Kilkaset tysięcy wolontariuszy będzie obserwować wybory prezydenckie w Rosji
Na wezwanie zorganizowania powszechnego monitoringu, sformułowane przez Ligę Wyborców, odpowiedzieli prawie wszyscy opozycyjni kandydaci na prezydenta Rosji.
31 stycznia 2012 r. Liga Wyborców zwróciła się z oficjalną prośbą do wszystkich kandydatów na prezydenta o zorganizowanie wolontariuszy, którzy będą doglądać prawidłowości przeprowadzenia głosowania 4 marca. Michaił Prochorow zobowiązał się wystawić około stu pięćdziesięciu tysięcy obserwatorów. Biznesmen zaproponował również pokrycie kosztów szkolenia oraz zorganizowanie centrum telefonicznego, w którym prawnicy będą wyjaśniać wyborcom, jak rejestrować zaobserwowane fałszerstwa wyborcze. Władimir Żyrinowski, przywódca Liberalno-Demokratycznej Partii Rosji, zobowiązał się do zorganizowania trzystu tysięcy wolontariuszy. Podobną deklarację złożyła Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej Giennadija Ziuganowa. Komuniści zaproponowali również, że część własnych mandatów obserwatorów przekażą przedstawicielom Ligi Wyborców.
„Sprawiedliwa Rosja” nie odpowiedziała jak dotąd na wezwanie LW. Natomiast przedstawiciele „Jednej Rosji”, której kandydatem jest Władimir Putin, odmówili przyjęcia listów od Ligi. Jednocześnie sekretarz prasowy premiera Dmitrij Pieskow zapewnił, że władze są gotowe na współpracę ze wszystkimi „konstruktywnymi siłami”, które chcą zapewnić bezstronność i przejrzystość głosowania. Na to oświadczenie natychmiast zareagował Siergiej Mitrochin, przywódca „Jabłoka”. Powiedział, że wolontariusze „Jabłoka” z chęcią przyjmą mandaty obserwacyjne „Jednej Rosji”, jeżeli partia rządząca ma problem z wystawieniem własnych obserwatorów. „Jabłoko” nie ma własnych mandatów, ponieważ kandydat tej partii nie został zarejestrowany przez Centralną Komisję Wyborczą.
Źródło: kasparov.ru
(BC)