„W odpowiedzi Jerzemu Targalskiemu”. List Czytelnika Portalu w związku z wywiadem na temat Międzymorza, Ukrainy i Rosji.
Nie będzie wolnej i niepodległej Polski bez całkowitego odrzucenia peerelowskiej III RP i nie będzie Międzymorza bez całkowitego odrzucenia Jałty.
Pana Jerzego Targalskiego szanuję i cenię ogromnie za tzw. całokształt – kłaniam Mu się czapką do ziemi. Jednak ostatni arcanowy wywiad z Nim trochę mnie przestraszył - widzę tam sporo niekonsekwencji, których następstwa mogą być nieprzyjemne. Dlatego, choć z pozycji szaraka-Polaka, muszę tu analityka-rodaka trochę ponękać, mając nadzieję że pro publico bono.
Problematykę obszaru Międzymorza J. Targalski zna jak mało kto nie tylko w Polsce, więc takie a nie inne jego stanowisko w „Arcanach” upatruję tylko w jakimś istniejącym drugim dnie sprawy, nie do końca dla mnie jasnym. Zastrzegam, iż podchodzę do tego z dużym zaufaniem – o intencje Targalskiego jestem spokojny. (Na marginesie, to używane przez Niego określenie „my” chcę odgadywać według pieśni „My Pierwsza Brygada”, bo jej sens dobrze rokuje w rozważaniach i działaniu na rzecz Międzymorza.)
Moje uwagi do wywiadu (oraz mapy Intermarium):
Jerzy Targalski czasem dziwnie interpretuje historię i współczesność. Na przykład żałuje naszej dynastyczno-jagiellońskiej porażki na Bałkanach nie biorąc pod uwagę rezultatu (bitwy pod Mohaczem) – przez sto następnych lat Polska nie wykrwawiała się w wojnach z Turcją, dzięki czemu panowaliśmy na Wschodzie, przeżywaliśmy nasz Złoty Wiek, a Habsburgowie wojując z Turcją osłabiali Niemcy. Niestety owa bałkańska nostalgia każe Mu mapę Intermarium poszerzyć dziś o całe(!) Bałkany w imię rzekomo wspólnych antyrosyjskich interesów tamtejszych narodów (np. Serbów czy Greków!). Mimo podkreślania chęci trwałego dogadania się z Niemcami, Targalski ową mapą wchodzi w kolizję z dużymi interesami Niemiec, oraz takimiż Turcji. Zadziwia także twierdzeniem, że to upadek właśnie I Rzplitej otworzył Rosji dostęp do Bałkanów, choć dostęp ten stworzyło osłabnięcie Turcji, i wyczerpująca obie strony rywalizacja turecko-austriacka. Tu celowo wskazałbym na stosunki polsko-niemieckie - wspólny interes mielibyśmy (łącznie z resztą Międzymorza) gdyby Niemcy np. konfliktowały się z Rosją na Bałtyku i Bałkanach (co w obu miejscach będzie niechybne), a nie w sytuacji gdyby Rosji tam nie było. Niech chociaż rok 1914 będzie tego przypomnieniem, pożytecznym.
Jerzy Targalski postuluje „naturalne wyjście Międzymorza na Kaukaz”, mimo że doskonale wie jak teren ten jest prawdziwym i zawsze wrzącym kotłem, a i mentalnie ogromnie odległym od Europy. Tu też ignoruje wielkie interesy i rolę Turcji, dla której Kaukaz to naturalne przedpole (także konfrontacji z Moskwą). Nie bierze tam pod uwagę interesów Iranu oraz prorosyjskiej Armenii, Osetii czy Abchazji. Tu przywołam nie tylko moje wrażenie, że Kaukaz to odległy nam ring, ze swoistą i obcą nam odmianą sztuki walki, ale jeśli i dla Międzymorza, to tylko w roli pomocnika Turcji – tak to widzę.
