Ronald Reagan – prezydent, który dla wolności nie uchyliłby się od wojny
W związku z niebyłymi obchodami stulecia urodzin człowieka, który pokonał Imperium Zła, specjalnie dla Portalu ARCANA, Stanisław Michalkiewicz mówi o tym, co Polacy zawdzięczają Reaganowi i dlaczego o nim nie pamiętają. W jaki sposób Machiavelli pokonał „sowieciarzy” i po co nam reaganomika.
Portal ARCANA: Za co Polacy powinni być wdzięczni Ronaldowi Reaganowi? Czy Polacy należycie uczcili pamięć prezydenta USA?
Stanisław Michalkiewicz: Przede wszystkim za to, że zazbroił na śmierć Związek Radziecki. Nie mniej ważne było to, iż skutecznie powstrzymał sowiecką ekspansję w Afganistanie. Dzięki temu w roku 1985 Gorbaczow musiał zaproponować mu zawarcie traktatu rozbrojeniowego – co oznaczało w konsekwencji ewakuację sowieckiego imperium z Europy Środkowej i szansę na polityczne wyzwolenie żyjących tu narodów – również i naszego. A że daliśmy się wykiwać przemalowanym na demokratów stalinowcom i razwiedce – to inna sprawa – ale szansa była. Poza tym mam osobisty powód do sentymentu dla Ronalda Reagana – nie tyle nawet to, że skutecznie naciskał na komucha, dzięki czemu komuch musiał być grzeczny i nie trzymał mnie zbyt długo w obozie i w ogóle – zachowywał się powściągliwie – co dlatego, że natchnął również mnie wiarą i nadzieją, że można zbudować ustrój wolności. W połowie lat 80-tych w podziemnym wydawnictwie „Kurs” wydaliśmy książkę Guy Sormana „Rewolucja konserwatywna w Ameryce” – traktującą o reaganowskiej kontrrewolucji. To było dla nas bardzo ważne, bo pokazywało, że jest alternatywa wobec socjalizmu realnego i to alternatywa niezwykle atrakcyjna. Niestety, przemalowani stalinowcy do spółki z pożytecznymi idiotami i lewicowcami szczerymi dogadali się z komuchami i z tej sodomii narodziło się kalectwo w postaci III RP. Nie uczciliśmy pamięci Ronalda Reagana ani „należycie”, ani wcale. Przypomnę choćby inicjatywę nadania Jego imienia Placowi Konstytucji w Warszawie. Jakiż podniósł się klangor jaruzelszczyków i michnikowszczyzny – i oczywiście nic z tego nie wyszło. Okazaliśmy się niewdzięcznikami – ale skoro czcimy Edwarda Gierka, to może rzeczywiście nie zasługujemy na lepszy los, niż bycie kolonią?
Portal ARCANA: Czy Polska w planach Reagana miała jakiś wyjątkowy status? Jeśli tak, to dlaczego?
S. M.: Wszystko wskazuje na to, że tak. Zarówno wsparcie, jakie Ronald Reagan okazywał „Solidarności”, jak i jego reakcja na stan wojenny – również w postaci pomocy finansowej dla podziemia, która niestety w znacznej części przechodziła przez ręce konfidenta Jerzego Milewskiego, którego Lech Wałęsa znalazł w korcu maku, żeby postawić na czele Międzynarodowego Biura „S” w Brukseli - i do konfidentów trafiała. Reagan wiedział, że w Polsce jest autentyczna opozycja. Nie orientował się jednak w rozmiarach i wpływach komunistycznej agentury – dość jednak powiedzieć, że i my do dzisiaj ani jednego, ani drugiego nie znamy. A nawet jeśli znamy, to udajemy, że to nic nie szkodzi i tolerujemy ubeckich konfidentów nawet na najwyższych szczeblach hierarchii Kościoła. Tymczasem w innych krajach komunistycznych nawet tego nie było. Przykładowo Żeliu Żelew, pierwszy „demokratyczny” prezydent Bułgarii, był tzw. „dysydentem śniadaniowym”, podsuniętym francuskiemu ambasadorowi na śniadanie z prezydentem Mitterrandem przez bułgarskie MSW. W Rumunii za opozycję musiała robić Securitate – więc w tych okolicznościach Polska, siłą rzeczy, musiała być w planach prezydenta Reagana państwem ważnym.
