50 procent PKB Tadżykistanu pochodzi z handlu narkotykami?
Takie twierdzenie znalazło się w analizach sporządzonych przez dziennikarzy „The Economist”.
Tadżykistan to jedna z najbiedniejszych republik byłego Związku Sowieckiego. Połowa mieszkańców tego państwa (około czterech milionów) żyje za mniej niż dwa dolary dziennie. Jednak stolica kraju – Duszanbe, słynie z luksusowych rezydencji oraz wystawnego życia miejscowej elity rządzącej. Pomimo że Tadżykistan nie posiada właściwie żadnego przemysłu własnego, niczego nad dobrą sprawę nie produkuje. Dziennikarze periodyku zwracają natomiast uwagę na fakt, że Tadżykistan posiada ponad tysiąckilometrową granicę z Afganistanem, regionalnym centrum produkcji heroiny. Obroty „surowcem” szacowane są na kilka miliardów dolarów rocznie.
Zgodnie z danymi Organizacji Narodów Zjednoczonych około trzydziestu procent afgańskiej produkcji trafia do Rosji – przede wszystkim poprzez Tadżykistan. Eksperci podkreślają, że zyski z obrotu narkotykami mogą stanowić nawet pięćdziesiąt procent PKB Tadżykistanu. Rozwijanie programów antynarkotykowych i wspieranie ich przez zachodnich sponsorów nie przynosi żadnych rezultatów. Chociaż nie ma bezpośrednich dowodów na udział urzędników w przestępczym procederze, to podejrzewa się, iż wykorzystują oni wsparcie dla miejscowej Agencji ds. Walki z Narkotykami w celu pozbycia się z rynku konkurencji.
Do podjęcia walki ze wspomnianym procederem nie kwapią się również struktury Sojuszu Północnoatlantyckiego. Bazy w Tadżykistanie mają bowiem kluczowe znaczenie dla prowadzenia wojny w Afganistanie. Nikt więc nie chce konfliktu z Duszanbe, który mógłby doprowadzić do wycofania zgody na stacjonowanie wojsk Sojuszu na tadżyckim terytorium.
Źródło: regnum.ru
(BC)