Szczerski: Słoń i dyplomatyczna porcelana
Doroczne expose Ministra Spraw Zagranicznych RP nie należy do zwykłych sejmowych wystąpień. Jest to szczególny dzień dyplomatycznej celebracji – wystąpieniu przysłuchuje się korpus ambasadorów akredytowanych w Warszawie. Jego treść, w trybie pilnym, przekazywana jest – wraz z analizą – do stolic świata.
Jednocześnie expose to także rodzaj dokumentu, który pozostaje w archiwum polskiej polityki zagranicznej jako świadectwo stanu naszej doktryny międzynarodowej, historyczny zapis rozumienia racji stanu i sposobu definiowania polskiego interesu narodowego. Można napisać dzieje naszej polityki zagranicznej odczytując doroczne wystąpienia ministrów – w większości przypadków to naprawdę interesująca lektura i zwierciadło myśli strategicznej w poszczególnych okresach wolnej Polski.
Na tym tle expose ministra Sikorskiego, wygłoszone 16 marca 2011 r., ustanowiło nieznane do tej pory standardy i uważnego czytelnika (a tym bardziej obserwatora głoszenia tego tekstu w Sejmie) z pewnością wprowadzić musiało w konsternację. Minister złamał bowiem cztery podstawowe zasady, które dotychczas przyświecały zarówno tego typu wystąpieniom jak i w ogóle dyplomacji, i których uczy się w Akademiach Dyplomatycznych na całym świecie:
- zasadę dyplomatycznego umiaru,
- zasadę dyplomatycznego milczenia,
- zasadę dyplomatycznej powściągliwości,
- zasadę dyplomatycznej wrażliwości wobec partnerów.
Każdy przygotowujący się do pracy w dyplomacji aplikant musi wpoić sobie te prawidła. Cnotą dyplomaty jest skromność, ważenie słów, empatia wobec rozmówcy, a nie wywoływanie niepotrzebnych napięć i podziałów, czy epatowanie zagranicznych rozmówców wewnętrznymi problemami polityki. Wszystkich tych cnót ministrowi zabrakło.
Nie odnosząc się zatem do merytorycznej krytyki wystąpienia, zwrócę tylko uwagę na kwestie formalne.
Po pierwsze, w expose nie krzyczy się na opozycję i nie wyzywa się jej, jednocześnie głosząc potrzebę wspólnego rozumienia racji stanu.
Expose wygłaszane w obecności korpusu zagranicznego to nie miejsce i czas na polityczne połajanki, bo obnażają one stan rozedrgania emocjonalnego i politycznego ministra oraz głębię podziału politycznego, a to nas nie wzmacnia tylko wskazuje na naszą słabość (brak zdolności ministra do komunikacji ponad podziałami jest równoznaczny z możliwością rozegrania polityków między sobą).
Po drugie, nie wychwala się swojego kraju jednocześnie dowodząc słabości innych.
Po co mówić kogo prześcignęliśmy i kiedy – ani to jest miłe dla słuchających ambasadorów tych państw, ani potrzebne – statystyki są znane, a kłucie innych, że z nami przegrywają wyścig w „kategorii PKB” jest mało dyplomatyczne i ma sens wyłącznie na użytek wewnętrzny. Na granicy przyzwoitości jest zaś wytykanie innym krajom, że są bardziej od nas skorumpowane (w tym przypadku minister wytknął to Czechom, Węgrom i Słowacji), albo też że nie mają honoru. To ostatnie tyczyło się, co prawda, carskiej Rosji, ale dzisiejsza Moskwa nie odcina się od dziedzictwa tamtych czasów. Jest to więc zaskakujący lapsus wobec deklaracji o szanowaniu wschodniego sąsiada.
Po trzecie, ministrowi spraw zagranicznych poważnego państwa nie przystoi cytowanie gazet piszących dobrze na jego temat, a tym bardziej wybiórcze wspominanie konkretnych tytułów.
Dlaczego wymienia te, a nie inne? Czy to są gazety, które polska dyplomacja uznaje za wiarygodne, czy artykuły z tych tytułów są dla polskiej dyplomacji referencyjne? To ważne szczegóły działania dyplomacji, które minister ujawnia.
Po czwarte, stara się przeglądowo wymienić jak najwięcej państw partnerskich po to, by ambasadorowie mogli przekazać do stolic komunikat o utrzymującym się zainteresowaniu stosunkami ze swoim krajem.
Niezwykle ważna (i naprawdę bardzo szczegółowo analizowana) jest kolejność i lista wymienionych krajów. Minister wymienił tym razem, w kontekście relacji dwustronnych, najmniej państw ze wszystkich ostatnio wygłaszanych expose, jedynie – w kolejności – Niemcy, Francję, Wielką Brytanię, Włochy i Stolicę Apostolską. Ze Wschodu najpierw: Rosję (pochlebnie), potem Ukrainę (krytycznie), Białoruś (krytycznie), a następnie wrócił do regionu: Czechy, Węgry Słowacja, Litwa (krytycznie), a z reszty świata tylko USA.
Dalsze obszary geograficzne pojawiają się tylko w kontekście wielostronnym (NATO albo UE) i wymieniane są Irak, Afganistan, Indie, Chiny, Japonia i Korea Południowa. Dodatkowo minister wspomniał uprzejmie o pożyczkach, jakie udzieliliśmy Łotwie i Islandii oraz pomocy dla Mołdawii. Zaliczając nawet te ostatnie wzmianki daje to listę 22 państw. Akredytowanych ambasadorów w Warszawie jest ponad 150! Minister miał coś do powiedzenia do 15% z nich.
Expose utkane było z bezliku wpadek dyplomatycznych, tych wymienionych, jak i innych – mniejszego kalibru. Było to raczej polityczne wystąpienie, w ramach rozpoczynającej się kampanii wyborczej i znaczna jego część straci swe znaczenie za kilka miesięcy...
dr hab. Krzysztof Szczerski, wykładowca akademicki, pracownik naukowy UJ, w latach 2007-2008 wiceminister spraw zagranicznych RP i wiceminister w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej
Podkreślenia w tekście zostały dokonane przez redakcję.
Jak juz nie można sie przyczepić do treści to mozna do formy
Pana Szczerskiego, jako powiązanego z PiS-em, nie uważam, szczególnie jako komentatora polityki, za wyrocznię; czekałam na osobistą opinię użytkownika. Co do prezydentów- osądzi pewnie historia, acz wciąż za najlepszego wg opinii publicznej uważany jest, mimo licznych ekscesów, bolących goleni itp., Aleksander Kwaśniewski; Komorowskiego, po niespełna roku urzędowania, nie oceniam, a już na pewno nie przez pryzmat "bulu" czy gaf towarzyskich
Przeczytaj text Pana Szczerskiego, to zrozumiesz. Ponadto jakoby ośmieszał nas zachowaniem L. Kaczyński, a dopiero B. Komorowski pokazał co to znaczy prawdziwa śmieszność.
Przemówienie p.Sikorskiego - wyznania aroganta...
co wg Ciebie znaczy, że Polska dziś jest "naprawdę" pośmiewiskiem Europy? i czemu "nie tak jak za PiSu"? czym różnią się te dwa okresy i dlaczego dzisiejszy jest gorszy?
cieszę się, że w czasie tej gorączki medialnej można jeszcze przeczytać poważne komentarze. Dzisiaj wszyscy zajmują gramatyką, która aczkolwiek zabawna, to jednak tylko zabawna.
Żal dziś w ogóle oglądać wiadomości... Polska pośmiewiskiem Europy. Tym razem naprawdę, nie tak jak za PiSu :(