„Silna Polska zawsze była przeszkodą dla imperializmu rosyjskiego”
Niemcy nie muszą być naszym geopolitycznym rywalem natomiast Rosja, dopóki stanowi imperium, tak. W zmaganiach z Kremlem mamy jednak nieoczekiwanych sojuszników, także w rosnących w siłę Chinach. Rozmowa z doktorem Jerzym Targalskim (ps. Józef Darski) o miejscu Polski w geopolityce Europy i świata - część I.
Portal ARCANA: Marzeniem czy aspiracją, a niegdyś i rzeczywistością, całych pokoleń polityków Rzeczypospolitej było Międzymorze. Sto lat temu dwóch geografów starło się ze swoim spojrzeniem na obszar zajęty przez narody I Rzeczypospolitej. Wacław Nałkowski nazwał te tereny „pokojem przejściowym” między Niemcami a Rosją zaś Eugeniusz Romer „pomostem między Morzem Bałtyckim i Czarnym”. Jak Pan ocenia pomost sto lat po tamtym akademickim sporze?
Jerzy Targalski: Właściwym pomostem jest obszar byłego Wielkiego Księstwa Litewskiego oraz Inflant, czyli dzisiejsze kraje bałtyckie, Białoruś i Ukraina. Polska jest tu na doczepkę jako zachodnie przedmurze Międzymorza. Chodakiewicz napisał ostatnio książkę o Intermarium po angielsku, dla tych nieuków ze Stanów, definiując Międzymorze jako obszar między Bałtykiem a Morzem Czarnym. Jest to zawężona definicja Międzymorza, ale generalnie jest słuszna – pomost bałtycko-czarnomorski. Polska ma znaczenie jeszcze inne – leży bowiem na szlaku wiodącym z Bałtyku na Adriatyk, przez Bramę Morawską, strefę naddunajską i Bałkany zachodnie.
Portal ARCANA: Czyli wołają do nas synowie Kazimierza Jagiellończyka? Dawne Królestwo Czech i dawne Królestwo Węgier aż po Adriatyk z jednej strony, wzdłuż Dunaju, z wpływami na południe – w sojuszu z Polską?
JT: Gdyby nie bitwa pod Mohaczem (1526 r.), to dynastyczna polityka jagiellońska mogłaby się dalej posuwać na południe. Choć o młodym Ludwiku mówiło się, że był gnuśny, to jednak jego panowanie stwarzało szansę zakotwiczenia Jagiellonów nad Dunajem. Wtedy nasza dynastia stałaby się odpowiednikiem Burbonów – tylko, że na Wschodzie. Z jednej strony Europy Francja, Hiszpania i basen Morza Śródziemnego a z drugiej strony pomost bałtycko-czarnomorski wraz ze strefą naddunajską i Bałkanami. Gdy Habsburgowie przejęli Węgry to również realizowali koncepcję szerzenia wpływów w stronę dzisiejszej Rumunii, Bułgarii i późniejszej Jugosławii. Klęska pod Mohaczem pogrzebała te idee.
Wraz z upadkiem Rzeczypospolitej obszar naddunajski stanął otworem dla Rosji – i historia zmieniła swój bieg, który trwa do dzisiaj. Silna Polska zawsze była dla imperializmu rosyjskiego przeszkodą, blokowała dostęp do Niemiec, utrudniała zabór Ukrainy i Białorusi, zamykała drogę na Bałkany.
Wyobraźmy sobie zupełnie inny układ geopolityczny. W Europie Środkowowschodniej umacniają się we wzajemnym sojuszu dwa zworniki: Polska wraz z pomostem bałtycko-czarnomorskim (dzisiejsze Kresy) i Rumunia wraz ze strefą bałkańską. To jest region, który ma wspólne interesy – utrzymanie wolności, rozwoju gospodarczego, bezpieczeństwa narodowego – a więc niedopuszczenie interesów rosyjskich do Europy Środkowowschodniej.
Portal ARCANA: Rosji z jednej strony. A z drugiej?
JT: Tradycyjnie mówi się Niemiec, ale proszę zauważyć – Niemcy są naszym rywalem, gdy sprzymierzają się z Rosją. Gdyby Rosji nie był na obszarze bałtycko-czarnomorskim to Niemcy śmiało mogą zostać naszym partnerem. Aby jednak mieć w Berlinie tego naturalnego sprzymierzeńca to trzeba zneutralizować Rosję imperialną. Rosja narodowa, zajmująca się własną pomyślnością gospodarczą nie jest zagrożeniem samym w sobie, ale jej aspiracje protekcji nad mniejszymi narodami i rozpościeranie wpływów Kremla na Europę powinno nas uczulać na zagrożenia z tej strony.
Trzeba się wyzbyć myślenia dogmatycznego, np. antyniemieckiego.
Jeśli nakreśliliśmy już optymalny obszar wspólnoty krajów Europy Środkowowschodniej to jego naturalnym wyjściem na wschód jest Kaukaz, który dopiero w XVIII w. Rosja zaczęła opanowywać.