Portal ARCANA: Reagan potrafił utrzymać się na szczytach popularności mimo niechęci mediów i wielu środowisk biznesowych. Czy taki fenomen jest możliwy w Polsce?
S. M.: Jeśli chodzi o media – owszem, tzw. liberałowie, czyli amerykańscy socjaldemokraci, byli przeciwnikami Reagana, ale za jego czasów i na tym polu dokonała się kontrrewolucja i pojawili się publicyści o zdecydowanie antysocjalistycznym obliczu. Jeśli chodzi o środowiska biznesowe, to przeciwników Reagana było tu znacznie mniej, zwłaszcza gdy okazało się, że reaganomika zaczyna działać. Wreszcie – Reagan odwoływał się do opinii tzw. zwykłych Amerykanów ponad głowami mediów i różnych sitw, co – jak sadzę – było możliwe dzięki temu, że amerykańska razwiedka podzielała idee tego prezydenta i z nim sympatyzowała.
Portal ARCANA: Skąd się wzięło u Reagana przekonanie, że wobec Rosji należy obrać zdecydowany i twardy kurs? Czy następcy Reagana czerpią coś z myśli swojego wielkiego poprzednika?
S. M.: Wszystko wskazuje na to, że z czasów młodości. Reagan był działaczem związkowym, ale prawicowym, więc ukształtowanym przez antykomunistyczny światopogląd. Poza tym chyba znał uwagę Mikołaja Machiavellego o Rzymianach – że „nie pozwalali dojrzewać niebezpieczeństwom przez uchylanie się od wojny”. Reagan miał odwagę pokerową sprawdzić sowieciarzy – i okazało się, że to oni spasowali. Dał Amerykanom poczucie siły – które właśnie odbiera im Obama. Szkoda słów.
Portal ARCANA: Polityka gospodarcza stosowana przez Reagana bywa nazywana reaganomiką. Czy mógłby Pan pokrótce scharakteryzować jej wyznaczniki? Czy byłaby ona zbawienną receptą dla Polskiej gospodarki, skoro można doszukiwać się pewnych podobieństw w bolączkach ekonomicznych ówczesnych Stanów i dzisiejszej Polski, jak np. rosnący dług publiczny, które to za jej pomocą były rozwiązane?
S. M.: Reaganomika odwoływała się do tradycyjnych amerykańskich ideałów: wolności i przedsiębiorczości. Dlatego też – jak wspomniałem – w latach 80-tych inspirowała niektóre środowiska w Polsce nie tylko jako alternatywa dla socjalizmu realnego, ale przede wszystkim jako metoda sprzyjająca nadrobieniu zapóźnień. Wbrew opiniom różnych Izabeli Sierakowskich, które na tych sprawach znają się jak świnia na gwiazdach i dorabiają się futer do kostek na „społecznej wrażliwości” – czyli dojeniu Rzeczypospolitej - Polska w 1989 roku była czterokrotnie bardziej zapóźniona w stosunku do europejskich krajów, które w roku 1939 znajdowały się na porównywalnym z nią poziomie. Pisał o tym prof. Eugeniusz Rychlewski z SGH, który bodajże jako jedyny z polskich ekonomistów sporządził bilans zamknięcia PRL. W tym właśnie duchu przemawiał do parlamentarzystów w 1990 roku Milton Friedman, mówiąc, że Polska nie powinna ślepo naśladować rozwiązań stosowanych aktualnie w bogatych krajach zachodnich – bo nie jest bogatym krajem zachodnim. Powinna raczej naśladować rozwiązania, które kraje te stosowały u siebie, gdy były takie biedne, jak Polska. To znaczy – prywatyzację sektora publicznego, unikanie fiskalizmu i reglamentacji gospodarki, po prostu odblokowanie wolnej przedsiębiorczości. Krótko mówiąc – „dziki” kapitalizm. Coś takiego było u nas w roku 1989 i przez część roku 1990. Potem nastąpił odwrót na całej linii i w 1999 roku reglamentacja obejmowała już ponad 200 obszarów gospodarki. Dług publiczny USA za czasów Reagana, tj. w ciągu 8 lat wzrósł – o ile pamiętam – do wysokości 5 bln dolarów, ale przynajmniej było widać dlaczego. Reagan uczynił ze Stanów Zjednoczonych najsilniejsze militarnie mocarstwo na świecie. Dla porównania – George Bush junior powiększył dług publiczny USA o 5 bln dolarów, ale roztrwonił to na „operacje pokojowe”, z których Ameryka ma tyle samo co i my – czyli nic, a każdy dzień kosztuje ją 300 mld dolarów. A nasi Umiłoweani Przywódcy – na co? Wygląda na to, że wraz ze swoim zapleczem politycznym przepuszczają to przez przewody pokarmowe.
