Rosyjski MSZ wyraża ubolewanie z powodu incydentu na granicy mołdawsko-naddniestrzańskiej
Ministerstwo Spraw Zagranicznych zapewnia jednocześnie, że strona rosyjska prowadzi dokładne dochodzenie w tej sprawie.
Za śledztwo odpowiedzialna będzie… Rosyjska Prokuratura Wojskowa. Warto odnotować, że stanowisko Rosjan zmieniło się znacznie. Wcześniej przedstawiciele rosyjskiej ambasady w Kiszyniowie, pod którą 3 stycznia podeszli mołdawscy manifestanci sprzeciwiający się obecności rosyjskich „sił pokojowych” w kraju, stwierdzili, że zabity 1 stycznia osiemnastoletni Mołdawianin, Wadim Pisari, był nietrzeźwy. Przypominamy, że w Nowy Rok dwóch obywateli Mołdawii próbowało przekroczyć most na Dniestrze w pobliżu miasta Vaduz-lui-Voda, gdzie znajduje się rosyjski posterunek wojskowy. Rosyjski żołnierz oddał serię w kierunku ich samochodu, w wyniku czego jeden z mężczyzn odniósł poważne obrażenia i zmarł w szpitalu w Kiszyniowie.
Być może wpływ na zmianę stanowiska Rosjan ma kontynuacja protestów. 3 stycznia kilkuset mieszkańców okolicznych wsi wraz z przedstawicielami mołdawskich organizacji pozarządowych demonstrowało pod rosyjskimi posterunkami na Dniestrze. 4 stycznia setki mołdawskich obywateli z rejonu dubossarskiego rozpoczęły blokadę przejazdu przez rzekę w pobliżu posterunku, gdzie zginął Pisari. Protest poparł również burmistrz Kiszyniowa Dorin Chirtoaca oraz lider Partii Liberalnej Mihai Ghimpu, którzy wezwali władze do wycofania rosyjskich sił pokojowych oraz ukarania rosyjskich żołnierzy.
Warto dodać, że Ghimpu w latach kryzysu politycznego w Mołdawii (lata 2009-2010) pełnił obowiązki prezydenta tego kraju. Wydaje się więc, że sprawa której niewiele miejsca, o ile w ogóle, poświęcono w mainstreamowych mediach, a której Rosjanie od początku chcieli nadać charakter nic nieznaczącego epizodu (zbieżność wspomnianych faktów przypadkowa), może stać się jednym z czynników decydujących o politycznej przyszłości tak Mołdawii, jak i Naddniestrza.
Źródło: pik.tv, kasparov.ru, kasparov.ru
(BC)
Ano dziwne. Ja bym się czuł bardzo bezpiecznie mając koło domu posterunek rosyjskich sił pokojowych, a oni się burzą!
A mógł chłopak siedzieć spokojnie w domu, to nie, jemu się zachciało na jakieś mosty jeździć! Skandal! A teraz jego znajomi zamiast wziąć sobie do serca to ostrzeżenie, to dalej pod ambasadę wystawiając się na niebezpieczeństwo ostrzału! A przecież życie jest najważniejsze! Strzelają? Bo są silniejsi! Trzeba uznać fakty i się oprawcom pokłonić. Tak nakazuje realpolitic ;-))))