Przywracanie pamięci o Ferdynandzie Goetlu trwa – rozmowa z Krzysztofem Polechońskim

O świeżo wydanej przez ARCANA książce Ferdynanda Goetla pt. „Anakonda” rozmawiamy z prof. Krzysztofem Polechońskim, autorem noty edytorskiej i wybitnym specjalistą w zakresie prozy dwudziestolecia międzywojennego i okresu powojennego.
10.07.2014 14:53

Portal ARCANA: Goetel był przed wojną jednym z najpoczytniejszych pisarzy w Polsce, zaś dzisiaj jest bardzo mało znany. Poza tym, że nie wydaje się jego książek tak jak w II RP, mogą też być inne przyczyny jego marginalizacji – może biografia Goetla i czasy w których dorastał, były ciekawsze dla ludzi międzywojnia – I wojna światowa, Rosja carska, Kraków młodopolski – im Goetel poświęcał dużo miejsca, a może to są tematy dziś przebrzmiałe?

Krzysztof Polechoński: Można przyjąć, że przywracanie pamięci o Ferdynandzie Goetlu trwa już od pewnego czasu. Temu służy choćby edycja Dzieł wybranych, publikowanych przez Wydawnictwo ARCANA. Trudno przy tym się spodziewać, by podejmowane działania spowodowały błyskawiczną zmianę w postrzeganiu pisarza. To raczej długotrwały proces, prowadzący do udostępnienia twórczości autora, który w okresie międzywojennym wszedł do ścisłej czołówki literatury polskiej i który odniósł niewątpliwy sukces, zarówno w kraju, jak i za granicą. Przypomnijmy, że Goetel przez lata prezesował Polskiemu Oddziałowi PEN-Clubu oraz Związkowi Zawodowemu Literatów Polskich; został też wybrany do prominentnej Polskiej Akademii Literatury. Jego utwory były wtedy wielokrotnie wznawiane, trafiły też do lektur szkolnych. Pisarz tłumaczony był na wiele języków, a do angielskich wydań jego powieści przedmowy napisali John Galsworthy i Gilbert Keith Chesterton. Poza powieściopisarstwem, nowelistyką, reportażami podróżniczymi Goetel pozostawił po sobie bogatą publicystykę, uprawianą przez cały okres aktywności twórczej. Ponadto przez kilka lat redagował tygodnik „Przegląd Sportowy”, następnie miesięcznik „Naokoło Świata” oraz później – krótko – dziennik „Kurier Poranny”.Jego sztuki, zwłaszcza dramat historyczny Samuel Zborowski i napisana wspólnie z Rafałem Malczewskim groteska fantastyczna Król Nikodem, grane były na pierwszorzędnych scenach Warszawy, Krakowa, Lwowa i inscenizowane przez wybitnych reżyserów Jego sztuki, zwłaszcza dramat historyczny Samuel Zborowski i napisana wspólnie z Rafałem Malczewskim groteska fantastyczna Król Nikodem, grane były na pierwszorzędnych scenach Warszawy, Krakowa, Lwowa i inscenizowane przez wybitnych reżyserów, m.in. przez Leona Schillera. Goetel zainteresował się również twórczością i produkcją filmową, pisząc scenariusze, m.in. do adaptacji Pana Tadeusza i Janka Muzykanta; film według jego oryginalnego scenariusza Dzień wielkiej przygody w reżyserii Józefa Lejtesa otrzymał w 1935 r. jedną z nagród na festiwalu w Wenecji. Natomiast dzisiejsze zapomnienie pisarza to zapewne splot paru czynników, z których najdotkliwszym była długotrwała absencja twórczości Goetlu, trwająca właściwie przez cały okres PRL. Do tego dochodzi fakt, że o samym pisarzu praktycznie nie można było przez kilka dziesięcioleci pisać. Jeśli pojawiały się o nim jakieś wzmianki, to zazwyczaj w kontekście negatywnym. Ta polityczna anatema dość skutecznie eliminowała twórcę ze społecznej świadomości w kraju, bo na emigracji Goetel niezmiennie cieszył się uznaniem i popularnością, co potwierdzały ankiety tygodnika „Wiadomości”. Pisarz wypadał w nich znakomicie, lokując się w czołówce najbardziej cenionych pisarzy „polskiego Londynu”. W wyniku plebiscytu czytelników emigracyjnych „Wiadomości” zajął miejsce w tzw. Akademii Grydzewskiego, czyli jury Nagrody „Wiadomości”. Natomiast atrakcyjność podejmowanej przez Goetla tematyki dla dzisiejszego odbiorcy trudno jednoznacznie ocenić. Przy tym taki sąd utrudniają i rozległość jego dorobku, i rozmaitość uprawianych przezeń form. Kryteria ocen i gusta na pewno się zmieniają, jednak wydaje się, że proza Goetla do dziś zachowała swoje walory.

