Wielka miłość w powieści Krzysztofa Pasierbiewicza „Magia namiętności”
Niegasnące mimo upływu czasu i zawiłych kolei losu uczucie. Czy w konfrontacji z mroczną rzeczywistością PRL-u może się obronić? Czy uczucie patriotyzmu przetrwa w walce z komunistycznym systemem? Odpowiedzi na te pytania, Czytelnik z pewnością odnajdzie w książce Krzysztofa Pasierbiewicza.
„Magia namiętności” to powieść melodramatyczna. Autor podzielił pracę na kilka krótkich opowiadań. Każde z nich wprowadza Czytelnika w świat nowych uczuć i zdarzeń.
Głównym wątkiem jest romans dwojga ludzi, których miłość została poddana wielkiej próbie w szarej rzeczywistości PRL-u. To barwna opowieść o miłości, jako o uczuciu ponadczasowym i niebanalnym a wartość i moc tego uczucia doskonale obrazują przytoczone na początku pracy słowa Gabriela Garcii Marqueza: Tą niewidzialną siłą, która wprawia świat w ruch, nie są miłości szczęśliwe, ale nieszczęśliwe właśnie. „Magia namiętności” nie jest pierwszą taką powieścią; podobną historię przedstawił Borys Pasternak w „Doktorze Żywago”, gdzie w przedrewolucyjnej Rosji rozkwitło uczucie między żonatym lekarzem Jurijem Żywago, a młodą Larą. Jak będzie taki romans wyglądał, gdy w tle będzie majaczyć widmo PRL-u?
Podróż przez Atlantyk…
Akcja powieści rozgrywa się na kilku kontynentach, przez co doskonale widać różnice między światem Zachodu – pełnym luksusu i beztroskiego życia – a komunistyczną Polską, gdzie każdy walczy o lepsze jutro.
Krzysztof, młody student Uniwersytetu Jagiellońskiego, wyrusza do Ameryki, aby poprawić byt rodziny. W kraju zostawia narzeczoną oraz chorą matkę. Niespodziewanie, podczas podróży transatlantykiem „Batory”, poznaje piękną Ewę, modelkę Mody Polskiej. Między dwojgiem rozkwita szalone, pełne namiętności i pożądania uczucie. Od tej pory losy bohaterów będą przeplatały się w różnych, niespodziewanych sytuacjach. Oboje zmuszeni są do podejmowania często niełatwych decyzji. Przejmująca jest historia Ewy, która musi dokonać wyboru między instynktem macierzyńskim a miłością do ukochanego, przez co losy zawiodą ją najpierw do Belgii, a dalej ku egzotycznej Brazylii. Z kolei Krzysztof uparcie walczy z komunistycznym systemem, nie zapominając kto, tak naprawdę, zamordował jego ojca.
Oboje jednak wiedzą, że uczucie którego doświadczyli, zdarza się tylko raz. Na drodze do ich szczęścia staje nie tylko mąż Ewy i jednocześnie ojciec jej dziecka, ale także trudne, komunistyczne warunki, w jakich przyszło im żyć. Autor doskonale oprowadza Czytelnika po realiach PRL-owskiego świata. W barwny sposób opisuje, jak para zakochanych, mimo ciągłych szykan i oszczerstw ze strony sąsiadów, staje się sobie coraz bliższa. Łączy ich uczucie i walka z bezprawiem komuny. Jak jednak zakończy się ich historia, czy odnajdą szczęście?
Miłość - uczucie ponadczasowe…
Powieść czyta się z dużą swobodą, język Autora jest jasny i zrozumiały. „Magia Namiętności” ma walory poznawcze, doskonale przedstawia siermiężną rzeczywistość PRL-u, która stanowi tło dla losów bohaterów. Pasierbiewicz ożywia powieść poprzez nałożenie, często wyolbrzymionych, pejzaży ówczesnego Zachodu. Dla Czytelnika nieznającego czasów komunizmu, książka jest dobrym źródłem historycznym. Akcję powieści urozmaicają retrospekcje głównego bohatera i częste przeskoki akcji. Jednym może się wydawać, że jest to „infantylna” opowieść z mnóstwem banałów, ale czy miłość może być banalna? W powieści Pasierbiewicza uczucia odgrywają nieraz większą rolę niż intelekt, co skłania odbiorcę do refleksji, zarówno nad ówczesnym, jak i współczesnym światem; nad pozycją i rzeczywistym znaczeniem słowa miłość. Przedstawiona historia to niemal gotowy scenariusz do filmu.
Błędem jest sądzić, że po przeczytaniu tej bajkowej opowieści zmieni się czyjeś życie. Jeśli ktoś szuka w książce gotowych wskazówek, przeliczy się. Lektura może jedynie wskazać nam drogę - drogę uczucia i namiętności - ale reszta należy do Czytelnika. Powieść ta jest doskonałą lekturą, gdy chcemy przeczytać coś lekkiego i odprężającego, a zarazem przeżyć niezapomnianą i pouczającą przygodę.