Portal ARCANA: A zupełnie podbity został nawet w XIX wieku
JT: Jeśli weźmiemy pod uwagę ostatnie powstania na Kaukazie i to nie tylko powstanie Imama Szamila (1798-1871), ale i walki Czerkiesów, które zakończyły się dopiero w 1864 roku i spowodowały ruch muhadżirów (muzułmańskich emigrantów), to ledwie 150 lat temu Rosja opanowała tamte tereny. W tamtym okresie Kaukaz wyludnił się z 400 tys. ludzi wyznania muzułmańskiego, a Rosjanie mogli uznać, że oczyścili Kabardyno-Czerkiesję z wrogów, została bezsilna mniejszość. 400 tys. Czerkiesów wyjechało stamtąd, połowa zmarła z głodu, a druga połowa stworzyła osadnictwo wojskowe, które dzisiaj rozciąga się od granic Turcji aż po Jordanię. Tak naprawdę Rosja opanowała Kaukaz północny dopiero po roku 1864. Kaukaz Południowy zajęła nieco wcześniej, gdyż wykorzystała rywalizację turecko-perską. Północ była zajmowana gdy u nas trwały walki powstańców styczniowych. Polacy zresztą walczyli na Kaukazie, np. oddziały Teofila Łapińskiego działały tam w 1857 r., a oddziały Klemensa Przewłockiego miały przygotować tam antyrosyjską dywersję w czasie powstania styczniowego. Plany Czartoryskiego przewidywały desant w Odessie, przewidywały współpracę z powstaniem Gorców na Kaukazie i powstaniem ukraińskim. Oczywiście one nie brały pod uwagę ówczesnego układu sił, ale dostrzegały interesy zachowania przez mniejsze narody niezależności od Moskwy. Dla Gorców było już za późno, ale pamięć o tamtych intencjach pozostała.
Portal ARCANA: Czy Rosja zasługuje na to, by stawiać ją w roli osi dziejowej? Poczesne miejsce dają jej geopolitycy ze względu na położenie i ekspansjonizm, wspominał o tym już Halford Mackinder (1861-1947), dziś powtarza to George Friedman.
JT: Dalekosiężnym celem Rosji jest zwasalizowanie Europy, a droga z Kremla do Europy wiedzie przez Polskę. Zniszczenie polskiej tożsamości, upodlenie ducha polskiego leży w interesie tych, którzy chcieliby ścisłego sojuszu imperialnej Rosji z Zachodem.
Portal ARCANA: Czy Rosja nie jest za słaba na taką rolę?
JT: Siłą Rosji jest skundlenie Polski. Polska jest inspiratorem działań w tym regionie. Jesteśmy najsilniejszym narodem w tej części Europy, zwornikiem geograficznym, ale i duchem polskości sprawialiśmy, że ideał wolnościowy się rozprzestrzeniał. Mieszkańców Ukrainy jest więcej niż nas, ale samych Ukraińców jest 37 milionów. Mają oni ogromny problem z mniejszościami narodowymi. 5,5 miliona mieszkańców ich kraju traktuje język rosyjski jako ojczysty. Ale nie tylko liczebnie jesteśmy najsilniejsi w Europie Środkowowschodniej. Mimo tego skundlenia nadal wiedziemy prym w kreowaniu tożsamości tej części Europy.
Portal ARCANA: Rosja w obecnej formie do niczego nam się nie przyda? Np. jako zapora wobec Chin?
JT: Chiny nam nie grożą. Kilka lat temu pisałem w Arcanach, ze zagrożeniem jest perspektywa sojuszu chińsko-rosyjskiego na wzór niemiecko-austro-węgierskiego przymierza z początków XX w. gdzie Rosja pełniłaby rolę słabszych Austro-Węgier. Rosja byłaby zapleczem surowcowym dla Chin, już dzisiaj budowane są nowe rurociągi, które mają to najludniejsze państwo na świecie zaopatrywać ze złóż syberyjskich. Rosja ekonomicznie zrasta się z Chinami, a jeśli do tego dodamy problem zagospodarowania Syberii, która stała się teraz osobna jednostką geopolityczną kierowaną osobiście przez Putina, to problem staje się bardziej skomplikowany. Rosjanie zgadzają się przyjąć na Syberię obcokrajowców pod formalnym warunkiem poszanowania państwowości rosyjskiej. Ale cóż znaczy „szanowanie państwowości” gdy obok 27 milionów Rosjan pojawi się tam 50 milionów Chińczyków? Takie „szanowanie” będzie tylko pustą liturgią.
Jeśli nawet oni przyznają, że sami nie zagospodarują Syberii, a ten obszar, wraz z surowcami, jest ich jedynym atutem umożliwiającym zwasalizowanie Europy, to oni pójdą na każdy kompromis by te surowce uruchomić. A jeśli mimo ogromnych ulg Syberia pustoszeje, to znaczy, że jej status może się bardzo zmienić. Syberia jako makroregion od Uralu do Kamczatki tworzy niesłychany potencjał decydujący o mocarstwowej pozycji. Te 27 milionów mieszkańców skoncentrowanych w trzech miejscach (Chabarowsk, Władywostok i Ural) oznacza, że reszta jest pusta! Na granicy z Syberią jest skoncentrowanych 150 milionów Chińczyków. Nie ma możliwości położenia tamy – a Rosjanie są jeszcze zainteresowani zagospodarowaniem tych terenów, aby z pomocą Niemiec zwasalizować Europę. Pocieszeniem jest to, że Chiny potrzebują zabezpieczenia przed nieobliczalną Rosją – i tu się pojawia rola Polski. Zbliżenie Dalekiego Wschodu i Polski – oto perspektywa dla naszego narodu.
Portal ARCANA: Coś na wzór planów Piłsudskiego z 1905 r.?
JT: Tam była mowa o Japonii i jej wojnie z Rosją, tutaj chodzi o Chiny i ich sojusz z Kremlem. Ale sojusz wymagający jakiegoś asa w rękawie i tym asem możemy być my.