W ogóle mapa Intermarium dość mnie przeraża, bo prócz (twierdzę) naturalnych partnerów: Polski, Ukrainy, Rumunii i -w mniejszym choć ważnym stopniu- Węgier (oraz koniecznych –pardon- małoznaczących dodatków jak Bałtowie, część ob. Białorusi i Słowacji, trochę Chorwacja) nie ma tu naturalnych dla siebie strategicznych sojuszników. I nie ma tu niezbędnych tym sojusznikom aliantów, a według mnie oni - Skandynawia (zawsze wspierana przez Wielką Brytanię) oraz Turcja, i jakaś neutralność Niemiec, są tu wymogiem powodzenia Sprawy. W całym projekcie Intermarium brak mi określenia czy ów blok jest dla Polski celem czy środkiem ku niemu, i jakiejś perspektywy czasowej w dotarciu doń, a także sposobu realizacji. Podkreślałbym jeszcze jeden aspekt determinujący postulowane przeze mnie granice sojuszu - to ta sama cywilizacja w przeciwieństwie do Bałkanów i Kaukazu. Aspektem głównym jest zaś obrona przed Rosją (i jej pomagierami).
Potraktowanie ważnej sprawy Ukrainy też zasmuca. Mimo trafnej diagnozy kompletnej bezsiły owego państwa i narodu, według mnie głównie powodowanej obecnie posiadaniem obcego i niepotrzebnego Ukrainie terytorium (najogólniej poniżej linii Charków-Dniepropietrowsk-Kiszyniów, które nazwę Rusoukrainą), Targalski wyciąga rękę do obojętnie tam kogo, bez żadnych warunków, prócz jednego, nawet czasowego – antyrosyjskości. Mimo złych polskich doświadczeń ze stosowania doktryny Giedroyca i (bez)czynu warszawki, dobijających np. polskość Kresów i ukraińskość Ukrainy. Tu warto przywołać ilustrujący wywiad obraz rosyjskiego malarza Repina „Kozacy piszący list do sułtana”. Nie jestem znawcą malarstwa, ale bardzo wymowne dla mnie jest to, co tam widzę – zalaną w pechę, ubawioną i zadowoloną z siebie nieobliczalną starszyznę zaporoską, dyktującą pewnie polskiemu zakonnikowi-pisarczykowi list-wiązankę do tureckiego sułtana… Ten obraz to przestroga (a oby nie przepowiednia) dla polskich, nie tylko współczesnych zwolenników (podkreślam) KAŻDEJ Ukrainy! Baczmy, by Ukraińcy zachłyśnięci wielkością swego państwa (każdy z ostatnich trzech wyrazów śmiało można wziąć w cudzysłów), za polską pomocą, nie wpadli (znowu) swą bezmyślną „wielkomocarstwową polityką” w konflikt z kimś innym niż Rosja, tylko która na tym skorzysta! Tylko nie w interesie Rosji Ukraina mniejsza niż obecnie a przez to twarda -narodowo świadoma- ma szansę na całkowicie niepodległy byt. Jeśli Targalski swą rękę kieruje do środowisk narodowych Lwowa oraz Kijowa to OK. Jeśli do jakichś innych (niestety bardzo słabych) środowisk inteligencji ukraińskiej (bardziej chyba już postukraińskiej), bądź takichż oligarchów, to znowu klapa a la Giedroyc, i Rosja wchłonie całą Ukrainę, ale udławi się później niż gdyby wchłonęła tylko (niestety swoją) wyżej wymienioną Rusoukrainę. Rusoukraina wchłonięta przez Rosję zatruje ją następstwami swego liźnięcia wolności podczas bytności w dzisiejszej Rep. Ukrainy. Choć to ciut cyniczne, ale Odessa i Krym w granicach Rosji to naturalny i mocny strategiczny klej dla szczególnie Rumunii, Ukrainy i Węgier w ramach Międzymorza, nie zapominając o sojuszniczej(!) Turcji. Można jeszcze oczywiście grać na powstanie jakiegoś rosyjskojęzycznego i niemoskiewskiego nadczarnomorskiego państwa między Odessą, Charkowem, Wołgogradem, dolną Wołgą i Przedkaukaziem, ale wtedy nie będzie już tak mocnego spoiwa dla Międzymorza, a para w to wpuszczona będzie bardzo droga.
Uwagi do Barometru:
Planując osiągnięcie celu trzeba: zaplanować drogę, ocenić ku temu swoje środki oraz potrzeby i możliwości, a przede wszystkim rozplanować każde działanie w czasie. Przeanalizować możliwe korzyści, mierzyć siły na zamiary, zapewnić sobie pomoc ze strony innych zainteresowanych. Niestety, w Barometrze widzę sporo nieporządku. Sprawy bieżące mieszają się z mocno przyszłymi, kolejność działań nieokreślona, metody osiągnięcia taktycznych celów i one same niejasne, a najbardziej razi mnie brak określenia celu strategicznego. Jeśli punktem wyjścia Barometru jest mniej więcej aktualna sytuacja geopolityczna w Europie, to widzę małe szanse na polepszenie położenia Polski i powstanie Międzymorza, a duże na kompletny nasz klops.
