Prof. Nowak: Nic dodać, nic ująć
Sam nie czuję się dość kompetentny, pozwalam więc sobie w tej smutnej sytuacji zaproponować pod rozwagę najmądrzejszy komentarz na temat sporu wokół Trybunału Konstytucyjnego, jaki udało mi się znaleźć. Autorem komentarza jest profesor Adam Czarnota, dyrektor Międzynarodowego Instytutu Socjologii Prawa w Hiszpanii, visiting profesor uniwersytetów w Hiszpanii i Australii. Komentarz ukazał się na wartej odwiedzania stronie portalu kultura liberalna: http://kulturaliberalna.pl/2016/07/29/adam-czarnota-wojciech-sadurski-polemika-tk/
Oto jego najważniejsze fragmenty:
„Prawo może służyć wzmocnieniu lub kolonizacji pewnych sfer życia społecznego, może być też kluczowym środkiem umacniania znaczenia jednostek czy grup społecznych wykluczonych z możliwości korzystania z uprawnień i pozbawionych gwarancji prawnych. Tak się złożyło, że przez 27 lat transformacji zmiany prawne w Polsce spetryfikowały system, który jest przez część społeczeństwa postrzegany jako wykluczający i niesprawiedliwy. Wyrosło zupełnie nowe pokolenie ludzi, z nowymi potrzebami i aspiracjami, a system prawny się nie zmienił, co spowodowało, że zaczął odstawać od rzeczywistości społecznej – nie dostarczał już odpowiednich ram dla realizacji ich interesów i ambicji. Czy są to porządki wykluczające się? Według mnie niekoniecznie. Pytanie, czy dysponujemy na tyle profesjonalnym zapleczem, by wesprzeć proces tworzenia i stosowania prawa wrażliwego na potrzeby obywateli? Tu odpowiedź jest raczej negatywna, a przyczynia się do tego zarówno katastrofalny stan edukacji prawniczej w Polsce, jak i silny, zinstytucjonalizowany system ochrony przywilejów korporacyjnych. W ustroju sądów powszechnych poza Sądem Najwyższym sędziowie sami chętnie kontynuują podejście z PRL-u i sprowadzają się chętnie do roli urzędników
W ustroju sądów powszechnych poza Sądem Najwyższym sędziowie sami chętnie kontynuują podejście z PRL-u i sprowadzają się chętnie do roli urzędników, zmniejszając swą odpowiedzialność. Służy temu traktowanie prawa jedynie jako tekstu i opieranie się przede wszystkim na tzw. woli ustawodawcy. Środowisko broni swoich interesów korporacyjnych, chociaż samo nie wytworzyło do tej pory żadnego zespołu norm etyki zawodowej. Nie myślę o formalnie skodyfikowanych kodeksach zawodowych, ale o systemie norm generowanych i socjalizowanych przez poszczególne grupy zawodów prawniczych. Bo co to tak naprawdę dziś znaczy być sędzią? Jakie zobowiązania wynikają z postawy i z zachowania sędziego w jego środowisku zawodowym i społecznym? Czym jest niezawisłość sędziowska i jaki ma związek z obowiązkami i odpowiedzialnością sędziów? Działalność i sprawozdania Court Watch Polska wyraźnie pokazały, jak poważny problem mamy z sądownictwem i sędziami. Swoją drogą sam model kariery zawodowej sędziego powinien zostać radykalnie zmieniony. Jak powietrze potrzebny jest nam model sędziego-obywatela w miejsce sędziego-urzędnika, zasłaniającego się technikaliami prawa.
Zgadzam się z Wojciechem Sadurskim, że sędziowie TK stanowią inną grupę – to w większości profesorowie prawa, którzy są bardziej zaangażowani w debaty publiczne. Ale to ciekawe, że w obszernych wywiadach przedstawiają się wyraźnie jako neutralni eksperci, technicy prawa.Sędziowie TK stanowią inną grupę – to w większości profesorowie prawa, którzy są bardziej zaangażowani w debaty publiczne. Ale to ciekawe, że w obszernych wywiadach przedstawiają się wyraźnie jako neutralni eksperci Bronią jednak jednej z wielu koncepcji państwa prawa, przedstawiając ją jako jedyną. Jestem krytycznie nastawiony do wielu ich wypowiedzi. Wyłania się z nich bowiem zarówno brak pogłębionej wiedzy o społeczeństwie, wyraźna pogarda dla polityków, jak i nawoływanie do tego, by prawnicy nie tylko stosowali prawo, lecz także je tworzyli i naprawiali. Sędziowie, powołując się na swoją neutralność, de facto zaczęli pisać prawo. To jest wyraźnie antydemokratyczna tendencja. Kolejna sprawa to kolonialna mentalność sędziów-profesorów. Istnieją ich zdaniem jakieś europejskie standardy, które trzeba jedynie bezpośrednio przenieść na polski grunt, bez uwzględniania lokalnej specyfiki. A przecież każdy student prawa porównawczego wie, że to tzw. transplanty prawne, działające odmiennie w odmiennym otoczeniu społecznym.
Ostatnią kwestią jest antyliberalny i antydemokratyczny paternalizm prawniczy sędziów-profesorów, który można sprowadzić do następującego rozumowania: my, profesorowie-prawnicy, wszystko wiemy lepiej, dlatego będziemy wnosić do społeczeństwa nasze (czytaj: wyższe) wartości za pośrednictwem naszej wizji prawa.”
Nic dodać, nic ująć.