Autor zdaje się w świecie, pełnym pokus i przykrych niespodzianek, jednoznacznie opowiadać po stronie miłości. „Magia namiętności” to takie literackie przyzwolenie i usprawiedliwienie dla burzliwych uczuć, które w dzisiejszym świecie tłumione są przez zdroworozsądkowe presje i kalkulacje. Pasierbiewicz przekonuje, że codzienną rzeczywistość warto czasem porzucić właśnie dla takiej „magii”, która może nas wyrwać nie tylko z szarości PRL-u...
Magdalena Borowiecka
Umieram z ciekawości!
Pozdrawiam Panią serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Witam Pana, Panie Krzysztofie
Pana ksiazka juz krąży, pozyczyłam ją moim rówieśniczkom
Napiszę co myślą, jak juz poczytają i opowiedzą o swoich odczuciach
Mozna pięknie mówić o miłości, ale kazda chwila kształtuję nam jej obraz
Gdy troszkę gorszy dzień, juz nie jest az tak wzniosła
Ok, bez dramatyzowania
Pozdrawiam majowo
B
@Bea @ Aleksandra, To nieprawda, że mnie nie ma. Jestem i czytam Wasz fascynujący dialog. A nie odzywałem się, bo nie chciałem przeszkadzać.
Pozdrawiam serdecznie obie Panie,
Krzysztof Pasierbiewicz
@Stefania Pak
Pani Aleksandro
Magia miłosci, magia dobroci....po prostu magia życia
To proste odkrycie jak dotąd dla mnie jest odkryciem równiez wyjatkowym
Miłość
Dobroć
Jak wiele innych prawdziwie szlachetnych uczuć, wymagaja od nas więcej, duzo wiecej ...jak powiedzieć ?
Wysiłku
Czyli zrozumienia, chęci działania, świadomego życia
A jak powiedział de Mello, zyjemy w uśpieniu
A czy warto doznać przebudzenia ?
Jak dla mnie, warto
O magii zycia mówił też pięknie prof.Piertkiewicz
Nieznana postać
Jednak gdy szukamy, wiele mozna odnależć
On to własnie dla poszukujacych dał taka radę :
Albo doznamy tego błogosławieństwa głębszego zrozumienia, albo ....NIE
Więc idąc tym tropem oraz listem św.Pawła....dużo wsród nas jest zwykłych cymbałów
Tak oto co dla jednych jest cudem i magią, dla innych zwykłością, o która się nie dba
Skąd zatem przekonanie, ze są sprawy wyjatkowe i je trzeba chronić i pielegnować ?
Sądzę, ze są to odkrycia, do których sami dochodzimy, majac jako narzędzie - własną wrazliwośc
I tu kolejne rozwazanie
Czy łatwo zyć wrazliwcom ?
Czy sa zrozumiani przez otoczenie ?
Świetnie, jesli partner zyciowy ma podobna wrazliwośc oraz chęc rozwoju
Gorzej lub bardzo zle gdy tego nie ma
Najgorzej jednak gdy mimo, ze nie ma, uwaza, ze nie musi mieć bo i tak wie lepiej
Tak oto mamy gotowy sposób na wielką miłośc lub na jej zakończenie
Poza tymi spostrzeżeniami, jest jeszcz wiele innych, które odkrywamy
Ja niedawno odkryłam, ze miłość roświetla
Takie rożświetlone oczy to cudona lampa dla samego właściciela i dla otoczenia również
To genialnie działa, na wszystko
Dzięki za kolejny sygnał od Pani
A skąd droga prowadzi ?
Bo moja z Lublina
Serdecznie pozdrwiam
B
Witam Panią serdecznie,
Miło mi, że podzieliła się Pani ze mną swoimi kolejnymi przemyśleniami.
Miłość to magia!
Nic dziwnego zatem, że powieść "Magia namiętności" przyciąga tych, którzy tę magię poznali...
Bohaterowie powieści, składając sobie przysięgę jako ludzie młodzi, wiedzieli tylko, że nie wyobrażają sobie życia bez siebie.
Jednak, zgadzam się z Panią całkowicie, że wyobrażeń, co życie przyniesie, z czym przyjdzie im się zmierzyć, mieć nie mogli i nie mieli.
Wierzę, że zdarza się dwojgu ludziom pokochać za młodu i mimo drastycznych przeciwności losu, mimo pokus różnych, wytrwać w swej wzajemnej miłości, póki smierć ich nie rozłączy.
Znam kilka takich par.
Tacy też byli moi rodzice.
Prawdą jest jednak, że trwanie w miłości, jej pielęgnowanie, gdy miłość przydarza się na późniejszym etapie życia, jest bardziej świadome pod każdym względem.
Mając za sobą różne doświadczenia, więcej wiemy o własnych priorytetach, więcej wiemy o sobie.
Wtedy dawanie staje się najważniejsze. Wtedy wszystko dzieje się bezinteresownie.
Obiekt naszej miłości jest przede wszystkim naszym największym przyjacielem.
Dzieli się razem radości, ale też wspiera w momentach tragicznych.
Miłość przejawia się wtedy w każdym słowie, w każdym geście, w byciu razem, w byciu obok.
Także we wspólnym milczeniu.
Wtedy pojawia się inna magia - magia dobroci.