Najpierw poszturcham negatywy – czyli „Zaawansowanie procesu likwidacji”.
Rozdział „Warunki zewnętrzne od nas niezależne” – nie obejmuje dalszej centralizacji UE, tj. budowy superpaństwa (Berlin -Bruksela-Paryż) z małoznaczącymi weń niby-państwami mniejszych narodów.
„Zmiany w gospodarce” nie wymieniają dalszego uśmiercania tzw. ściany wschodniej III RP (made of Warszawa: braku nakładów na rozwój infrastruktury, rolnictwa, szkolnictwa; made of Bruksela: stopowania wymiany gospodarczej Polaki z Ukrainą, braku dotacji/zgody na odpowiednie projekty energetyczne oraz komunikacyjne i współpracę graniczną).
„Armia i służby” – brak tu realnej antyrosyjskiej doktryny obronnej, co skutkuje niekompatybilnością potencjału armii z zagrożeniem rosyjskim.
„Społeczeństwo / Edukacja i tożsamość” – brak stwierdzenia istnienia i dominacji (na tzw. ziemiach odzyskanych oraz terenach d. zaboru pruskiego i gł. miast) nie-Polaków (zwę ich narodem Peerelowców) i ich destrukcyjnej roli wobec narodu i państwa polskiego. Brak: prawdziwego uniwersytetu polsko-ukraińskiego ( -białoruskiego), wsparcia dla instytucji i organizacji polskich za granicą, brak wykorzystania Polonii w USA (i w paru innych krajach) jako prowarszawskiego lobby.
„Polska i zagranica (demografia)” – brak: negatywnego projektu wiodących paru aglomeracji, m. Łódź jako główne centrum komunikacyjne III RP (szybka kolej oraz drogi), migracji ludności ziem polskich do miast na tzw. ziemiach odzyskanych.
Jeśli chodzi o pozytywy - „Oznaki odrodzenia”, to dostrzegam tam braki, ale i neguję kwalifikację niektórych problemów.
Rozdział „Warunki od nas niezależne” – nawet w sytuacji mocnego poparcia z USA Polska i Ukraina nie da rady tandemowi Niemcy-Rosja (granie w tę stronę to kolejny w Polsce potop i następnie całkowity jej upadek). Powstanie Euroarmii jest od lat mrzonką, a nawet gdyby ta –nie daj Bóg- powstała, Wojsko Polskie miałoby wtedy wagę sienkiewiczowskiej lekkiej jazdy wołoskiej (co lekko ucieka). Pozostałe punkty traktuje jako nierealne. Brak tu zalet tarć rosyjsko-niemieckich oraz odrodzenia muzułmańskiego w Rosji.
„Zmiany w gospodarce” – brak budowy systemów transportu paliw i przesyłu energii (+ elektrowni atomowei i nowych węglowych) oraz mądrego rozwoju infrastruktury komunikacyjnej; brak rozwoju infrastruktury ściany wschodniej III RP; brak choćby prób budowy polskiego sektora bankowego; brak prawdziwych preferencji dla rolnictwa / obszarów wiejskich.
„Armia i służby” – braki: kooperacji ze zbrojeniówką skandynawską/brytyjską/rumuńską etc, depeerelizacji tradycji wojskowych (morale, etos), opcji zerowej w specsłużbach i wojsku, reformy szkolnictwa wojskowego, wojskowych formacji terytorialnych oraz międzynarodowych (polsko-rumuńskich, -węgierskich, -bałtyckich, -skandynawskich etc.).
„Społeczeństwo / Edukacja i tożsamość” – brak: lustracji kościoła katolickiego i prawosławnego, budowania silniejszej tożsamości regionalnej, demonopolizacji salonowych mediów, wysokonakładowej popularnej prasy łamiącej tematy politycznych tabu (np. reprywatyzacja, Kresy, Wschód), ratowania resztek narodowo-kulturotwórczego ziemiaństwa (tradycji) i zabytków jego architektury oraz innej historycznie ważnej, organizowania dużych narodowych spotkań-imprez (np. nowy kopiec Horodło’1413-2013, memoriał a la Waterloo w Olszynce Grochowskiej czy Ossowie, pomnik-krzyż Rzezi Pragi 1794), utylizacji miejsc kultu PRL (typu ubeckie pomniki, nazwy ulic), zakładania profilowanych patriotycznie szkół średnich w oparciu o fundusze niepaństwowe (samorządowe, europejskie/skandynawskie, zbiórki-fundacje-fundusze społeczne lub np. SKOK), społecznych akcji typu „Nie tankuję na stacjach Łukoil”.