Już wkrótce - ciąg dalszy rozmowy!
Rozmawiał Jakub Maciejewski
Dr Jerzy Targalski (ps. Józef Darski) - historyk, politolog, orientalista, działacz opozycyjny i publicysta (m.in. Gazeta Polska), specjalista w temacie przemian ustrojowych w Europie Środkowej i Wschodniej.
"Wtedy trzeba bedzie myslec a to juz ponad sily. Wiec biadola i potepiaja Rosje, bezradni, bezsilni, uzywajacy jezyka potepiania, bo na jezyk tresci ich nie stac." to twój tekst. i nie jest on próbą ubliżania lecz czystym ubliżaniem. Bałtajesz to bardzo łagodne słowo. tobie należy się zwyczajnie w mordę
Dawno takiego gniota nie czytalem'nie bardzo jest nawet z cz ypmolemizowac i to straszenie Chinami,hihi.generalnie problem jest inny ludzie jak pan Torgalski nie potrafia zaakceptowac ze Polska przegrala wyscig z Rosja o mocarstwowosc,wpierw radze ten fakt zaakceptowac bo z ww piasniny wychodza potworki myslowe
singer, przeczytaj jeszcze raz te ksz i jt bzdety i bajdurzenia, w tej tzw. dyskusji nie radze brac udzialu bo spojrz nizej, posadzaja cie o mlaskanie....
Pawlak wynegocjował umowę gazową z Rosją, taką, że Polska płaci Rosji 3 miliardy złotych więcej niż tacy bogaci Niemcy. 3 miliardy to jest 3 tysiące milionów złotych. To niebagatelna kwota zważywszy że taki dług szpitala Centrum Zdrowia Dziecka wynosi zaledwie 200 mln złotych. Te 3 miliardy to taka kwota, że zamykane są dlatego szkoły, szpitale, czy nie powstają przedszkola. Natomiast Miller z SLD zrezygnował z rurociągu z Norwegii. Tak Polacy wpadli z kasą w ręce Kremla.
C.d.
Ad 4,5 - 5: Gdy puszczam marzeniom wodze, widzę Rosję w swych granicach prarosyjskich, wokół... Moskwy:))), jako naszą wdzięczność za "powrót Polski na prapiastowskie ziemie". Widze też znowu fińska Karelię i Ingrię, Chanat Kazański i Krymski, Złotą Ordę z dubajskimi drapaczami chmur w Saraju i "nasz" Kaukaz. Hm:(! "Nasz" Kaukaz to niestety mrzonki, jak i reszta. Przy naszym potencjale a i samorganizacji, co podnosisz, przez mnóstwo lat możemy co najwyżej próbować neo-"Prometeuszem". Tu widziałbym nasze pomaganie Turcji, na ile możemy! Niech to będzie teren jej rekonkwisty, obojętnie czy lewej czy prawej. Międzymorze musi sie od południa na czymś mocnym oprzeć. Erdogan mi pasuje, utwardzi Turcję, przywróci pamięć po ideach pantureckich - to kwestia czasu. W islamizm turecki nie wierzę. Po tylu latach tzw. laickości państwa, Turcja w fundamentalizm nie wskoczy. To samo z Albanią i Bosnia. Ale nawet i gdyby na Bałkanach islamizm zakwitł czy płakałbyś z powodu np. takiegoż Sandżaku podgryzającego Serbię, subordunującego Czarnogórę? Ja nie. Jeśliby Turcja wróciła na Kaukaz, poza turystyką na plażach Gruzji czy tureckiej Riwierze -od Kilbrunu przez Kercz, Anapę do/za Soczi:)))- Polacy nie mieliby tam interesów. By w miarę samodzielnie coś tam robić potrzeba kasiory (po?)południowoniemieckiej, ale jeśli tam Turcja, to szkoda tej forsy.
Co do Turcji to niech ten Mosul, Kirkuk czy nawet Irbil sobie odbiorą, krzyżyk (półksiężyc) na drogę. Nie mam(y) powodów do miłowania komuny kurdyjskiej czy syryjskiej. Niech se Turcja rośnie, ma prawo. Widze ich tylko jako przyszłego sojusznika, i dobrze zyczę. A Ty? Ciekaw jestem bardzo.
Piszesz "trzeba mieć suwerenny rząd czyliobalićoligarchię, a więc wpuścić rywalizujące z Ruskimi koncerny, a zatem doprowadzić do destabilizacji. To destabilizacja jest celem." Do tego ostatniego zdania pełna zgoda. Ostatnie to zas jakiś Kropotkin:)))
6/ Czartoryski się rodzi w Studium Europy Wschodniej UW, "Arcanach" i Instytucie Historii UJ, to juz bardzo duzy chłopak, spoko! Tylko niech zacznie własnie działać. Niech zaprosi 20 profesorów i studentów z Bawarii i Austrii, zrobi sesje nt. "Dlaczego Niemcy w 1942r nie doszli do Baku?" albo "Dlaczego Austria pomogła Rosji zdobyć Izmaił?". Doprosi gości z Turcji, Gruzji, Bachczysaraju, Azerów i -jeśli są- północnego Kaukazu. Niech ów Czartoryski (znany w Wiedniu, nie tylko ze względu na tamtejszą Czartoryski str., ale spóściznę jego domu tamże) nawiąże potem stałą współpracę z uniwersytetami południowych Niemców/Austriaków.