Napisała Pani wyjątkowe słowa:
"Światem kobiety jest MIłOŚĆ
Miłością mężczyzny jest świat
I duzo w tym prawdy
Jesli mężczyzna wreszcie nasyci swoje ego tym światem,otrzeźwieje w końcu i zrozumie co jest istotneA kobieta, która go kocha, bedzie wciąz czekać na otrzeżwienie,
to mają szansę się spotkać w tej miłości".
O TO BOWIEM TAK NAPRAWDĘ CHODZI, BY SPOTKAĆ SIĘ W MIŁOŚCI!
Bohaterowie powieści spotkali się.
Świadomość, że swoją szansę utracili na zawsze, nabyli po wielu latach.
Autor przestrzega nas, byśmy nie stali się ofiarami czasu i własnych uczuć...
Ilu z nas udaje się SPOTKAĆ W MIŁOŚCI?
Życzę Pani takiego spotkania!
A.
Aleksandro,
Napiszę coś co jest istotą odmienności płci
Było to dla mnie odkrycie
Światem kobiety jest MIŁOŚĆ
Miłością mężczyzny jest świat
I duzo w tym prawdy
Jesli mężczyzna wreszcie nasyci swoje ego tym światem,
otrzeźwieje w końcu i zrozumie co jest istotne
A kobieta, która go kocha, bedzie wciąz czekać na otrzeżwienie
To mają szanse się spotkać w tej miłości
Pani Olu, chyba to juz Pani odkryła, ze wszystko w zyciu sie zmienia
Nasze uczucia także
Szczególnie świat emocji
Takie spotkanie emocjonalne to własnie pierwsza miłość, fascynacja
Gdy juz jestesmy starsi, tez zdarza sie miłość
Z tym sie zgadzam, ale sa rózne przeszkody, bardzo istotne
Dawanie
Jakże się z tym zgadzam
Ale proszę mi wierzyć, największe nawet uczucie siega dna, gdy widzi się, ze
druga strona zaczyna świadomie z tego korzystać, dając w zamian tylko tyle
ile uzna sama ...
Poza tym nasze osobowoaci zmieniaja się
Kiedyś Eustachy Rylski powiedział, ze >człowiek nie jest raz na zawze ustalony<
Zmienia nas to co przeżylismy i to czego nie przezyliśmy
Nasze iluminacje, choroby, wszystkie silne uczucia, nasze sukcesy, porazki
I ta zmiana powoduje, ze patrzymy na naszego partnera inaczej
I nasza miłość przestaje być bezwarunkowa, jak dotychczas
W miłości liczy sie czysty duch, jak dla mnie
Nie może być mowy o cwaniactwie czy interesowności
A poza tym, proszę uwierzyć, czasem i ta wielka miłośc - wypala się
często w róznym czasie, jesli chodzi o parę, stad rozczarowania...
Jeśli Państwo Młodzi w wieku dwudziestuparu lat składają sobie przysiegę,
to czy oni maja świadomośc tej przysięgi ?
Czy wiedzą cokolwiek o zyciu ?
O miłości, którą trzeba pielegnować jak najdroższy skarb ?
Jaką mają szanse to odkryć ?
A przecież myślę, ze własnie ich miłość jest wyjatkowa
Dzięki za komentarz
Żyjemy w zawierusze, stąd nieobecnośc Pana Krzystofa
Pozdrawiam Panią i zyczę .....Pięknej Miłości
Bea
Witam Panią,
przeczytałam Pani piękne refleksje.
Także skłaniam się ku przekonaniu, że siłą napędową miłości, czy jak to Pani ujęła: "jej mocą" jest młodość.
To prawda, że "pcha w to co niemozliwe, co szalone", a jednocześnie stwarza większą szansę na spełnienie.
Bohaterowie "Magii namiętności" byli młodzi, lecz ich miłość nie miała jednak szansy na spełnienie.
Czy na pewno przeszkodziła im głownie niszcząca wszystko komuna?
Młość zdarza się niezależnie od wieku.
Może mniej szalona, ale za to mniej bezwzględna, mniej roszczeniowa i bardziej wyrozumiała?
Będąca bardziej dawaniem, mniej oczekiwaniem.
Może zaczynamy na pewnym etapie życia rozumieć, że najważniejsze to kochać.
Ważniejsze od bycia kochanym...
Zacytowałam w jednym z komentarzy fragment I Listu Św. Pawła do Koryntian.
Pani odpowiedziała słowami:
"żyłam biblijnym listem(...), tylko ja, przestało działać".
Myślę, że prawdziwa miłość "cierpliwa jest i wszystko przetrzyma".
Problem upatruję w tym, że taka miłość nie jest łatwa.
Mądre wzajemne partnerstwo, pozbawione egoizmu, rywalizacji, pojęcia "duma" - nie zdarza się często.
Dlatego właśnie takich ludzi, którym udało się szaleńczo w sobie zakochać nie uważam za "wybrańców Boga"(określenie autora powieści).
Dla mnie owymi wybrańcami są ci, którzy bez względu na wszystko kochają i pragną dobra ukochanej osoby.
Zgadzam się z Panią, że "osią wszystkiego jest miłość"!