Portal ARCANA: Życiorys pisarza charakteryzuje ostry nonkonformizm, wyrażany zarówno w poglądach politycznych, w twórczości („Nie warto być małym”), jak i postępowaniu (nagłaśnianie sprawy Katynia i pisanie o sprawcach, wbrew koniunkturze politycznej). Przyniosło to autorowi jednak wiele trudów, emigrację, nędzę. Czy pod koniec życia dokonywał rozrachunku, czy nadal uważał, że „nie warto być małym”?

Krzysztof Polechoński: Można powiedzieć, że – w porównaniu z pozycją literacką, osiągniętą przed wojną – Goetel na emigracji żył w trudnych warunkach materialnych, właściwie w ubóstwie, podupadając na zdrowiu. Jednak do końca wytrwale tworzył, w pisarstwie upatrując swoje powołanie.Ten rys uporu czy wierności raz obranej drodze nabiera dramatyzmu w końcowych latach życia, gdy w wyniku postępującej choroby oczu, jaskry, twórca utracił wzrok w takim stopniu, że nie mógł już samodzielnie pisać, a swoje utwory zmuszony był dyktować Ten rys uporu czy wierności raz obranej drodze nabiera dramatyzmu w końcowych latach życia, gdy w wyniku postępującej choroby oczu, jaskry, twórca utracił wzrok w takim stopniu, że nie mógł już samodzielnie pisać, a swoje utwory zmuszony był dyktować. Tak powstały m.in. powieści Nie warto być małym i Anakonda oraz pamiętnik Patrząc wstecz. Zdumiewające, że Goetel nie zmniejszył wówczas swojej produktywności, a nawet wzmógł ją w tym ostatnim okresie twórczości. Był świadomym pisarzem-emigrantem, wiedział, że do Polski w istniejących warunkach politycznych nie może powrócić. Mimo że chciał się połączyć z pozostawioną w kraju rodziną, że sondował możliwości sprowadzenia bliskich do Londynu, a nawet swojego przyjazdu do Polski, pozostał niezłomny w swoich przekonaniach – żaden kompromis moralny i polityczny nie wchodził w grę. Swoje pisarskie credo wyraził w liście z 2 października 1956 r., który warto przytoczyć. Pisał w nim do towarzyszki życia, Haliny Winowskiej: „Jestem, jak wiesz, starym już człowiekiem. Nie znaczy to jednak, bym korzystając z możności emerytury, miał się znaleźć we własnym Kraju jak na wygnaniu i gorzej jak na wygnaniu, bo tu na obczyźnie mogę drukować to, co myślę, i mogę liczyć na to, że kiedyś, po mojej śmierci, książki moje dotrą do rąk wszystkich Polaków i ujawnią im, czym naprawdę byłem”. I kończył: „chcę pozostawić po sobie Tobie i dzieciom coś więcej niż okres bezpiecznego, szczęśliwego współżycia”. Był to pierwszy list z emigracji do kraju, nadany przez Goetla jawnie i podpisany własnym imieniem i nazwiskiem. Wcześniej w korespondencji pisarz ukrywał się pod kobiecym imieniem Natalia. Miał świadomość, że ten jego list zostanie przechwycony podczas kontroli korespondencji zagranicznej przez policję polityczną, to jest ówczesny Komitet do spraw Bezpieczeństwa Publicznego. Stąd jego wyznanie miało wagę deklaracji ideowej, a nie tylko prywatnej opinii.