Portal ARCANA: John O'Sullivan w słynnej książce „Prezydent, Papież, Premier: Oni zmienili świat” pisze między innymi o dokładanych przez Ronalda Reagana staraniach, by Jan Paweł II otrzymywał informacje amerykańskiego wywiadu na temat wydarzeń w bloku sowieckim. Jak Pan ocenia jako całość, taki antykomunistyczny tercet, w którym rzecz jasna, znajdzie się jeszcze Margaret Thatcher?
S. M.: Jestem szczęśliwy, że takie osobistości pojawiły się na świecie za mojego życia, że mogłem patrzeć na ich działalność i ją studiować. I chociaż świat dzisiaj inaczej wygląda, to pamięć o nich sprawia, że wiemy, do czego nawiązać, kiedy – jeśli Bóg pozwoli – pojawią się nowe możliwości. Bo wolność i przedsiębiorczość stale są aktualne.
Rozmawiał Łukasz Wiater
Ronald Reagan poznał osobiście i bezpośrednio zagrożenia dla życia jakie stwarza działalność komunistów w praktyce. Bowiem w połowie lat czterdziestych XX wieku komuniści z Hollywood grozili śmiercią lub kalectwem Reaganowi i jego rodzinie.
* * * * * *
Ta walka o władzę nad związkowcami pomiędzy IATSE a CSU — związku kierowanego przez członka partii komunistycznej w USA i sowieckiego szpiega w Hollywood, Herberta Sorrela — rozpoczęła się już w marcu 1945 roku. Walka ta doprowadziła do wydarzeń nazwanych Czarnym Piątkiem Hollywood. Trwający ponad pół roku strajk doprowadził do tego, że w październiku tego roku około 300 zdesperowanych strakujących zaatakowało idących do pracy pracowników przy bramach wytwórni Warner Brother’s. W walkach przy bramach tej wytwórni zraniono 40 osób.
Reagan nie pozwolił się zastraszyć komunistom
W tym okresie rada Screen Actors Guild (SAG) poprosiła członka tej rady Reagana o mediację sporu pomiędzy tymi dwoma związkami. Jednak komunista Sorrell uważał, że SAG powinno także zastrajkować, czemu sprzeciwiał się Reagan. W końcu Reagan i inni przywódcy SAG zadeklarowali strajk zorganizowany przez Sorrela z CSU jako nielegalny i stwierdzili, że aktorzy powinni pracować. Zezłościło to Sorrela, który zaczął wzywać do bojkotu filmów z Reaganem.
I choć inni aktorzy wchodzili do wytwórni jakimś tylnym wejściem, to Reagan nie pozwolił się zastraszyć i wjeżdżał samochodem przez bramę obstawioną przez pikiety strajkujących ze związku opanowanego przez komunistów. W 1947 roku Reagan został wybrany na prezydenta SAG.
Do Reagana dzwoniono także z pogróżkami, że albo poprze strajk, albo jakieś osoby zajmą się tym, by jego twarz nigdy więcej nie była widziana w filmach. Co mogło oznaczać zamach na jego życie, albo też oblanie twarzy kwasem solnym. Po tym telefonie Reagan zaczął nosić pistolet, był także pod protekcją policji.
Interwencjonizm państwowy (działalność Greenspana i Volkera) utożsamiasz z wolnym rynkiem? Zasanów sie trochę.
Z tym socjalizmem to tak jak z kozą i ciasnym mieszkaniem.Najpierw wprowadzają nam kozę do naszego ciasnego mieszkania,potem ją wyprowadzają.A my czujemy się tak jakby się nam metraż powiększył.
