do tej pory niezwalczona odtrutka.
Siedemdziesiąt kilkustronnicowych artykułów układa się w jeden logiczny sens. Tytułowy tekst opowiada o zamachach na Aleksandra Litwinienkę, Wiktora Juszczenkę czy Lwa Trockiego, ale także – z tych nieudanych – na Josipa Tito czy Władimira Kostowa. Taki Georgi Markow został zabity jak w najśmielszych powieściach szpiegowskich – z użyciem specjalnego parasola z umocowaną w środku zatrutą igłą. Opisy ostatnich „zatruć” sięgają dziwnie świeżych przypadków jak ten ze stycznia 2011 r., gdy od nadmiaru rtęci w organizmie trafiło do szpitala małżeństwo Kałasznikowów – rosyjskich dysydentów.
Śmiać się czy bać?
Opowieści o Moskalach nie mogą być pozbawione czarnego humoru. Z jednej strony ma on wymiar symboliczny jak historia kosmonauty Siergieja Krikałowa, który został wysłany na orbitę 18 maja 1991 r. jeszcze jako obywatel ZSRS a w kosmosie stał się bezpaństwowcem, gdyż jego kraj rozpadł się na niepodległe republiki, z których żadna nie kwapiła się do sprowadzenia go na Ziemię. Więcej dramaturgii ma opowieść o beztroskim Nikicie Chruszczowie, który zlecił wypróbowanie bomby atomowej o sile rażenia 6666 razy większej niż tej zrzuconej na Hiroszimę. Na szczęście naukowcy Julij Chariton i Andriej Sacharow wyprodukowali znacznie mniejszy egzemplarz testowy, ale już ta bomba wystarczyła, by 100 km na północ od Nowej Ziemi – gdzie zdetonowano bombę – wzniósł się grzyb o średnicy 40 kilometrów, a wybuch był odczuwalny nawet na Alasce. A gdyby naukowcy wiernie wykonali polecenie I sekretarza KPZS?
Kiedy już Rosja, a kiedy jeszcze sowiety?
Autorka dużo miejsca poświęca Władimirowi Putinowi i jego metodach sprawowania władzy. Wojna w Czeczenii, tajemnicze wybuchy pod budynkami mieszkalnymi m.in. w Wołgodońsku oraz dzieje upadku mera Moskwy Jurija Łużkowa to tylko próbka rzeczywistości politycznej Federacji Rosyjskiej. Co ciekawe u Anny Zechenter granica między okresem sowieckim a „demokratyczną” Rosją jest dosyć płynna. Zmienia się skala zbrodni lecz mechanizmy zostają łudząco podobne, może bardziej wysublimowane i sformatowane pod demokratyczne wyobrażenia współczesnego świata. Równolegle do historii ze Wschodu Autorka demaskuje mity Zachodu – rzekomą szlachetność Che Guevary, pseudomądrość Róży Luksemburg, nowoczesność pokolenia '68, które sprawuje dziś rządy w UE.
Kremlowskie trucizny mają jednak swoje drugie dno. Osobna część książki poświęcona jest postawom przeciwnym do opisywanych powyżej. Poznajemy historie polskich aktorów, którzy w godzinie próby (II wojny światowej i okupacji) złożyli ofiarę życia w bezkompromisowej postawie wobec okupanta. Czytamy o niemieckim miasteczku Haren nad rzeką Ems, które na trzy powojenne lata (1945-1948) zamieniło się w skrawek wolnej Polski i zmieniło nazwę na „Maczków” (od nazwiska gen. Stanisława Maczka). Poznajemy agentów polskiego kontrwywiadu, którzy łamali sowieckie szyfry i wykradali bolszewikom tajemnice wojskowe. Historie bohaterskie, czasem triumfujące a czasem przybrane w szaty dramatycznych klęsk okazują się być na kremlowskie trucizny solidnym antidotum. Zagłębiając się w opowieści o naszych rodakach – przegrywających lub zwyciężających z bolszewizmem pod różnymi postaciami – możemy odkrywać co jest składnikiem prowadzącym do zniszczenia (post)sowieckiego potwora. Bo na kim moskiewski niedźwiedź łamał swoje najtęższe zęby jak nie na patriotycznej, świadomej własnych sił Rzeczypospolitej i jej najlepszych pokoleniach?