Portal ARCANA: Goetel należał do grona pisarzy, którzy na emigracji stworzyli w pewien sposób drugą, inną, lepszą Polskę. Spierali się o jej miejsce w Europie i na świecie, kontynuowali jej spuściznę intelektualną – wielu z nich jest dzisiaj zapomnianych (Wiktor Trościanko), do niektórych (Ossendowski, Józef Mackiewicz) coraz częściej się wraca. Ten ostatni staje się zresztą symbolem antykomunizmu i odwagi w pisaniu prawdy („Jedynie prawda jest ciekawa”). Co Polakom chciał zostawić Goetel? Który aspekt jego twórczości konstytuuje jego pisarstwo w największym stopniu?

Krzysztof Polechoński: W emigracyjnym okresie można dostrzec, że Goetel pragnął przekazać swoją prawdę o „czasach wojny”, jak zatytułował swoje wspomnienia obejmujące lata 1939-1946. Pod koniec życia widoczne jest u niego powracanie pamięcią do własnych początków, do lat krakowskich, młodzieńczej fascynacji Tatrami, pasji sportowej i taternickiej… Początek XX w. był dla Goetla czasem intensywnych poszukiwań, trudnych rozstrzygnięć i dokonywania wyborów pomiędzy ambicjami artystycznymi, realizowanymi w duchu młodopolskim, a potrzebą uczestnictwa w ruchu narodowowyzwoleńczym, któremu patronował Józef Piłsudski. Świadectwem tego jest pamiętnik Patrząc wstecz, a poniekąd również powieść „Nie warto być małym”. To eksplorowanie przeszłości pochłaniało Goetla intensywniej niż problemy kraju, w którym przyszło mu mieszkać po II wojnie światowej, ale w którym był jedynie wygnańcem czy azylantem. Nie był jednak oderwany od współczesnej rzeczywistości, interesowała go aktualna sytuacja Polski, ale też polityka międzynarodowa, przemiany, którym ulegał powojenny świat w zimnowojennej atmosferze, widoczne zwłaszcza w dotkliwym kurczeniu się obszaru wolności, indywidualnej i politycznej. Wobec dławienia wolności i prawdy przez ekspansywny sowiecki komunizm upominanie się o te wartości należało do niepisanego kodeksu emigranta. Wyrazem tego było choćby głoszenie prawdy o Katyniu. Dokonania polskiej diaspory Goetel potrafił docenić, lecz zarazem krytycznie odnieść się do jej niedostatków i zaniedbań, choćby w dziedzinie kultury. Jako drobny przykład niech posłuży jego satyryczne opowiadanie Napisałem powieść. (Notatki z pamiętnika samobójcy), ukazujące beznadziejne wysiłki debiutanta, by wydać na emigracji książkę. Polskiego wychodźstwa pisarz bynajmniej nie idealizował, jednak – w miarę sił i możliwości – w jego działaniach czynnie uczestniczył, choćby jako publicysta, a także prelegent i dyskutant na wieczorach autorskich i spotkaniach literackich, organizowanych przez Związek Pisarzy Polskich na Obczyźnie. Można dodać, że na obczyźnie pozostał wierny swoim sympatiom piłsudczykowskim, przystępując do Ligi Niepodległości Polski (po rozłamie wszedł do frakcji LNP „Kraj i Prawo”), jednak aktywności partyjnej w zasadzie nie przejawiał. Jego temperamentowi bardziej chyba odpowiadało przewodzenie Związkowi Podhalan w Wielkiej Brytanii, chociaż i to stanowisko było w zasadzie funkcją honorową.

Portal ARCANA: A teraz jeszcze pytanie o kawałek emigracyjnego świata. Jak Goetel odnajdywał się w środowisku emigracyjnym? Z kim trzymał, kogo nie mógł zdzierżyć? Kto z literatów go cenił, a komu on nie podałby ręki? Czy Goetel był uczestnikiem podziałów i gorących politycznych emocji na emigracji?

