Proces Budanowa, który został skazany na 10 lat więzienia, był wiodącym tematem rosyjskich mediów. Jego obrońcy argumentowali, że Kungajewa była czeczeńskim żołnierzem, który zabijał rosyjskich żołnierzy. On sam twierdził, że posiadała informacje dotyczące czeczeńskich bojowników. Sąd w 2003 r. skazał Rosjanina na 10 lat więzienia i odebranie mu stopnia wojskowego. Oddalono jednak zarzut gwałtu - sąd skazał go za porwanie i zabójstwo. Budanow był pierwszą osobą skazaną za zbrodnie wojenne w czasie zmagań z Czeczeńcami.

Wyrok odbył w kolonii karnej w regionie Uljanowsk. W styczniu 2009 roku Budanow został zwolniony (piąty raz składał wniosek o warunkowe zwolnienie), za dobre zachowanie. Od tamtego czasu słuch po nim zaginął, sam skazaniec prawdopodobnie ukrywał się na Ukrainie. Próbowano go jeszcze oskarżyć o zabójstwo Stanisława Markiełowa, adwokata rodziny Kungayewej, który zginął w 2009 roku.

Zabójstwo w biały dzień 

W piątek, 10 czerwca 2011 roku, Budanow wraz z żoną i synem pojechali do centrum Moskwy, do swojego notariusza pracującego przy Komsomolskim Prospekcie. Podczas sporządzania pisma notarialnego w sprawie sprzedaży mieszkania Budanow wyszedł na zewnątrz zapalić papierosa.

W tym czasie wjechał na prospekt samochód Mitsubishi Lancer, z którego wyskoczył mężczyzna (jedna wersja mówi, że był w mundurze wojskowym), zbliżył się do Budanowa i oddał cztery strzały (w tym w głowę). Budanow zginął na miejscu, nikomu innemu nic się nie stało. Samochód wraz z zabójcą zniknął wkrótce potem. Sam pojazd został znaleziony przez detektywów, z pistoletem i tłumikiem w środku.

Policja ustaliła, co nie dziwi w świetle przytoczonych faktów, że zabójstwo było starannie przygotowane, a sam Budanow musiał być przed śmiercią pod szczególną obserwacją. W samym zabójstwie brały udział dwie osoby - kierowca i osoba, która strzeliła.

Zemsta czy prowokacja?

Jednak zemsta Czeczenów nie jest jedyną opcją jaką rozważają śledczy. W grę wchodzi także prowokacja. Jak twierdzi wiceprzewodniczący Rady Federacji Aleksander Toshin, cała akcja wygląda na prowokację podsycającą konflikty etniczne w Rosji. Polityk zaapelował o nieuleganie psychozie zamieszania.

Druga wersja mówi o czeczeńskiej egzekucji - faktycznie samo morderstwo wzburzyło nacjonalistyczne środowiska w Moskwie, które swoją krytykę kierują przeciwko obecności ludzi pochodzenia kaukaskiego, które przebywają w Moskwie.

Pogrzeb odbył się 13 czerwca w Khimkach w pobliżu Moskwy, na który przyszło ponad 300 osób, także ze zdjęciami zmarłego. Policja zwiększyła środki bezpieczeństwa.

Wiele z morderstw politycznych w Federacji Rosyjskiej miało swoje tło w tamtejszych służbach specjalnych czy rozgrywkach wewnątrz władzy. Czy tak było i tym razem? Przeciw śladowi czeczeńskiemu świadczy jedna z informacji o "słowiańskim wyglądzie" jednego z zabójców. Władze Moskwy obawiają się powtórzenia wydarzeń grudniowych. Doszło wtedy do zamieszek z udziałem setek młodych ludzi protestujących przeciwko kaukaskim mieszkańcom Moskwy, oskarżanym o zabójstwo kibica Spartaka Jegora Swirydowa. Najbliższe dni pokażą, czy podsycany konflikt etniczny będzie eskalował. Sytuacja w Rosji wydaje się być jednak aż zanadto przesiąknięta walką gangów, mafii i służb specjalnych, nad którymi do końca chyba nikt nie panuje.

Źródła: grani.ru, vesti.ru, vesti.ru, vesti.ru, ruvr.ru, rx24.ru

(JAM)