Tworzyć nowego "Prometeusza" mozemy bez posiadania władzy, tu damy radę - sam piszesz że opozycja antysystemowa musi robic polityke zagr. Kasztanka prędzej sie znajdzie pod nazwą BMW albo jako arab z Turcji:) Wola musi się znależć i stąd moje wołanie o chorążęgo, bo ten nim na długo sie stanie po podniesieniu jako pierwszy sztandaru. Mimo wszystko upatrywałbym owego chorążego w PiSie. Taki sztandar trudno utrzymać bez stosownego wcześniejszego okopania się, nawet w ziemiance.
7/ Bezdany spłaciły długi partii, niemal nic więcej. Kasa na dalsze kroki poszła z Tokio i Wiednia, via ekspozytury w Przemyślu i Krakowie. Partia po Bezdanach to wspomnienie. Bezdany założyły Strzelca, ale poprzez szybkie po akcji aresztowania zlikwidowały siatkę JP na Litwie. Bezdany to rzut na taśmę, opłacalny chwilowo choc konieczny wówczas.
Przy okazji:))), to kilkanaście lat temu na stacji bezdańskiej naprute miejscowe mużyki opowiadali mi jak to JP ukradł tam wagony złota samego cara, ale jak powiedziałem że trzeba zrobić to samo i tak tam właśnie kombinuję, to juz nawet nie chcieli ode mnie lita na ałus i szybko sobie "poszli", mimo że przecież mogli mieć wkrótce góry złotych carskich świnek. Strach posowiecki to strach:)))
No dobra, więcej Cie nie katuję tym nowym eposem o Gilgameszu:)))
Piszcie bystro tą II. część, i jeśli można więcej o Turcji i Skandynawii!!! Polska musi mieć zabezpieczone flanki wobec kolejnej bitwy nad Wisłą (Bugiem, Dnieprem, Donem...?). Pozdrawiam serdecznie! KSz
2/ Nie miałem na mysli formy poczęcia nocy listopadowej, ale braku przywództwa i w konsekwecji jeżdżenia spiskowców na kogucie po Warszawie w poszukiwaniu wodza, co skończyło sie b.żle. Nawet ten dawny przykład uruchomienia dynamiki bez konkretnego i możliwego wektora, prócz samego ruchu, nie dał nic tylko kolejne ofiary i spóźnioną choc cenna myśl polityczną. Także dynamika w 1980r, wobec braku kadry przywódczej, włąsnie w owym ruchu rozmyła się łatwo przez głupotę, obcą agenturę, brak wspólnego celu. Ocenę roku 2010 podzielam, ale co miało być innego po kolejnej dekapitacji i prawdziwego strachu? To też dowód na to, że sam ruch i dynamika bez wodza i sztabu zawodzi i wykrwawia. Nawet mistrz ataku, ruchu i improwizacji -Napoleon I- mial zawsze konkretny cel, dobrą logistyke i duży sztab.
Z PiS-em jest typowy pasztet, bo nie widze tam ludzi gotowych na więcej niż czeską wojowniczość w granicach dozwolonego prawa. Niestety, króluje tam wola walki z PRL i... zachowania jego "zdobyczy"...
3/ Dla mnie Niemcy to nie monolit. Widzę: Frankfurt n/Menem z wielką niemiecko-międzynarodową kasą, Berlin z półenerdowską mentalnością i takimi celami, Monachium (z południem RFN) z dużą odrębnościa wobec reszty. Do tego Wiedeń (z Austrią) patrzący zdziwiony na zachód, i wschód pocesarski. Czy naprawdę gra na sentymentach, i wynikających z tego możliwych biznesach, (razem) Monachium i Wiednia, nie jest możliwa? Ci wiedzą co znaczą np. Bałkany i dalszy kierunek. To przede wszystkim północ (popruska) Niemiec szuka, jak kiedyś, biznesu w Rosji.
Nie widze nic zdrożnego w polskoantysystemowym ruchu w np. podłechtaniu/podlewaniu ziomkostwa królewieckiego. Nie widzę nic złego w takim stosunku do kilku innych środowisk BdV obsiadających licznie np. różne ważne stołki w Bawarii. Czy naprawdę POLUDNIOWI Niemcy nie widzieliby interesów w np. rozwoju drogownictwa d. Galicji, korzyści z łupków ( dla odebranego OMV), mocno(!) przyjaznego rynku na terenie PL (i UA, RO), dużego udziału w oczywistym rozwoju infrastruktury po -!- wyjściu Polski z III RP? Czy superszybka kolej z Monachium przez Wiedeń do Lwowa/Kijowa (Krakowa-Warszawy-Wilna), Budapesztu, Bukaresztu nie jest gratką dla Siemensa czy MAN-a? Czy naprawdę nie można tu forować samochodów BMW czy innych produktów z bliższego nam mentalnie południa Niemiec i Austrii? Niczego nie ma za darmo, a ruch antysystemowy, i jakby się udało - II RP bis, musi za coś wystartować.
Niestety teraz Austrię obsiadają Ruscy a CALA warszawka milczy lub się z tego raduje, i tylko Orban coś próbuje robić.