„Polska i zagranica (demografia)” – przede wszystkim veto w sprawie rzekomej korzyści z 37 milionów obywateli III RP. Cenniejsza dla Polski jest nawet o wiele mniejsza liczba ludności, ale świadoma swej tożsamości, wartości i celów. Jakieś 10-12 milionów ludności na zachód od dawnej granicy pruskiej to anty-Polacy trzymający nas (swym głosem wyborczym, mentalnością, światem swych „wartości”) w III RP - pseudopolskim pseudopaństwie, które z takim balastem nigdy nie będzie niepodległe, nie poczuje korzyści z tradycji I i II RP, nie stworzy Międzymorza. To nie są nasi rodacy, zostawmy ich sobie samym, jeśli życzymy sobie dobrze.
Wywiad z Jerzym Targalskim opatrzony jest stwierdzeniami: „Siłą Rosji jest skundlenie Polski”, „Silna Polska zawsze była przeszkodą dla imperializmu rosyjskiego”, „Jeśli Rosja połknie Ukrainę to się udławi”. To trafna diagnoza - skundlenie Polski idzie z zachodu III RP, bez tamtych skundlonych Polska odzyska moc jako i mocna przeszkoda Rosji, w połknięciu także Ukrainy! Przywołam też reprodukcję obrazu-ilustrację do I. części wywiadu – wrogów i renegatów się nie kocha a odrzuca precz.
Na koniec Pana Jerzego Targalskiego przepraszam za pewnie tu czasem mało wersalskie podszczypanki czy zwroty, ale owe wyszły spod niewprawnej w pisaniu robotniczej ręki, a zapewniam iż moja atencja dla Niego jest naprawdę serdeczna.
Ukłony szczere łączę!
Krzysztof Szafrański, Warszawa
czasem pocieszni a czasem zenujacy sa ci wszyscy nasi specjalisci od rosji, takie mrowki specjalistki od slonia, ktorym jak owze pierdnie spadaja z dupy gacie, panowie wyczyscie lepiej kibel lub wyniescie smieci zamiast roic o miedzymorzach...
Oświadczam, że pp. Lukasz Goslawski, Sir Galahad z Karkonoszy i Dżersi nie są mi znani, i naprawdę nie zaprosiłem (nie ustawiłem:) ich do "dyskusji" jako przedstawicieli "Ziem Odzyskanych (itp)".
Gdybyś chłopie mieszkał w Szczecinie albo Wałbrzychu a nie na tej niedorozwiniętej infrastrukturalnie wsi mazowieckiej to inaczej byś gadał. Na nic historia gdy brak elementarnej empatii i zdrowego rozsądku. Mogę się co najwyżej zgodzić z tym, że polskie ziemie zachodnie kończą się na Berlinie, który jak wiadomo był osadą słowiańską.
Szanowny Sirze Galahadzie z Karkonoszy! Poza inwektywami i sloganami niczego nie ma w Twym komentarzu, żadnego argumentu do dyskusji, zero logiki. No cóż, jaka sprawa, tacy i jej obrońcy...
Nie jesteśmy jakimiś nomadami, żeby jaki Szafrański o mentalności postpańszyźnianego ekonoma nas przepędzał z naszych domów, naszych gór bo mu się to kojarzy "z całkowitym odrzuceniem Jałty". Nie jesteśmy dla takiego buca nawozem historii. Jesteśmy tu u siebie. Tu już są groby naszych rodzin, tu się urodziliśmy. Jesteśmy u siebie. Tu budowaliśmy, tu trwaliśmy. Odkrywaliśmy historię zarówno tą polską, śląską jak i niemiecką. Nie będzie nas żaden megaloman sprzedawał nikomu, bo akurat ma taką "historiozficzną" i "geopolityczną" koncepcję. Nie jesteśmy nawozem historii, choć tak się marzy jakiemuś Szafrańskiemu!