Pozdrawiam serdecznie,
Aleksandra
Witam Pana pononie
Własnie jestem po lekturze
Urocza i prosta fabuła, podobało mi się
Miłość to absolut
Lecz wydaje mi się, ze jej siłą napędową , jej mocą jest młosośc
To ona pcha w to co niemozliwe, co szalone
Nieziemskośc i magia
A jednocześnie daje wiele szans na spełnienia
Jest falą huczacą i jednoczesnie kojącą...za naszym Karolem
Uwielbiam ten wiersz, choć dotyczy innej miłości, lecz uczucie przyobleczone jest w ziemskość
Czymże jest poezja ?
Jedynie próbą oddania co czuje szamoczące serce
Gdy młodość przemija...przychodzą "rachunki"
To one zdzeraja z nas romantyzm, zdejmuja skrzydła
Piękna w tej historii jest uczciwość
Za to bardzo podziwiam,...
Ale chyba i czasy były bardziej biało-czarne
Wobec tego i ludzie takze
Całkiem wołodyjowskie rozwazania
"..........Co ona winna ? Nic
Co on winny ? Tez nic"
Jednak jak wszystko tak i uczucie, zmienia się...blednie
Blednie tak bardzo, ze ustepuje innym uczuciom....
Rozsądkowi..
I proszę o szczera odpowiedz...
Dumie ?
Czekanie....upływajacy czas....i brak wiedzy, co dzieje się z sercem ukochanej
Jak bardzo mnie odtrąciło..?
Jak bardzo mnie to niszczy ?
Szczere i piękne....i bardzo prawdziwe, bo rekę prowdziło serce
Miłość to nie banał, ten to rozumie kto chociaż raz bardzo cierpiał
Opowiem, że kiedyś będąc na mszy, usłyszałam jej intencję :
ZA PIĘKNĄ MIŁOŚĆ ...i tu padły imiona
Od tamtego czasu, moj pierwszy toast kazdego spotkania jest własnie taki
Aha, zyłam biblijny Listem św Pawła....to dla wpisujących komentarz
Tylko ja
Przestało działać
Co do tła...
Wszystko to znam...
Chociaz jestem trochę młodsza od Pana...
Tak więc odpowedzi na pytania....z mojego pierwszego wpisu, odnalazłam, wciąż odnajduję...
Chcę wiedzieć
Niektórzy nie chcą...moze nie muszą....
Pozdrawiam Pana serdecznie i jeszcze ukłony za odwagę....
Beata
Pani Beato,
Witam Panią w Nowym Roku i wszelkiej pomyślności życzę.
Dzięki przeogromne za wiadomość, że w tekstach, jakie zamieszczam na moim
blogu odnajduje Pani, jak to Pani określiła „wrażliwość trudną dzisiaj do
odnalezienia”. Dla piszącego to bardzo ważne słowa dodające weny do pisania.
To zaskakujące, że nie znając treści mojej powieści, pisząc: „Tak bardzo
chcę wierzyć, że osią wszystkiego jest Miłość, reszta to przesuwające się płyty
tektoniczne”, de facto odgaduje Pani
zawarty w niej przekaz.
O tekście pt. „Oazy suwerennej Polski” zamieszczonym na moim blogu pisze
Pani: „Gdy czytam o "takim" spotkaniu w wydawnictwie Arcana, prosto
spod Pana ręki, chcę wierzyć, ze jest, gdzieś tam daleko, ale jest, świat do
którego tęsknię... Gdzie wszystko jest proste, ale ludzie wokół szczerzy i serdeczni...”.
Zapewniam Panią, że jest taki świat, więcej, że ten świat stoi przed Panią otworem.
Pisze Pani również, że: „Małe bohaterstwo, to dla mnie osobisty temat... Ileż
niespełnionych nadziei...szans...ambicji widziałam w swoim rodzinnym domu. Zawsze
wówczas myślałam, że kiedyś dowiem się jakie są tego powody...”
Z biciem serca czekam, aż Pani przeczyta moją powieść, gdzie właśnie chciałem dać odpowiedź czytelnikom na tego rodzaju wątpliwości.
Jak Pani przeczyta książkę, proszę koniecznie napisać, czy mi się udało.
Serdecznie Panią pozdrawiam
Krzysztof Pasierbiewicz
Panie Krzystofie, witam noworocznie,
Pierwszy raz wypowiadam się na forum, wobec tego proszę wybaczyc moją nieudolnośc techniczną.
Zakupię Pana ksiązkę, w Pana tekstach odnajduję wrazliwośc trudna dzisiaj do odnalezienia.
Czytuję Niezależną i tam odnajduję ten uśmiech, tak bardzo bym chciała wierzyć w Pana niezachwiany optymizm.
A dziś odkrył Pan przede mną kolejną tajemnicę, że wybudowana przez dwojga miłość, może być zniszczona, nie przez siły zewnetrzne, lecz przez to co wydarza sie pomiedzy nimi.
Tak bardzo chcę wierzyć, że osią wszystkiego jest Miłośc, reszta to przesuwające sie płyty tektoniczne.
Gdyby tak można było stać w Jej przedsionku i czuc ten błogostan....wciąż....wciąż
Kraków jawi sie dla mnie jako coś poza fizycznego...stad jak z serca płyną jakieś zaczarowane impulsy
Może to magia historii, może naszych bohaterów...moze literatura...