Krzysztof Polechoński: Goetel obracał się w polskim mikroświecie powojennego Londynu i dzielił jego zamiłowania. Był stałym bywalcem polskich lokali, szczególnie cukierni Dakowskiego (Daquise) i Ogniska Polskiego, w których na porządku dziennym odbywały się polityczne dyskusje. Do jego najbliższych przyjaciół w londyńskich latach należał dziennikarz i literat Wiesław Wohnout, przez pewien czas prezes emigracyjnego Związku Pisarzy. Skupione wokół niego grono kawiarnianych bywalców i niezmordowanych dyskutantów tworzyli przeważnie starsi panowie z przedwojennym stażem, ale do jego stolika dosiadali się również młodzi z kręgu „Życia Akademickiego” (późniejszego „Merkuriusza Polskiego” i „Kontynentów”): Florian Śmieja i Wojciech Gniatczyński. Goetel miał zresztą szerokie kontakty wśród emigrantów. Część z nich nawiązał jeszcze we Włoszech w II Korpusie, gdzie trafił po ucieczce z kraju, część już po przyjeździe do Wielkiej Brytanii. Jego bliskimi znajomymi, może przyjaciółmi, byli między innymi Sergiusz Piasecki i Jerzy Pietrkiewicz. W wychodźczej konfiguracji był Goetel autorem londyńskich „Wiadomości”, „Orła Białego”, „Życia”, „Lwowa i Wilna”, a także „Ostatnich Wiadomości”, pisma Polskich Oddziałów Wartowniczych w Niemczech Zachodnich, które odwiedził w 1953 r. i w których upatrywał wartościowego, ideowego czynnika polskiej emigracji politycznej. Natomiast nie nawiązał trwałych kontaktów z paryską „Kulturą”, choć na jej łamach ukazał się jeden jego tekst – zresztą ważki artykuł Rozdroże kultury z 1948 r. Stawiał w nim przenikliwą diagnozę stanu cywilizacji zachodniej i wskazywał wyraźnie na znaczenie chrześcijaństwa jako siły, zdolnej do odbudowy wartości po wojennej katastrofie. Goetel stał na stanowisku legalizmu i pełnej niepodległości Polski; żaden kompromis wobec władz komunistycznych w kraju nie wchodził w grę. W tym duchu podpisał w 1947 r. uchwałę Związku Pisarzy Polskich na Obczyźnie o niedrukowaniu swoich utworów, dawnych i nowych, w pismach i wydawnictwach kontrolowanych przez narzuconą Polsce władzę, która – należy pamiętać – starała się wszelkimi sposobami unieszkodliwić albo zneutralizować emigrację polityczną.

Portal ARCANA: Wreszcie pytanie o wydawaną właśnie w ARCANACH Anakondę. Dlaczego została wydana dopiero 4 lata po śmierci pisarza? Jak w ogóle zmieniała się twórczość Goetla po 1939 r.?