Nie zapomną. Proszę się nie obawiać. Od pana Krzysztofa Szafrańskiego "uczciwy Amerykanin nie kupił by samochodu". PseudoKoroniarska buta podmalowana quasi erudycją, a w swej istocie tylko i wyłącznie paternalizm i pycha.
Szanowny Panie! Zamiast odpowiadać, powinienem posłać Pana na drzewo, szczególnie za wysyłanie mnie na gałąź:))) Jednak Pański komentarz jest doskonałym uzupełnieniem ilustracji mojego listu do J. Targalskiego, i nie mogę tu za to Panu nie podziękować... Do tej ilustracji –mapy II RP- można by dołączyć Pański komentarz i wtedy duża część mojego listu byłaby tam zbędna. Ech, gdybym wcześniej poznał Pańskie zdanie, hm:)… Gdzie Pan, kurcze, był?!
J. Targalski mówił o rzeczach ogromnie ważnych dla Polski, o Jej miejscu w świecie, o swych receptach na polepszenie naszej kiepskiej dziś sytuacji, o sprawach pilnych – diagnozował choroby, szukał leków i pewnie znalazł. Mam nadzieję że robiłem to i ja – widząc objawy postępującej choroby i jej groźne przerzuty wskazałem (jej) ognisko, napomykając o metodzie leczenia.
A Pan właśnie -nam wszystkim!- demonstruje ową chorobę a i ochrzania mnie za jej wskazanie. Nie dziwię się, bo medycyna zna wiele przypadków rzucania się pacjenta na lekarza po tym gdy ów poinformował chorego o jego ciężkiej chorobie…
Używa Pan obcych i nieznanych w normalnej Polsce, do czasów Jałty i PRL, określeń typu „Ziemie Zachodnie” i „Ziemie Odzyskane”. Czy wie Pan o tym, że terminy te wymyślono w Moskwie, a i to, że określają pomysły (rosyjskie) już z 1914r? Czy zdaje Pan sobie sprawę, że mówi językiem wrogów Polski?
Jak debilne są te określenia pokaże Panu na przykładzie: Jeśli Polska ma prawo do tego co kiedyś w jakikolwiek sposób do Niej należało lub od Niej zależało, to ma oczywiste prawo do terytorium pewnie ze dwóch milionów kilometrów kwadratowych, a hipotetycznie i do Syberii a nawet Alaski. Dowód: Jeśli Pomorze Zachodnie przez parę lat było zależne od lokalnych książąt Polan (polskich, powiedzmy) i dlatego jest teraz „ziemią odzyskaną”, to Rosja na początku XVII wieku zależna od królów polskich (od państwa polskiego!), łącznie z Syberią jest do „odzyskania” albo jest „ziemią jeszcze nie odzyskaną”. Jeśli Pomorze Zachodnie jest odzyskane to czy jego resztka, znajdująca się w składzie RFN, jest do odzysku - czy dla Pana to jest Ziemia-Jeszcze-Nie-Odzyskana? To samo dotyczy tzw. Ziemi Lubuskiej, (reszty) Łużyc czy Saksonii (do której mamy prawa wynikające z Konstytucji 3 Maja – vide sprawa dynastii-sukcesji po Stanisławie I), albo reszty Prus Wschodnich, oczywiście z Kłajpedą. A przy okazji, to jeśli jest Pan fanem odzyskiwania, proszę nie zapominać o ponad dwukilometrowym skrawku Mierzei Wiślanej, bo tego terytorium (naszego? - d. gdańskiego, sprzed 1795/1813r) niby zapomnieliśmy. A co z resztą terytorium I i II Rzeczypospolitej, odpuszczamy? A co z Czechami, Węgrami, ob. Rumunią albo z Bawarią lub… Norwegią (w której też rządzili potomkowie Piastów) - odpuszcza sobie Szanowny Pan? Nieee, no przecież tego to teraz Panu(!) nie zapomną wszyscy (vide Pańskie PS do swego komentarza).
