Prof. Nowak o tym, jak wielkie projekty muzealne cierpią na bieżącej wojnie politycznej
Przypomnieć trzeba tym, którzy unoszą się emocjami w obronie zagrożonej idei gdańskiej placówki, że dwa lata przed nią, 2 maja 2006 roku, została utworzona inna: Muzeum Historii Polski. I ten projekt został następnie skutecznie „zamrożony”. Przez tę samą siłę polityczną, która uruchomiła projekt gdański. Nowy premier – Donald Tusk – dołożył wszelkich starań, żeby Muzeum Historii Polski nie otwarło swych podwojów. Planowane otwarcie z 2012-2013 roku minister kultury w rządzie PO przesunął najpierw na rok 2018. Na przyszłą siedzibę wybrano nowe miejsce – w powietrzu, tak jest!, nad Trasą Łazienkowską. I ten projekt został jednak wstrzymany. Plany Muzeum Historii Polski ulokowano ostatecznie – w Cytadeli Warszawskiej. Program budowy rząd Ewy Kopacz zdecydował się jednak zatwierdzić dopiero po przegranych przez Bronisława Komorowskiego wyborach prezydenckich, 21 lipca 2015 roku (po zmianie rządu powstaje nadzieja, że tym razem budowa zostanie doprowadzona do etapu wykonawczego, a wreszcie – do otwarcia samego Muzeum Historii Polski, może w 2019, może w 2020 roku). To Muzeum, dodajmy, nie było kierowane przez żadnych fanatyków szowinistycznej wizji polskiej przeszłości. Gdańskie Muzeum to nie jest tylko szlachetny, piękny projekt nowej opowieści o historii. To jest także efekt decyzji o utrąceniu innej, wcześniejszej, uznanej za konkurencyjną, ideiW Radzie Muzeum zasiadali tak mało podejrzani o tego rodzaju skłonności historycy, jak choćby Władysław Bartoszewski, Henryk Samsonowicz, czy Andrzej Friszke. A jednak – miało to być Muzeum Historii Polski. Musiało skupić swoją narrację na przedstawieniu jakiegoś sensu polityczno-kulturowej wspólnoty, którą streszcza ta nazwa: Polska. Znajdowało i znajduje taki sens przede wszystkim w historii wolności w Polsce, w dziejach parlamentaryzmu, ruchów niepodległościowych i obywatelskich – od Średniowiecza do „Solidarności”. Musiało przy tym pochłonąć sporo pieniędzy (na budowę MHP zarezerwowano na lata 2016-2019 sumę 310 milionów zł). A te władza Donalda Tuska wolała skierować gdzie indziej – w stronę Muzeum II Wojny (kwotę wydatków na to muzeum rząd PO-PSL zwiększył ostatecznie do 450 milionów złotych).
Gdańskie Muzeum to nie jest tylko szlachetny, piękny projekt nowej opowieści o historii. To jest także efekt decyzji o utrąceniu innej, wcześniejszej, uznanej za konkurencyjną, idei. To jest coś za coś. To rzeczywisty efekt sporu politycznego, w który nasze muzealne także wybory są uwikłane.
Profesor Andrzej Nowak
Cały tekst ukazał się w 32 (193) numerze tygodnika „W Sieci”.