Rosjanie zaprzeczają oskarżeniom Kirgizów w sprawie zaległości w opłatach za korzystanie z bazy w Kant
Według rosyjskiego Ministerstwa Obrony prezydent Kirgizji Ałmazbek Atambajew… pomieszał fakty w sprawie rosyjskich długów za dzierżawę bazy lotniczej.
Moskwa twierdzi, że Kirgizja nie ma żadnych powodów by wymagać od Rosjan wycofania się z bazy w Kant. Co więcej, ministerstwo oświadczyło, że Kirgizi nie powinni wymagać od Rosji żadnych opłat za dzierżawę. Według przedstawicieli rosyjskiego ministerstwa Atambajew pomylił rosyjskie bazy.
Kwota długu, o której wspomniał, czyli piętnaście milionów dolarów odpowiada bowiem sumie, jaka powinna być zapłacona Kirgizom za korzystanie z baz w Kara-Bałta oraz Karakolu nad jeziorem Issyk-Kul, gdzie Rosjanie ćwiczą żołnierzy obsługujących niektóre elementy uzbrojenia marynarki wojennej. W skład tego kompleksu treningowego wchodzą również stacja sejsmiczna w Iczke-Suu oraz laboratorium w Majluu-Suu.
Rosyjski MSZ oraz MO zasugerowały, że prezydent Kirgizji „albo nie czytał, albo nie otwierał dwustronnego porozumienia w sprawie statusu i warunków funkcjonowania rosyjskich baz na terytorium republiki”. Warto jednak zauważyć, że tak czy inaczej Rosjanie przyznali, że są zadłużeni wobec Kirgizji.
Na lotnisku Kant, które stało się obecnie osią rosyjsko-kirgiskiego sporu dyplomatycznego, znajduje się 999 rosyjska baz lotnicza, wchodząca w skład 4 Rostowskiej Armii Sił Powietrznych i Obrony Przeciwlotniczej. Obecnie pracuje w niej dwustu pięćdziesięciu oficerów i podoficerów rosyjskich sił zbrojnych oraz stu pięćdziesięciu poborowych. W bazie znajdują się myśliwce SU-27 i SU-25, samoloty transportowe IŁ-76, śmigłowce Mi-8 oraz samoloty szkoleniowe L-39.
Źródła: pik.tv, newsru.com
(BC)