4/ Miłość chorwacko-węgierska jest oczywista, ale owa droga Budapeszt-Sarajewo tu jest zagadką. Chorwacji wcale aż tak to nie na rękę, bo poprzez chorwacką "Jadrankę" wzdłuz Dalmacji, Węgrzy mogliby se jeżdzić do woli (i Bosni), i za to płacić. Autostrada przez Sarajevo (do ob. pseudoportu w bosniackim Neum?) nie jest w interesie Chorwacji. Mi wychodzi że to pomysł NATO, w razie kolejnej agresji Serbii (wmontowanej w większą bałkano-kacapię?), bo Brukseli nie posądzam o antyserbskość. A jeśli to jest pomysł kwatery w Mons, to dlaczego podobne nie są realizowane np. w PL? Czy to tez dowód na brak woli NATO do obrony PL, LIT itd? Zagadkowy/symptomatyczny jest dla mnie żółwi rytm budowy autostrad wschód-zachód w PL. Jeśli Niemcy chca az tak kochac sie z Rosja powinni mocno przec do ukończenia naszej A2 do Brześcia (i unormalnienia tzw. berlinki do Kaliningradu)), a nic na to nie wskazuje. Para (chyba tylko ich) np. od 20 lat idzie w budowę A3, a i tak kończy się to tylko odcinkową drogą S3. Cos mi tu nie gra.
Co do punktu 4,5 - 7, to wieczorem dopełnię:) Teraz obowiązki.
2. Konkretny cel - nie pójść na NOS, nie udzielić poparcia lecz zwalczać każdą próbę budowy nowej siły prorosyjskiej pod hasłami antysystemowymi. Działać na rzech uruchomienia dynamiki. Noc Listopadowa była wynikim spisku,nie procesu reolucyjnego. Gdy uruchamia się dynamika własna jak w 1980,pojawiają się nowi przwódcy i elity. Dlatego gdy tenmomentnastąpi budować szeroką siłę,nie dać się zepchnąć jak w 2010 dopopierania PiS, który zniszczył energie społeczną. Dać możliwości awansu nowym grupom,które zepchną stare w intresie własnym (szczeguły to technika)
3. Systemoligarchiczny mogą ruszyć tylko koncerny zagraniczne, które będą miały przeciwstawne interesy. Czy w Niemczech jest jakaś grupa niezainteresowana w sojuszu z Rosją? Pisał o regionalistach Krasnodębski, ale to jest hipotetyczne. W polityce zagranicznej bez USA nic nie zrobimy,nawet gdybyśmy się patriotycznie nadęli.
4. Węgry w sposób naturalny popierają Chorwację, chodzi o integrację z częścią BiH przeciw Serbom. Tak czy siak droga przez Węgry, Chorwację,BiH idzie na południe.
Dla nas odblokować Azję środkowąmożna tlko przez Kaukaz. Muzułmanie w BiH systematyczni robią się coraz b.muzułmańscy, podobnie powoli w Albanii.
5. Turcja nie jest w stanie prowadzić polityki pantureckiej i zastępują ją polityka muzułmańska. Stosunki turecko-amerykański są napięte, czasy dawnego sojuszuminęły i Turcja rozgrywa teraz USA, szkoli za pieniądze CIA wojsko syryjskie,ale fundamentalistów sunnickich,którzyjak obalą alawitów o samistworzą nowe kłopoty,może nawet większe, a to ma służyć uzyskaniuprzez Turcję kontroli nad Mosulem, który utraciła przed wojną.
Tu niema dobrych wyjść czy stałych sojuszy. Trzeba nauczyć się wykorzystywać koniunkturę z każdym, do konkretnego działania, ale to tego trzeba mieć suwerenny rząd czyliobalićoligarchię, a więc wpuścić rywalizujące z Ruskimi koncerny, a zatem doprowadzić do destabilizacji. To destabilizacja jest celem.
6.Nie tylko nie ma Czartoryskiego,nie ma nawet kasztanki, ale ludzie pojawiają się, gdy kończy się marazm i gnicie i zaczyna dziać historia. Stworzenie Prometeusza to pestka, ale potrzebna jest nasza władza i wola.
7. Dzięki Bezdanom partia żyła ok. 8 lat, a na pewno 6 (1908-1914/1915).
Będzie jeszcze cz. II i odesłanie do barometru.
Coś mnie uwiera w bucie ten scyzoryk:)...
Ad 1/ Niech.
Ad 2/ Sądziłem żesmy przed wymarszem z Oleandrów, a tu czytam że niedawno Soso szlag trafił. Dość rewolucyjnie to wygląda, ale i bezzradnie, a i obawiam się anarchiii (próżnia) wobec niezorganizowania (co sam podnosisz) tych co mieliby wykorzystać dynamike (oby nie było jak po nocy listopadowej 1830). Brak mi w miarę ukonkretnionego celu.
Ad 3/ Pisząc też o Wiedniu/Japonii, piłem do układu JP1 z ekspozyturami... (Choc dosłownie z Japonia trzeba nam się kumać - to pewnik!) Nie wierzę by bez duzych środków (takich nie mamy) ruszyć posady systemu oligarchicznego. Musi być duuuże zasilanie, a i odpowiednie publicity (u/od decydenta) znad Szprewą.
Wydaje mi się że warto nam spróbować grać na rozdźwięk pomiędzy "grupa trzymającą władzę" w Niemczech. Niemieckie koncerny medialne są w stanie kreować rzeczywistośc w PL, UE. Bez ich pomocy widzę dłuższą drogę. Mając gdzieś PRL nie miałbym niczego przeciw, by wykonać jakiś gest w stronę BdV, i południowo-katolickiej części RFN... Przecież tam zawsze będą demokratyczne wybory, ku czemuś i za pomocą kogoś, i muszą sie wykazać.
Ad 4/ Może na zawsze i tak nie jest, ale np. choćby taki Jedwabny Szlak lub Lwów-Kaffa-Orient setki lat leżą zakurzone, nie wspominając o Świetlistym Szlaku:))).