Gdy czytam o "takim" spotkaniu w wydawnictwie Arcana, prosto spod Pana ręki, chcę wierzyć, ze jest, gdziś tam daleko, ale jest, świat do którego tęsknię...
Gdzie wszystko jest proste, ale ludzie wokół szczerzy i serdeczni.
Małe bohaterstwo, to dla mnie osobisty temat...
Ileż niespełnionych nadziei...szans...ambicji widziałam w swoim rodzinnym domu
Zawsze wówczas myślałam, kiedyś dowiem się jakie sa tego powody
Otóż jestem pewna, ze ofiara z zycia sfrustrowanego, jest małym bohaterstwem.
Być może nieswiadomym....a jesli już uswiadomionym to niechcianym, lecz cóż z tego ?
Słuchałam niedawno analizy p.Rafała Ziemkiewicza dotyczacego naszego społeczestwa.
Zgadzam się z analizą lecz ta brutalna konkluzja mnie zaskoczyła...
Ale może tak własnie jest...
Życie toczy się...po prostu
Pozdrawiam serdecznie - Beata
Mój mail kroplawmorzu@gmail.com
Panie Krzystofie, witam noworocznie,
Pierwszy raz wypowiadam się na forum, wobec tego proszę wybaczyc moją nieudolnośc techniczną.
Zakupię Pana ksiązkę, w Pana tekstach odnajduję wrazliwośc trudna dzisiaj do odnalezienia.
Czytuję Niezależną i tam odnajduję ten uśmiech, tak bardzo bym chciała wierzyć w Pana niezachwiany optymizm.
A dziś odkrył Pan przede mną kolejną tajemnicę, że wybudowana przez dwojga miłość, może być zniszczona, nie przez siły zewnetrzne, lecz przez to co wydarza sie pomiedzy nimi.
Tak bardzo chcę wierzyć, że osią wszystkiego jest Miłośc, reszta to przesuwające sie płyty tektoniczne.
Gdyby tak można było stać w Jej przedsionku i czuc ten błogostan....wciąż....wciąż
Kraków jawi sie dla mnie jako coś poza fizycznego...stad jak z serca płyną jakieś zaczarowane impulsy
Może to magia historii, może naszych bohaterów...moze literatura...
Gdy czytam o "takim" spotkaniu w wydawnictwie Arcana, prosto spod Pana ręki, chcę wierzyć, ze jest, gdziś tam daleko, ale jest, świat do którego tęsknię...
Gdzie wszystko jest proste, ale ludzie wokół szczerzy i serdeczni.
Małe bohaterstwo, to dla mnie osobisty temat...
Ileż niespełnionych nadziei...szans...ambicji widziałam w swoim rodzinnym domu
Zawsze wówczas myślałam, kiedyś dowiem się jakie sa tego powody
Otóż jestem pewna, ze ofiara z zycia sfrustrowanego, jest małym bohaterstwem.
Być może nieswiadomym....a jesli już uswiadomionym to niechcianym, lecz cóż z tego ?
Słuchałam niedawno analizy p.Rafała Ziemkiewicza dotyczacego naszego społeczestwa.
Zgadzam się z analizą lecz ta brutalna konkluzja mnie zaskoczyła...
Ale może tak własnie jest...
Życie toczy się...po prostu
Pozdrawiam serdecznie - Beata
Mój mail kroplawmorzu@gmail.com
Ten Internet to z jednej strony wymysł Szatana, lecz z drugiej istne błogosławieństwo. Dzięki niemu przecież komunikacja między autorem i czytelnikami, a także pomiędzy samymi czytelnikami byłaby niemożliwa.
Niecierpliwie oczekuję na Pani nową recenzję.
Pozdrawiam serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
No dobrze, ma Pan przecież prawo do własnej interpretacji, jak każdy czytelnik zresztą.
Ale, czy nie drąży Pan zbyt
głęboko?
Na swoją obronę jeszcze raz przypomnę słowa Isaaka Singera, że: "literatura zbyt
wnikliwa i przeintelektualizowana jest nudna, nawet gdy jest dobra...".
Pozdrawiam Pana
serdecznie,
Krzysztof Pasierbiewicz
Wrocilam do Pana ksiazki po kilku miesiacach, by skonfrontowac zapisane tu recenzje, moje przemyslenia, z trescia powiesci i spojrzec na losy Krzysztofa i Ewy, bogatsza o to, co zobyczyli inni czytelnicy i co Pan, jako uzupelnienie, napisal. I wiem, ze musze napisac nowa recenzje. Napisze. Pozdrawiam tymczasem serdecznie.
Witam Pana
Czytając uważnie Pana wypowiedzi stwierdzam że wyznaczył Pan
boisko gry i narzucił dyscyplinę czyli temat. Niech Pan sobie wyobrazi że żadne
z tych pytań nie padły by z moich ust. Moim układem odniesienia, swoistym
kamieniem probierczym jest nauka Kościoła. Dziękuję za przypomnienie o moim
naturalnym prawie z czego zdaje sobie świadomość bez Pana. Konsekwencją Pana
stwierdzeń mogą być fałszywe implikacje. W pierwszym poście uderzył Pan w moją
wyobraźnię – nie widzę powodu by to robić. (może mnie przez to Pan osłabić). Ja
uważam że Powstanie Warszawskie można uważać za posunięcie bezsensowne i pięknie
kochać ojczyznę.