Jakub Maciejewski
Anna Zechenter, Kremlowskie trucizny, Wydawnictwo ARCANA, Kraków 2012, ss. 466.
Singer! Tak Cie czytam tu, to nie wierzę że mozesz takie rzeczy pisać. To nie do wiary, serio:))))))) Chłopie, Ciebie chyba ze słoja z formaliną wyjęli po 25 latach konserwacji na półce w magazynach d. KC PZPR w Warszawie. Musisz być "człowiek radziecki" - inny by tego wszystkiego nie przeżył. Mołodiec!!!:))))
Na wstepie chyba zrobiles zalozenie ze kazda zbrodnia popelniona w Rosji to zbrodnia rzadu rosyjskiego. Ciekawe zalozenie.
Że używa skutecznych środków, tego chyba nikt rozsądny nie kwestionuje. Przykładem losy Politkowskiej, Litwinienko, Szczekoczichina, Juszenkowa, Łasisa... czy losy mieszkańców wysadzonych budynków w Bujnaksku, Moskwie i Wołgodońsku [wielce pouczające są szczegóły "ćwiczeń FSB" w Riazaniu].
A co do czarnej legendy, to odsyłam do opinii stratega Kremla Gleba Pawłowskiego, który poprzedzając wystąpienie Putina na Westerplatte we wrześniu 2009 roku oświadczył, że "choć w ciągu ostatniego wieku to Niemcy, a nie Polacy, przynieśli Rosji rozpacz i zniszczenie, to jednak Niemcy są postrzegane dzisiaj przez Rosjan jako jedno z najbardziej przyjaznych Rosji państw. Polska jest zaś w czołówce uważanych za wrogie". Uściślił to wcześniej niejaki Dmitrij Jewstafiew w czasopismie "Novaja Politika". Napisał tam m.in., że dzisiejsza Polska jest w dużej części sztucznym tworem, czyli - wykorzystując terminologię Mołotowa - "pokracznym bękartem Poczdamu".
Niestety konkrety przeczą Twojej pięknej teorii. Antypolskie paszkwile wydawane są w Rosji w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy, a grupa obiektywnych historyków skupiona jest jedynie przy antystalinowskim "Memoriale". Ale ich książki ukazują się w mikroskopijnych nakładach. Arbitrem ustalającym dla obywateli prawdę o
przeszłości są rosyjskie elity. Prof. Olga Krysztanowska z Rosyjskiej Akademii Nauk opublikowała
jesienią 2008 roku wyniki badań przeprowadzonych przez jej
zespół, z których wynika, że ponad 70 procent rosyjskiej elity władzy, tj.
ministrów, członków Dumy, gubernatorów, szefów konsorcjów i spółek, wywodzi się
ze służb specjalnych. Są to funkcjonariusze, którzy przeszli odpowiednie
przeszkolenia w zabijaniu i dezinformacji.
Miales na mysli "czy też przykłady polityki tworzenia w świadomości Polakow czarnej legendy Rosji i Rosjan."
W przciwienstwie do Polski Rosja to kraj normalny ktory dazy do swojej potegi i do maksymalnych wplywow na swiecie. I uzywa w tym celu srodkow ktore sa skuteczne. Kiedys to byla sila militarna. Dzisiaj to jest sila gospodarcza, naukowa, kulturowa, etc. Prosze zauwazyc, ze Rosja pozwolila pokojowo odlaczyc sie wszystkim 14 republikom i nie grozi im ani sila militarna ani sankcjami gospodarczymi. Bo Rosja rozumie ze swiat sie zmienil czego redakcja Arcanow nie potrafi przyjac do wiadomosci i trwa w swojej wizji swiata sprzed 50 - 150 lat.
"Antyrosyjska fobia" to dyżurne hasło wysuwane w charakterze koła ratunkowego kiedy brak konkretnych argumentów na serwowane przez interlokutora liczne przykłady rosyjskiego terroryzmu państwowego, czy też przykłady polityki tworzenia w świadomości Rosjan czarnej legendy Polski i Polaków.
"Siedemdziesiąt kilkustronnicowych artykułów układa się w jeden logiczny sens." I ten sens to... antyrosyjska fobia.