Krzysztof Polechoński: Anakonda ma wyjątkowo złożoną historię. Pierwsza wersja powieści powstawała w okresie międzywojennym, ale jej druk w odcinku prasowym przerwał wrzesień 1939 r. Druga wersja, sporządzona zajrzyjdoksiegarni_120podczas II wojny światowej, została zapewne zniszczona w powstaniu warszawskim. Po raz trzeci pisarz powrócił do pracy nad utworem pod koniec życia. Ostateczna wersja drukowana była najpierw w odcinkach w londyńskim „Dzienniku Polskim i Dzienniku Żołnierza” pod koniec 1959 i na początku 1960 r. Śmierć twórcy znowu opóźniła wydanie książkowe tej „powieści o węglu”, które ukazało się dopiero w 1964 r. Utwór powstawał wyjątkowo długo – od pierwszych przymiarek autora do tematu przez kolejne redakcje aż do wydania książki minęły aż cztery dziesięciolecia! Twórczość Goetla z lat wojny niemal całkowicie przepadła. Wiadomo, że pisarz pracował wówczas nad dziełem o genezie i historii kultury polskiej, że napisał dramat osnuty na tle września 1939 r., że anonimowo drukował artykuły i komentarze w prasie konspiracyjnej, głównie w redagowanym przez siebie i Wilama Horzycę podziemnym czasopiśmie kulturalnym „Nurt”… Do momentu wyjazdu z kraju, zwłaszcza gdy ścigany listem gończym ukrywał się w klasztorze, a także później, na obczyźnie, powstało sporo wierszy Goetla, po części satyrycznych, po części lirycznych; autor sięgał między innymi do formy fraszki, bajki czy przypowieści. Na emigracji pisarz początkowo zwrócił się ku tematyce wojennej – w wydanym w 1947 roku tomie opowiadań Kapitan Łuna i planowanym, lecz nieopublikowanym zbiorze Rozrachunek. W powojennej nowelistyce jest Goetel kronikarzem okupacyjnej rzeczywistości i emigracyjnego losu. Na emigracji pisarz początkowo zwrócił się ku tematyce wojennej – w wydanym w 1947 roku tomie opowiadań Kapitan Łuna i planowanym, lecz nieopublikowanym zbiorze Rozrachunek. W powojennej nowelistyce jest Goetel kronikarzem okupacyjnej rzeczywistości i emigracyjnego losuPodobnie jak w interesująco zapowiadających się fragmentach powieściowych, Ojciec Bonawentura i Samotność, operuje konwencją buffo i serio, tak w opowiadaniach jego spojrzenie na wojnę przybiera niekiedy wyraz prześmiewczy, groteskowo-komiczny (Kwiat narodu, Pączki, Pieczeń), a nieraz tragiczny (Rozrachunek, Zemsta, Dzieci nie płaczą). Większość utworów literackich oraz w zasadzie cała publicystyka Goetla ukazywała się na łamach emigracyjnej prasy. Ważnymi dziełami były sygnalizowane już „duże” pamiętniki: Czasy wojny i Patrząc wstecz. Poza tym charakter wspomnieniowy mają mniejsze teksty, wśród nich np. interesujące portrety Tuwima, Makuszyńskiego i Lechonia, a także cykl Notatek literackich. Osobistą, częściowo autobiograficzną perspektywę przyjmują Tatry, książkowy esej lub raczej rozbudowana krajoznawcza gawęda, próbująca zrozumieć kulturowy fenomen tytułowego regionu. Kończąc ten pobieżny przegląd twórczości Goetla, warto wspomnieć o jego oryginalnym dramacie w konwencji science fiction, wykorzystującym także motyw faustowski, zatytułowanym Odmłodzony Mr Gill. Pisana w połowie lat 50. sztuka wystawiona została w 1956 r. na dwóch polskich scenach emigracyjnych: w Buenos Aires i w Londynie, jednak później nigdy już nie grano jej w teatrze.

Rozmawiał Jakub Maciejewski


Ostatnie wiadomości z tego działu

"Zachwyty i udręki" - z Jackiem Trznadlem rozmawia Maciej Urbanowski (lato 2002))

Zaprzeczanie faktom nie potrwa długo

Natalia Wojtanowska o zaniedbaniach wokół Smoleńska

Zychowicz pisze i pyta

Komentarze (0)
Twój nick:
Kod z obrazka:



Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wszystkie opinie są własnością piszących. Ponadto redakcja zastrzega sobie prawo do kasowania komentarzy wulgarnych lub nawołujących do nienawiści.

Wyszukiwarka

Reklama

Facebook


Wszystkie teksty zamieszczone na stronie są własnością Portalu ARCANA lub też autorów, którzy podpisani są pod artykułem.
Redakcja Portalu ARCANA zgadza się na przedruk zamieszczonych materiałów tylko pod warunkiem zamieszczenia informacji o źródle.
Nowa odsłona Portalu ARCANA powstała dzięki wsparciu Fundacji Banku Zachodniego WBK.