Pomijając czasy komuny nie odniosłem wrażenia po lekturze,
że to przez system komunistyczny rozpadła się miłość Ewy z Krzysztofem. Najwyżej ich mogła
osłabić lub wzmocnić ale nie w tym przypadku.
Jak napisała SoftReset „Bohaterka Pańskiej "Magii
namiętności" uległa magii pieniądza. Nie jest to kwestia wyboru na miarę
czasów komuny, ani czasów obecnych.”
To spostrzeżenie jest dla dziwne:
„Więcej, uważam, że takie miłości jak Ewy i Krzysztofa
zdarzają się raz
na milion związków dwojga ludzi, a miłości, o jakich mówi św. Paweł, jeśli w
ogóle, to zdarzają się raz na sto milionów.”
Jakie Pan przyjmuje kryterium ?!
tak jest!
:) :) :)
K.P.
Witam,
cieszę się, że osiągnęliśmy w naszej wymianie zdań pewien "konsensus".
Zgadzam się całkowicie z Pańskim stwierdzeniem, że jeśli dwoje ludzi wygra ten Boży los na ludzkiej loterii, jaką jest prawdziwa miłość, to każde z nich musi wiedzieć, że nic, ani nikt, nie jest w stanie tej miłości zniszczyć.
Bohaterka Pańskiej "Magii namiętności" uległa magii pieniądza.
Nie jest to kwestia wyboru na miarę czasów komuny, ani czasów obecnych.
Jest to kwestia prawdziwej miłości, pomimo wszystko i wbrew wszystkiemu.
Bo miłość jest absolutem !
Droga
Czytelniczko,
Z tego, co
Pani pisze wnoszę, iż Pani uważa, że prawdziwej miłości nic nie jest w stanie
zniszczyć, że jeśli jest autentyczna to przejdzie choćby przez najcięższą
próbę, jak to Pani nazywa „trwając na barykadzie”.
Zgadzam się z
Panią całkowicie, ale jest jeden wyjątek. Miłość jednej osoby z kochającej się pary może zabić tylko i wyłącznie ta druga osoba. Takiej właśnie niechcianej zbrodni dopuściła się
Ewa. Krzysztof „trwał na barykadzie” do końca, aż się zupełnie wypalił od
środka. To nie on się poddał, lecz ona go zabiła, choć, jak życie pokazało
kochała go do szaleństwa. A kiedy sobie uświadomiła jak straszny popełniła
błąd, on już nie potrafił z nią być. Rozminęli się.
Stąd wniosek,
że jeśli jakaś para wygra ten największy los na Bożej loterii, to każde z
kochanków musi wiedzieć, że nikt ani nic poza nim nie jest w stanie tej miłości
zniszczyć. I to właśnie jest jednym z przesłań „Magii namiętności”.
Ktoś teraz powie, że nie ma dla Ewy usprawiedliwienia.
Chyba jednak jest. Jest nim pochodząca zza Uralu i przekraczająca granicę
ludzkiej wyobraźni perfidia służb czerwonego reżimu. I to jest moim zdaniem
drugi, najważniejszy wątek mojej książki.
A już tak zupełnie między nami, to zostać w tamtych czasach
panią konsulową Królestwa Belgii w Brazylii to tak, jak ciut później zostać żoną Onasisa,
a w dzisiejszych czasach Billa Getes’a. No, niech Pani z ręką na sercu przyzna ile
kobiet byłoby się w stanie oprzeć...
Jeszcze raz
Pani dziękuję za wciągającą dyskusję, cenne spostrzeżenia i uwagi.
Serdecznie
pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Witam,
To prawda, że Ewa i Krzysztof żyli w czasach, kiedy próbowano człowiekowi złamać kręgosłup i wydrzeć jego duszę.
Tę potworną patologię czasów komunizmu obrazowo Pan nakreślił.
Kierując się osobistym odbiorem powieści, nasuwają mi się subiektywne refleksje.
Los dał mi również, (jako kolejnej osobie z miliona), przeżyć wielką, niezwykłą i tragiczną
miłość,
i też, podobnie jak Ewie i Krzysztofowi, odebrał ją.
Miłość bohaterów Pańskiej powieści zniszczyły nikczemność i szubrawstwo
komuny, a moją udaremniła ostateczność, czyli śmierć ukochanej osoby.
Ewa i Krzysztof przeżyli jednak !
Po okresie rozłąki, mieli możliwość być razem.
Skoro oboje żyli dalej, dlaczego nie pozwolił Pan czytelnikowi uwierzyć,
że AMOR OMNIA VINCIT ?
Póki jest życie, są i nadzieja i siły ...
Zgadzam się z Panem, że większość ludzi przeżywa życie nie mając pojęcia, czym jest prawdziwa miłość.
O takich ludziach nie rozprawiajmy, możemy im jedynie współczuć.