BiH to w ogóle chyba martwota. Stawiałbym na Bośnię muzułmańską - jakoś mi Serbowie uwierają. W razie jakigoś ruso-prawosławnego sojuszu na Bałkanach, prócz Albanii tylko Sarajewo by zostało. Lepsze więc dwa niż jeden!
A swoją drogą ciekaw jestem kto i po co naprawdę robi szlak/autostrade Budapeszt-Sarajewo, nota bene przez... Mohacz:) Ktos to w Brukseli (Berlinie? Budapeszcie?) wymyślił. Nie czytałem o tym a chciałbym wiedzieć...
Ad 5/ Też nie mam wielkich złudzeń wobec Gruzji, ale z oczywistych względów kibicuję. Z nadzieja patrzę na drobne tam kroczki Turcji, by przynajmniej tam sobie postali. W ogóle liczyłbym na Ankarę, nawet i na Stambuł, bo choć Osmania nie wróci, ale erdoganowa Turcja bardziej mi pasuje, a ten narodowy socjalizm tam mi nie leży bo wobec Kaukazu jest jak żółw (leming?:).
Piszesz w tym kontekście o USA. Oczywiście! Ale czy USA nie posłużyłoby sie tu (w zastępstwie) Turkami?
Ad 6/ Nie widzę Czartoryskiego, nie widzę nawet "Prometeusza", jeśli dobrze zrozumiałem przykład księcia jako antysystemowego działanie w kontekście Kaukazu.
Ad 7/ Bezdany traktowałem jako przykład stosunkowo wielkiego wysiłku i małych zysków. Dosłownie -oczywiście- latanie z brownigami nie ma sensu, tu zgoda.
Reasumując: Oczywiście tak sobie tu gadamy, ale to też jakieś ćwiczenie, które oby człeka choc półmistrzem czyniło. Niestety, brak mi określonego celu u Ciebie. Pewnie nie chcesz pisać, ale wobec naszego punktu odniesienia - powyższego wywiadu, warto doprecyzować to i owo, bo pozostanie wrażenie niedoróby. A szkoda, bo jak widać czytelnicy są...
Do KSz
1. Cały organizm jest zainfekowany ale niektóre części są bardziej odporne, gdyż były zdrowsze lub zostały mniej uszkodzone, mimo większych ofiar.
2. Jak usunąć. Nie iść na lep ani Natolińczyków, ani Puławian w roozpoczynającej się operacji wymiany lokaja moskiewskiego i NOS, przez co zmusić ich do więkzego uchylenia drzwi, teraz popierać PiS ale poszerzyć próżnię, która się pojawi i starać się by uruchamiany proces nabrał dynamiki własnej, ergo na dalszym etapie nie oglądać się na żadną opozycję tylko żądać więcej, gdy walka klasowa się zaostrzy. Kto podniesie szandar teraz niewiadomo. Terar radykalizować nastroje by uruchomić dynamikę, której już nie będą mogli kontrolować.
3. O pomocy, czyli wykorzystaniu tymczasowej koniunktury, mówiłem tu i pisałem w NP.
4. Nie ma szlaków na zawsze zamkniętych. Wszystko zależy od koniunktury. BiH to ziemia niczyja. zostawiś w spokoju-na razie.
5. Gruzja właśnie głosowała na Putina, podobnie jak kilka lat temu Litwa itp. Ważne są nie społeczeństwa czy narody,które już od dawna nie istnieją przemienioną w tołpę tylko grupy interesu. To smutne ale rzeczywiste. Generalnie bez interwencji USA w regionie niczego nie zrobimy.
6. By ktokolwiek mógł odegrać rolę księcia Czartoryskiego, musi dysponować siłą, a więc ludźmi w kraju gotowymi za nim pójść.
7. Radykalizm haseł ma być tylko instrumentem mobilizacji i wyjścia ze scenariusóżnicy a nie rzeczywistego działania. żadne Bezdany. mamy inne czasy. Trzeba używać psychologii a nie rewolwerów. Jest skuteczniejsza i tylko jej oni się boją, bo mimo różnic potencjału możemy tu ich pokonać.
Tak se na spoko poczytałem coś napisał i ogólnie to nie ma po co bym ten scyzoryk wyciągał, tym bardziej że i samemu zawsze se mozna zrobic niespodziankę:))) Wychodzi że sie zgadzamy. Ale:)))...
Wyczytałem że widzisz chorobę jak i ja, ale nie w tym samym miejscu lokalizujemy jej przyczynę. I chyba wg Ciebie franca objęła niemal cały organizm, a ja sądzę że tylko część, choć znaczną. Piszesz że najpierw musimy usunąć "obecne władze oligarchiczne". OK, ale jak? Jedyna realna opozycyjna siła chyba nie jest na to gotowa pod każdym względem. Więc co? Rzuć coś!
Przyklasnę, że trzeba antysystemowo. OK, zgoda. Ale kto choc podniesie sztandar? Ja bym chciał by nasz Jan Brązowy wyrzucił w Gdyni ze szczecińskiego statku ładunek rosyjskiej herbaty, a po konfederacji barskiej sensowna Generalność ogłosiła deklarację niepodległości i secesję. Pytanie skąd Lafajetowicz przywiózłby pomoc i co dalej?:))) Bez pomocy ani rusz, m.in. i ze względu na -jak piszesz- talenty organizacyjne i determinację. Można improwizować, ale stacja Bezdany da tylko chwilową satysfakcję. Trzeba jechac do Tokio a i pogadać dyskretnie z kimś z Wiednia. Znowu pytanie, kto pojedzie? I masz rację że zmian nie robi sie od 16 do 20...
