Czy sprawa śmierci Mołdawianina zjednoczy przedstawicieli Kiszyniowa i Tyraspola?
3 stycznia w pobliżu posterunków rosyjskich „sił pokojowych” odbyły się manifestacje przeciwko obecności Rosjan w regionie.
Demonstranci, przede wszystkim przedstawiciele mołdawskich organizacji pozarządowych, ale także mieszkańcy trzech nadgranicznych wsi (w tym tej, z której pochodził zabity), domagali się usunięcia rosyjskich posterunków. Według gruzińskiej stacji „Pierwszy Informacyjny Kaukaski” w manifestacjach wzięli udział mieszkańcy miejscowości z naddniestrzańskiej strony granicy. Mityng odbył się również pod ambasadą Rosji w Kiszyniowie. Według przedstawiciela rosyjskiego poselstwa, obywatel Mołdawii, który zginął 1 stycznia, był nietrzeźwy i z tego powodu nie reagował na polecenia rosyjskich żołnierzy. Jeden z przewodniczących Wspólnej Komisji Kontrolnej ds. Naddniestrza Oleg Bieliakow powiedział, że manifestacje znacznie komplikują przedstawicielom rosyjskich „sił pokojowych” wypełnianie służbowych obowiązków. Uspokajał mówiąc, że funkcjonariusze Komitetu Śledczego Federacji Rosyjskiej bardzo dokładnie badają sprawę śmierci z 1 stycznia, zaś na terenie posterunku przebywają obecnie obserwatorzy z Rosji, Ukrainy, Mołdawii i Naddniestrza.
Przypominamy, że grudniowe wybory prezydenckie w Naddniestrzu wygrał opozycyjny wobec kandydata Kremla Jewgienij Szewczuk. Mimo porażki, Kreml wysłał Siergieja Iwanowa, istotnego przedstawiciela rosyjskiej administracji państwowej, który pogratulował Szewczukowi zwycięstwa. Co więcej, Rosjanie zapewnili, że nadal będą zapewniać socjalną i humanitarną pomoc Naddniestrzu.
(BC)