Tak jak współczuć możemy tym, których zniszczyły metody stosowane wobec obywateli w dobie PRL-u, a z którymi to metodami tak odważnie próbował walczyć Krzysztof.
Tak jak współczuć możemy obecnie tym, którzy dali się omamić naszym czasom, doby PRL-u bis...
Nadal jednak twierdzę, że używane przez Pana określenie "wybrańcy Boga" to nie ci ludzie, którym dane jest szaleńczo się pokochać.
A już z pewnością nie ci, którym dane jest prawdziwie się kochać, a potem tę miłość utracić. Ja przynajmniej, po tym, co dane mi było przeżyć, za wybrańca Boga się nie uważam.
Moim zdaniem, Wybrańcy Boga to ludzie, którzy kochając wiedzą, że miłość jest najcenniejszym darem, i pomimo wszelkich, nawet najcięższych prób, którym poddaje ich życie, "trwają na barykadzie", a owa barykada staje się z czasem ich opoką i największym skarbem.
I choć dane jest to naprawdę nielicznym, ja takich wybrańców losu mam zaszczyt znać.
Szanowna Pani (Szanowny Panie?),
Cieszę się, że lektura mojej „Magia namiętności” Panią
wciągnęła i podziałała na Pani emocje dostarczając jednocześnie wiedzy o „parszywych
czasach komuny”. Takie stwierdzenie to wielka nagroda dla autora, za co Pani
serdecznie dziękuję.
Pisze też Pani, że nurtuje Panią pytanie, dlaczego miłość
bohaterów powieści nie przetrwała, a nawet posuwa się Pani do postawienia tezy,
że oni nie potrafili naprawdę kochać, gdyż, cytuję: „w szaleństwo irracjonalnego
działania w imię wzajemnej fascynacji i
namiętności popada bardzo wiele osób. Jakże często jednak owa fascynacja mija w
zetknięciu z prozą życia. Jakże często owa fascynacja, początkowo pojmowana
jako miłość, w obliczu problemów słabnie... Że tak też się stało z bohaterami mojej
powieści...”.
Nie wiem, czy Pamięta Pani okres peerelu, a nawet, jeśli
go Pani pamięta, czy zetknęła się Pani z represjami komuny bezpośrednio, twarzą
w twarz. Proszę tego nie odnosić Boże broń do siebie, ale moim zdaniem wielu
Polaków, zaryzykuję nawet stwierdzenie, że większość obywateli PRLu poddawała
się biernie draństwu i szalbierstwu czerwonego reżimu nie mając do dzisiaj pojęcia
o perfidii metod, które ten reżim stosował.
Siedzieli cicho jak myszki pod miotłą w pracy i w domu
przed telewizorami bojąc się pisnąć krytycznego słowa o realiach tamtego łajdackiego
okresu. A tak na marginesie to oni właśnie po roku 1989 utworzyli szeregi
post-komuny, czego efekt znamy.
Natomiast Ewa z Krzysztofem byli dość odważni by zadrzeć z
komuną, stawić jej czoła, walczyć z nią na miarę własnych możliwości aż do
momentu, kiedy zabrakło im sił.
Bo na nikczemność i szubrawstwo komuny nie było silnych.
To właśnie było jednym z przesłań do napisania mojej „Magii namiętności”. Może
zbyt delikatnie to draństwo opisałem, ale nie chciałem zrażać młodych
czytelników nadmiernym patosem i tonami, jak oni to teraz mówią „upierdliwie
martyrologicznymi”. Bo to, z czym spotkali się Ewa i Krzysztof to nie była
standardowa proza życia, jak Pani pisze, lecz wyrafinowane metody łamania ludzi
stosowane przez szkolonych w Moskwie czerwonych oprawców.
Podaje Pani piękny opis prawdziwej miłości cytując pierwszy
list św. Pawła do Koryntian. Dalej, pisze Pani, że ”za wybrańców Boga uważa nie
ludzi, którym dane było przeżyć wielką miłość, którą utracili, lecz ludzi, którym
dane jest pokochać, a potem "wziąć tę miłość na ręce i przenieść ją przez
całe życie".
Pełna zgoda z mojej strony, ale nadal będę się upierał, że
większość ludzi przeżywa życie nie mając pojęcia, czym może być prawdziwa
miłość. Więcej, uważam, że takie miłości jak Ewy i Krzysztofa zdarzają się raz
na milion związków dwojga ludzi, a miłości, o jakich mówi św. Paweł, jeśli w
ogóle, to zdarzają się raz na sto milionów.
Jeszcze raz dziękuję za opinię o książce i serdecznie
pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz
Witam,
Pańska "Magia namiętności" wciąga, ma wartką akcję, działa na emocje. Dostarcza wiedzy o parszywych czasach komuny. Nasuwa wiele refleksji na temat jej bohaterów, ich postaw. Nasuwa pytanie, dlaczego mimo wszystko ich miłość nie przetrwała.
Zgadzam się z Panem, że koleje losu tej miłości są niezwykłe.
Miłość na miarę ciężkich czasów. Bohaterowie uwikłani w różne skomplikowane sytuacje, zmuszeni do dokonywania wyborów, które stanowią o ich dalszym losie. Oboje jednak weszli później w dwa małżeństwa, które się rozpadły. W jesieni życia dochodzą do wniosku,
że ta ich niespełniona miłość, przyczyniła się do obecnej samotności z wyboru.