Skandynawia! Wg mnie jest dla nas b. użyteczna, szczególnie gdy weżmie pod pachy Bałtów (mają wspólny interes). Niemcom oni wszyscy nie podpadną, a zawsze będą wspomagani przez Wielką Brytanię, a ona zawsze przez USA. W jakąś wielką wymiane handl. z nimi nie wierzę (od czasów mostu Malmo-Kopenhaga i wkrótce przez Lolland do Hamburga sprawa szlaku jest dla nas zamknięta na amen), ale współpraca wojskowa (nawet jeśli chodzi o sprzęt) jak najbardziej. Bofors, Patria, Kongsberg, Naamo, BAE, szwedzka technologia podwodna i nawodna itd - fajna sprawa i wspólny interes. Co do Adriatyku, to z wyjątkiem Chorwacji i Bośni jestem sceptyczny (szczególnie nie leży mi popaprana Słowenia). Fajnie byłoby widzieć aktywny szlak: węgierskie Koszyce-Miszkolc-Budapeszt-Zagrzeb-Rijeka-Split i z Budapesztu przez Siedmiogród do Konstancy.
Na Japonię bym liczył. USA dopompuje ich wkrótce, nie ma alternatywy.
Co do podboju Kaukazu niemal zgoda, z tym że Szamil i Czerkiesja, choc powstania krwawe, to jednak wówczas dla Rosji i całości tematu marginalne. A jako dobrych sojuszników na przyszłość to widziałbym tylko Gruzinów, bo jak sam dobrze wiesz inni są tak obrotowi, że trudno być ich selekcjonerem a i utrzymać na określonej pozycji, by nie zakiwali się sami na amen.
Pozdrawiam, scyzoryk chowam po bałkańsku w but, i czekam niecierpliwie na resztę z zapowiedzi. KSz
Przy okazji: A miłośnikowi Rosji polecam "Zapiski oficera Armii czerwonej" z "Listy z Rosji" de Custinea. Sa nadal aktualne.
Przecież napisałem, że jesteśmy w mniejszości. Jednak gdy dokładnie przeanalizować mapę wyborczą, są rejony, które graniczyły z Kongreówką od strony Prus i są do Kongresówki podobne. A przedstawiciele innego narodu nie są zjawiskiem regionalnym, choć regionalnie występują ich skupiska.
Do Jeryz T.: Oczywiście wkrótce doscyzorykuję resztę do Twych komentarzy. Cdn!;)))
Po "półspaniu" a przed pracą:)
Nie, nie! Jesteśmy w mniejszości, i mamy gócio do gadania, właśnie tylko (TYLKO!) dlatego że zyjemy w jednym państwie (wł. "państwie"). Duże miasta na naszym terenie są z pewnością do łatwej repolonizacji (przy pewnych warunkach wewnętrznych i zewnętrznych - Niemcy w naszych małopolskich miastach też kiedyś dominowali, a potem stali sie szybko Polakami, nawet w Galicji). Na "ziemiach odzyskanych" kresowiacy to absolutna mniejszość (prócz paru enklaw, gł. na Slasku), wystraszona doświadczeniami w(z) ZSRS, zachęcona i omamiona socjalnymi korzyściami, a przez to szybko zasymilowana przez tamtejszych Peerelowców (tak nazywam fanów PRL). Oni tam mają już swoja krzepnącą tożsamość (w kontrze do II RP), swoje geopolityczne i terytorialne interesy (w swojej skali), wspólnotę bytu i pojmowania historii, nawet elementy swojego języka. Tam powstaje nowy naród, mocno inny od naszego, coraz bardziej wrogi nam. Stąd ten bajzel i skundlenie w ob. "Polsce". Gangrena zawsze ma swoją przyczynę i ognisko, i bez odwagi i lekarza człowiek skazany jest na śmierć. Tym bardziej jeśli chce się mamić opinią/interesem obcych, że ładnie(j) wygląda ciągle mając wszystkie standardowe elementy ciała (że się tak niezgrabnie wyrażę).
dixi popisał się chamstwem, ale to nic zaskakującego, dr Targalski zasłynął chamstwem w radiu
Przed spaniem.
Nie zmienia to faktu, że jesteśmy w mniejszości, a żyjemy w jednym państwie. Poza tym duże miasta na "naszym terenie" też głosują jak ci spod zaboru pruskiego i ziem odzyskanych, gdzie przecież osiedlano ludzi z Kresów, więc "naszych".
Z uwagi na późną godzinę i porę lulku, scyzoryk otworzę tylko wobec tematu skundlenia:) Co do ogólnego opisu naszej (nie)potencji to zgoda, ale niepotrzebnie walimy do jednego gara wszystkich. Owo skundlenie dotyczy najbardziej tzw. ziem odzyskanych a i całego d. zaboru pruskiego, i to ich mieszkańcy psują statystyki, peerelizują parlament i demontują Polskę. Oni nas przegłosowywują. Gdyby Rzeczpospolitą miała kształtować tylko d. Kongresówka i Galicja bylibysmy już normalnym państwem. Niestety, dzięki naszej wysokiej kulturze politycznej, gdy o tym coś się napomknie, zaraz słychać krzyki że "Polska jest jedna" itd:(
Sprawa Japonii
Uwaga słuszna, ale stosunki japońsko-amerykańskie są dość skomplikowane. Z jednej strony Japonia była sojusznikiem, ale z drugiej USA zahamowały jej rozwój i Japonia od 20 lat pogrążona jest w marazmie, a tymczasem Ameryce wyrosły Chiny. Oczywiście Japonia czuje się też zagrożona i USA jej nie poświęci jak krajów Europy, jeśli będzie trzeba, ale system japoński znajduje się w głębokim kryzysie i jest niezdolny do polityki aktywnej. Oczywiście nie porównuję z poziomem gospodarczym Polski tylko z tym jaki powinien być, gdyby nie zahamowano rozwoju japońskiego.
