„Do Rosji nie wolno się zbliżać na kolanach”
W Polsce Ludowej w 1963 roku, w czasach siermiężnej gomułkowszczyzny i „dyktatury ciemniaków”, o powstaniu styczniowym dyskutowało się na łamach prasy, na konferencjach i uczelniach, a także kultura miała wówczas swój akcent insurekcyjny. Tymczasem Polska wolna, niepodległa, demokratyczna, równo 50 lat później unika głosów w sprawie antyrosyjskiego zrywu narodowego – już Litwa mocniej upomniała się o pamięć powstania ustanawiając rok 2013 rokiem tej właśnie walki.
Na wschód od dzisiejszej Polski
Temat powstania, który ukształtował całe pokolenia Polaków, został podjęty przez Bohdana Cywińskiego w książce „Obok Orła znak Pogoni”. Trzydzieści tekstów autora „Rodowodów niepokornych” porusza bardzo różnorodne tematy związane z latami 1863–1865, ale nie są to zagadnienia wielokrotnie omawiane, sztampowe, znane z cyklicznych dyskusji np. nad sporem między Białymi a Czerwonymi. Cywiński potrafi przyjrzeć się z bliska mało znanemu aspektowi udziału kobiet w powstaniu, a z drugiej strony przedstawić szeroki kontekst roli Polski jako „przedmurza europejskości”, czyli falochronu przed Rosją – i to nawet w czasach, gdy nad Wisłą nie było niepodległego państwa.
Osią rozważań Autora nie są jednak tereny dzisiejszej Polski, ale ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego. Tam polskość musiała zmierzyć się nie tylko z carskimi wojskami, ale przede wszystkim z planem zupełnego wynarodowienia. Cywiński osadza naród polski jako katalizator przemian w Europie Środkowowschodniej, to właśnie my mamy być dla mniejszych narodów regionu drogą do wolności. Co by było gdyby narody I RP nie podjęły walki w powstaniu? Jaki sygnał wysłałyby na Kreml?
Takie zachowanie Litwinów i Białorusinów odcinałoby ich kategorycznie od niepokornej drogi polskiej, która wtedy była jedynym wyobrażalnymA polityka rosyjska (…) jest ostrożna i uprzejma wobec silnych, ale bezceremonialna i surowa wobec słabych. szlakiem ku ich własnej wolności, byłoby zgodą na utonięcie w Rosji. A polityka rosyjska (…) jest ostrożna i uprzejma wobec silnych, ale bezceremonialna i surowa wobec słabych.Do Rosji nie wolno zbliżać się na kolanach. To śmierć.
Właśnie ten aksjomat narodów żyjących między Morzem Czarnym a Bałtykiem zdaje się być niezmiennym, wspólnym celem i interesem każdego z nich.
Sens czy bezsens?
Książka Bohdana Cywińskiego wyłuszcza dwie płaszczyzny sensu walk powstańczych. Z jednej strony mamy przygnębiające opisy wygasającej walki, wymierania aktywności władzy cywilnej na terenach Wielkiego Księstwa Litewskiego, aresztowań, zsyłek, kurczenia się oddziałów powstańczych czy też ich rozmywania się wraz z nastaniem zimy 1863/1864 roku. Autor barwnie opisuje przebieg walk w poszczególnych guberniach na Ziemiach Zabranych, podaje przytłaczające dane wzrostu liczebności wojsk carskich na tych terenach (w sumie aż 130 tys. żołnierzy na terenie dzisiejszej Litwy i Białorusi). W obliczu takich faktów krótkowzroczne spojrzenie może przynieść wniosek jednoznaczny – zryw sprzed 150 lat nie miał większego sensu.
A jednak Cywiński ukazuje perspektywę szerszą – przetrwanie narodu litewskiego i narodziny narodu białoruskiego zostało w dużej mierze ukonstytuowane rokiem 1863. Nie na darmo śpiewali wtedy powstańcy o Polsce, choć nie w języku polskim:
Hej ha, jeszczo bolsze
hu ha, wierniem Polszcze.
Niechaj ceły swiet paznaje,
jakie dzietki Polszcza maje
Ci sami powstańcy, dziadowie dzisiejszych Litwinów i Białorusinów, wyrabiali w sobie przeświadczenie, że rusyfikacja nie jest dla nich drogą do stabilności i uczestnictwa w świecie ludzi wolnych. Dla Polaków miało to być niby bardziej oczywiste, a jednak powtórzenie innej powstańczej pieśni będzie się wydawało wciąż aktualnym wezwaniem:
Młodzież nasza zawsze dzielna:
na moskali iść gotowa;
za to pamięć nieśmiertelna
w pokoleniach się przechowa.
Dalej, bracia, dalej żwawo,
i znad Wisły i znad Niemna!
Już na świecie nie tak łzawo
- nasza przyszłość nie tak ciemna…
Jakub Augustyn Maciejewski
Bohdan Cywiński, Obok Orła znak Pogoni, Kraków 2013, wydawnictwo ARCANA, ss. 155.