10 IV 2010 r.
W takim dniu jak dzisiejszy, gdy kraj nasz sponiewierany "moskiewskim urąganiem" i marnością władz naszych, tylko poeta może w pełni nazwać rzeczywistość.
Prezentujemy wiersz Wojciecha Wencla, napisany w dniu smoleńskiej tragedii, gdy jeszcze nie było nam wiadome jak potoczą się losy smoleńskiego śledztwa i rodzin ofiar katastrofy. Utwór został zamieszczony w tomiku poezji "De profundis.
In hora mortis
Jeszcze Polska nie zginęła póki my giniemy
póki nasi starsi bracia wędrują do ziemi
tam tajemne biją źródła tryskają strumienie
tam śmierć pada na kolana przed wiecznym istnieniem
tam zabici w ciemnym lesie modlą się za nami
tam powstańcy do Śródziemia idą kanałami
ścieżka wiedzie przez grób Pański – nie ma innej drogi
trzeba się owinąć w całun biały i czerwony
gdy przestaną nas hartować strzałem w potylicę
samoloty będą spadać za lub przed lotniskiem
mroźny wiatr ze wschodnich kresów wciąż nam wieje w plecy
gnie się trzcina nadłamana tli się płomyk świecy
a im bardziej bezsensowny twój zgon się wydaje
tym gorętsze składaj dzięki że jesteś Polakiem
naród tylko ten zwycięża razem ze swym Bogiem
który pocałunkiem śmierci ma znaczoną głowę
10 kwietnia 2010
Panie Profesorze! Podziwiam Pana walkę o świadectwo POLAKÓW, o mądrość, mimo bezradnośći, tego Narodu, ktory chcą usunąć z DOMU - bo wydaje sie latwy do usunięcia i naiwny. Ta pogardzana naiwność jest chyba jego najsilniejsza SIŁĄ...
Przepiękny wiersz, symboliczny i smutny. Warto by wiedzieć dlaczego nie może być tak zebyśmy to my byli weseli - bez podlej satysfakcji, ze innym jest źle...