A może po prostu oni nie potrafili nigdy naprawdę kochać?
Pan twierdzi, że miłość Ewy i Krzysztofa to miłość prawdziwa, którą Bóg pozwala przeżyć jedynie nielicznym wybrańcom, że "jest uczuciem do tego stopnia przemożnym, iż często bierze górę nad intelektem, standardowo moralnym porządkiem i racjonalnością postrzegania rzeczywistości".
Pozwolę sobie na odrobinę sceptycyzmu wobec Pańskich konkluzji. Mam bowiem wątpliwość, czy uczucie Ewy i Krzysztofa to była prawdziwa miłość.
W szaleństwo irracjonalnego działania w imię wzajemnej fascynacji i
namiętności popada bardzo wiele osób. Jakże często jednak owa fascynacja mija w zetknięciu z prozą życia. Jakże często owa fascynacja, początkowo pojmowana jako miłość, w obliczu problemów słabnie. Tak też się stało z bohaterami Pańskiej powieści.
Jak nadmienił w swoim komentarzu Hard Reset, "trzeba stać na barykadzie choćby się paliło". Prawdziwa miłość stawia czoło wszystkiemu!
A o tym, czym jest prawdziwa miłość najpiękniej mówi Św. Paweł w I Liście
do Koryntian(fragment):
"Miłość cierpliwa jest,łaskawa jest.Miłość nie zazdrości,nie szuka poklasku,nie unosi się pychą;nie dopuszcza sie bezwstydu,nie szuka swego,nie unosi się gniewem,nie pamięta złego;nie cieszy się z niesprawiedliwości,lecz współweseli się z prawdą.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłość nigdy nie ustaje"
Za wybrańców Boga uważam nie ludzi, którym dane było przeżyć wielką miłość, którą utracili. Za wybrańców Boga uważam ludzi, którym dane jest
pokochać, a potem "wziąć tę miłość na ręce i przenieść ją przez całe życie". To jest naprawdę dane nielicznym! To jest prawdziwy dar od Boga!
Witam Szanownego Pana,
Napisał Pan, że „wyznaje porządek
wartości całkiem inny jak w mojej książce”, do czego ma Pan naturalnie pełne
prawo.
Ja z kolei powiedziałem w wywiadzie, że „Magię
namiętności” napisałem ze strachu, iż świat mógłby się o tej niezwykłej miłości
nigdy nie dowiedzieć.
Bo wie Pan, życie mi pokazało, że znakomita
większość ludzi wegetuje w związkach, które jedynie zdają im się szczęśliwe,
bądź sobie to wmawiają nie mając zielonego pojęcia, czym może być miłość. I to
nie jest ich wina, gdyż Bóg prawdziwą miłość pozwala przeżyć jedynie nielicznym
wybrańcom, właśnie takim jak Ewa i Krzysztof.
Spyta Pan
teraz, na czym polega ta prawdziwa miłość. Więc Panu odpowiem. Moim zdaniem na
tym, że jest uczuciem do tego stopnia przemożnym, iż często bierze górę nad
intelektem, standardowo moralnym porządkiem i racjonalnością postrzegania
rzeczywistości.
Pewno Pan teraz powie, że to szaleństwo nie miłość. No
cóż, powstańcy warszawscy też z punktu widzenia wielu byli szaleni, ale jakże
pięknie kochali Ojczyznę.
Co do „ambitnej książki na wakacje” proszę mi pozwolić
przypomnieć słowa Noblisty Isaaka Singera, który często podkreślał, że: „literatura powinna być głównie
rozrywką, a sztuka zbyt wnikliwa i długa jest nudna nawet, gdy jest dobra”.
Serdecznie Pana
pozdrawiam,
Krzysztof
Pasierbiewicz
Witam Szanownego Pana!
Przykro mi, ale to Pan nad-interpretuje mój komentarz. Nie napisałem że Krzysztof z Ewą byli małżeństwem, tylko że to była symulacja małżeństwa, która nie trwała długo. Czy w takiej sytuacji jest miejsce na wolność?
Niegrzecznie Pan odnosi się do mojej wyobraźni, wyznaję porządek wartości całkiem inny jak u Pana w książce, dla mnie choćby się paliło trzeba stać na barykadzie. Takie podejście jak ktoś słusznie zauważył jest wiązaniem ze sobą "pary egoizmów". Mimo wszystko jedyne co mogę powiedzieć na plus że byli gotowi płynąć pod prąd, że chcieli wygrać. A wyszło jak w ambitnej książce na wakacje.
Hard Reset
Szanowny Panie,
Przykro mi, ale niedokładnie przeczytał Pan książkę. Ewa z Krzysztofem nigdy nie byli małżeństwem. A szczęśliwi byli, lecz w wymiarze, który zdaje się wykraczać poza potencjał Pańskiej wyobraźni. A na to autor już nie ma wpływu. Proszę jeszcze raz spokojnie przeczytać powieść odkładając na bok urazy osobiste.
Serdecznie pozdrawiam,
Krzysztof Pasierbiewicz