Polacy do czasów Ubekistanu nie musieli brać udziału w żadnych ruchach wolnościowych, chodzi o to że działali jako przykład. Nikt ni emusi nawet o tym wiedzieć, bo kto zna historię? Ale w danym momencie czy epoce dawali zaraćliwy przykład. Idee nie znają granic.
Oczywiście społeczeństwo niewiele się liczy. Najważniejsze są elity i fakt, że Polacy nie są w stanie wykształcić elit atysystemowych zdolnych do działania, do najprostszej roboty organizacyjnej, a jedynie do mądrzenia się i psucia nawet tego co im się przypadkowo uda zrobić lub osiągnąć, świadczy o całkowitym upadku.
Jeśli ktoś chce robić rewolucję od 16 do 20 bo potem ma pociąg, to lepiej by w ogóle nie zaczynał.
Nie ma żadnego przywództwa zdolnego do działania i podejmowania decyzji w oparciu o kryteria racjonalne z punktu widzenia likwidacji systemu. Awansowanie znajomego sekretarki, bo dobrze i wiernie podaje herbatę jest racjonalne ale z innego punktu widzenia.
Co robić?
Usunąć obecne oligarchiczne władze (rząd to sprawa wtórna), które wyznaczają reguły systemu. Wtedy polityka zagraniczna będzie możliwa, ale nawet najsilniejsza Polska - jak sobie wyobrażają narodowcy - spójna wewnętrznie, bez chociaż koniunkturalnych sojuszy nie da rady. Trzeba umieć je wykorzystywać. Inaczej nec Hercules contra plures.
Jeśli się nie da, to elity antysystemowe muszą same prowadzić politykę zagraniczną.
Fakt, że społeczeństwo nie tylko nie usunęło z powodu własnej słabości elit postsowieckich, ale NIE chciało tego dokonać, dowodzi, że jest skundlone, tzn. mimo stanu niewoli nie odczuwa jej, a nawet lubi stan braku wolności, bo wolność traktuje jako ryzyko, wymaganie walki o niezależność itp. a po co? Lepiej głosować na złodziei - bezpiecznie, a potem gardzić Polską, że tu się nie da nic zrobić i wyjechać, by poprawić byt bez ryzyka.
Jak wpłynąć na społeczeństwo by wyszło ze stanu umiłowania niewoli, to już inna dyskusja.
Droga Płn.-Płd wiąże nas ze Skandynawią, która też jest zagrożona przez Rosję i stwarza korytarz na świat śródziemnomorski.Owszem Estonia miałaby co sprzedawać, biorąc pod uwagę, że postawiono tam na rozwój technologii. Nawet tamtejsi komuniści widzą swój interes w zachowaniu suwerenności wobec Rosji (chodzi o Reformierakond).
Miłośnikowi Rosji polecam dwa szkice prof. Nowaka o Krasińskim i Kamieńskim w ostatniej książce. Jasno widać, iż rację miał wieszcz widzący zagrożenie w Rosji carskiej i rewolucyjnej, a Kamieński łudził się zarówno możliwośią sojuszu z jedną jak i z drugą.
Ekspanska rosyjska szła wzdłuż M. Kspijskiego ale tereny Tuapse zo stały opanowane dopiero w okresie pwstania styczniowego. Nie należy mylić sytuacji Gorców z zagrożoną i rozbitą Gruzją czy skłóconymi chanatami.
Jest wiecej pojec niz zlo i dobro. Np. budowanie mocarstwa moze wyjasnic wszystkie 4 rozbiory.
Na slowo ROSJA mlaskasz tak trzymaj
do singera czy 4 rozbiory to dobroc Rosji
Nie znam rosyjskiego ale domyslam sie ze chcesz mi ublizyc. Czy to jedyne co potrafisz? Jesli tak to zapisz sie na korepetycje do posla Niesiolowskiego. Bedziesz sprawniejszy.
Jest w języku Twoich przyjaciół takie jedno słowo doskonale Cię charaktryzujące... Bałtajesz!
Co robic aby wygrac? - to pytanie jest chyba calkowicie obce dla prof. Nowaka, Dr Targalskiego, i wiekszosci tu piszacych. Trudno oprzec sie wrazeniu ze Wam wystarcza wiara ze Rosja jest zla a Wy dobrzy. A jak ta wiara slabnie to napiszecie nowy artykul dla podtrzymania wiary ze Rosja jest ZLA. Po co zadawac pytania typu "co robic?" Wtedy trzeba bedzie myslec a to juz ponad sily. Wiec biadola i potepiaja Rosje, bezradni, bezsilni, uzywajacy jezyka potepiania, bo na jezyk tresci ich nie stac.
Oh, gdybyscie tak jeszcze zrozumieli ze kazde panstwo dazy do swojej potegi? I ze silniejszy wygrywa. Obwinianie Rosji o to ze chce miec maksymalne wplywy na swiecie to jak obwinianie rosyjskiej druzyny pilkarskiej o to ze chce wygrac mistrzostwa Europy.