Ronald Reagan to pierwszy prezydent, który pokazał amerykanom, że socjalizm prowadzi do zniewolenia i w istocie cofa społeczeństwo do feudalizmu lub nawet niewolnictwa. Ubezwłasnowolnienie człowieka, pozostawienie go jak chłopa pańszczyźnianego przywiązanego do socjalu stwarza olbrzymie możliwości dla utworzenia dworu - kawiorowej lewicy, która z wyzysku pańszczyźnianego zmarksizowanego chłopa wysysa krew. A dór się bawi dobrze. Obstawia urzędy, tworzy instytucje, fundacje, koncesje, sitwy i koterie spijające śmietankę. A chłop ma marchewkę - darmową służbę zdrowia, darmowe szkolnictwo i wreszcie TVN, Polsat, TVP, gdzie nauczą go, że jest wolny, jest inteligentem, byle nie porzucał pańszczyzny. Nawet emeryturę może dostać. Tak chojny jest kawiorowy lewak. Byle mu nikt się nie wzbogacił, bo zacznie samodzielnie myśleć i jeszcze zechce sie z pańszczyzny wyzwolić.
No ale tzw "Plac Centralny " w Nowej Hucie nosi ocecnie nazwe "Plac Ronalda Reagana", chyba jest jeszcze wpleciony przymiotnik centralny ale czerwoni w Hucie sie wsciekli
Right wing.Left wing.Same thing.Reganowska wolność wystawiła Polskę na wynaturzenia wolnego rynku.To za prezydentury R.Regana nastał A.Greenspan,który kontynuował ''dmuchanie bańki inflacyjnej"rozpoczęte przez swojego poprzednika Volkera.Mają oni swoich kontynuatorów,a Polska nie jest zieloną wyspą.Polska odniosła korzyści w ciągu ostatnich 20-30 lat takie,że ze stanu nienormalnego (uznawanego długi czas przez Amerykę) wróciła do stanu normalnego,będąc nieprzygotowana do obrony przed wynaturzeniami wolnego rynku.Mowienie o 100 leciu urodzin R Regana odbieram jako chęć stworzenia pewnej przeciwwagi dla obchodów 50 lecia inauguracji prezydentury J F Kennedy'ego,który kowbojom wolnego rynku(w czarnych kapeluszach) próbował przytrzeć nieco rogów.Jak to się skończyło?Czy to był ''western ''z dobrym morałem.Oceńcie sami.
I o to by chodziło sodomitom od Szechtera, zgettyzować gojów z ich prawicowo nacjonalistycznymi odchyleniami wolnościowymi. Niechby sobie żyli i nawet się dobrze mieli, byle precz od zakonu i wiernych tubylców.
I w zasadzie byłoby to możliwe bo nasza wolność w przeciwieństwie do ich bolszewii nie jest ideą totalitarną. Ale z drugiej strony wolność nie tyle wszystkim się należy, bo niech tam sobie azjatyckie bydło żyje w kulcie tyranii, co trzeba jej pilnować i bronić na każdym kroku. Wszak wiadomo że oni władzy raz zdobytej nie będą chcieli oddać. Więc kiedy tylko te trockistowskie popłuczyny wchodzą na ziemię Piastów i Jagiellonów, to trzeba dobywać szabel i gnać precz czerwonych lichwiarzy. A skoro opuszczą święte granice Rzeczypospolitej, wywalczone krwią, potem i łzami miłującego wolność NARODU, to tam za Dnieprem niech już mają wolność ucisku.
Wolność zamknięta w jakiejś ''strefie''to interesujące.Ciekawe kto opłacałby ochroniarzy?W którą stronę odbywałoby się nielegalne przemieszczanie się ludności?
Panie Stanisławie, Skoro Żydzi w Izraelu mogli wyizolować ze społeczeństwa zdeklarowanych socjalistów i komunistów, zbudowali dla nich kibuce i żyją oni sobie tam, pracują wg możliwości dochody dzielą po równo i są (chyba?) szczęśliwi. To może by tak w Polsce zrobić odwrotnie? Tzn. pozwolić "wolnościowcom" na zamieszkanie w strefach, w których będzie obowiązywała tylko ta część przepisów prawa, która jest zgodna z projektem konstytucji Pańskiego autorstwa. Będziemy tam sobie żyli i pracowali podobnie jak Żydzi w kibucach, z jedną różnicą dochody będą dzielone sprawiedliwie i sądzę, że też będziemy szczęśliwi.