Może powie Pan, że te obecne „Ziemie Odzyskane” są nasze, bo to rekompensata za napaść na Polskę. To dlaczego nie walczy Pan o taką rekompensatę od Moskwy, np. o Smoleńsk lub resztki terytorium Rzplitej Obojga Narodów, na północ od granic ob. Białorusi, czyli choćby Siebierszczyzny i Newelszczyzny (słyszał Pan, przecież ponoć Polak-patriota, o takich ziemiach)? A czy Szanowny Pan ma na uwadze rekompensatę terytorialną za napad Słowacji na Polskę w 1939r (i okupację kawałka Polski przez kilka lat)? Przecież Słowacja, dokładnie tak jak i Pomorze Zachodnie, „należała” kiedyś do Polski? Czy wg Pana Słowacja to też „Ziemie Jeszcze Nie Odzyskane”? Dlaczego Pan nie troska się o Polaków na dziś słowackim choćby Spiszu czy Szariszu, albo na dziś czeskim Zaolziu, na dziś litewskiej Wileńszczyżnie itd., itd., itd.? Gdzież ta Pańska wspaniała altruistyczna troska o resztę SWYCH rodaków i o resztę NIEODZYSKANEJ POLSKI? Powinienem teraz cytując Pana napisać Mu: „Mam nadzieje, że mieszkańcy Ziem Odzyskanych tego ohydnego tekstu panu nie zapomną.”
Pisze Pan drwiąco o Księstwie Warszawskim, co to niby takie małe i do chrzanu… Pod koniec swego istnienia pięćsetletnia wielka I Rzplita (o pow. ponad 700 tys. km. kw i kilkunastu milionach mieszkańców) nie potrafiła wystawić wojska w liczbie 70 tysięcy żołnierzy. Kilkuletnie Księstwo Warszawskie (o powierzchni stu pięćdziesięciu tys. km. kw i kilku milionach obywateli) wystawiło doskonałą armię 120-200 tysięcy żołnierzy! A dwudziestotrzyletnia (+45 lat PRL) III RP (przy 38 milionach ludzi i ponad trzystu tys. km. kw) wystawia pseudoarmię w pseudosile bojowej kilku-kilkunastu tysięcy żołnierzy-misjonarzy plus kilkadziesiąt tysięcy figurantów i wielką cywil-bandę. A wie Pan dlaczego? Dlatego że posiada owe Pańskie „ziemie odzyskane”, które z wielkiego potencjału Polski czynią kompletną lipę, osłabiając Ją na różne sposoby. Osłabiają Ją chorobą w sprawie której Pan na mnie krzyczy…
Szanowny Panie! W swoim komentarzu nie odniósł się Pan do tez J. Targalskiego ani do moich, czepiając się rzeczy w istocie drugorzędnej. To jest niestety charakterystyczne dla fanów „Ziem Zachodnich / Odzyskanych” (acha, zapomniał Pan jeszcze o ”Ziemiach Północnych”!) – na siłę Polakom będą walić po głowie (tylko swoimi!) racjami, oskarżając nas o jakąś apostazję / zdradę narodu itp. Nic dla nich nie jest ważne poza tym, by wszyscy im przytakiwali, że „polskość Ziem Odzyskanych” to imperatyw w Polsce i na calutkim Bożym świecie. I nie ważne dla nich, że powtarzają stare moskiewskie brednie i zaklęcia, że obrażają rozum i uczciwość, że negują tysiącletnią historię Polski, że przez to w piekle zacierają ręce carskie i sowiecko-federacyjne urzędasy, że niosą płonącą żagiew polsko-niemieckich konfliktów, że choćby Erika Steinbach ma za to na dobrego szampana.
Szanowny Panie! Jestem Polakiem, moją oczywistą ojczyzną są ziemie I i II Rzplitej, stąd mój i innych Polaków ród. Mamy swoje terytorium i swoją tożsamość – żaden car Mikołaj, Stalin, Sralin czy inny Jaruzelski nie będzie nas przesuwał gdzie chce po mapie - nie jesteśmy i nie będziemy nomadami, to jest imperatyw. Stara chłopska zasada –nie bierz nigdy cudzego i broń swego do upadłego- obowiązuje. A jeśli Pan ma jakiś z tym kłopot, to tylko Jego sprawa. Proszę zastanowić się nad czytanym przez siebie tekstem, szczególnie nad zdaniem wprowadzającym: „Nie będzie wolnej i niepodległej Polski bez całkowitego odrzucenia peerelowskiej III RP i nie będzie Międzymorza bez całkowitego odrzucenia Jałty.” Po zastanowieniu się nie będzie Pan mieć wątpliwości o co i dlaczego mi chodzi.
A przy okazji, na koniec: W czym upatruje Pan przyczynę niemocy dzisiejszej Polski? Potrafi Pan odpowiedzieć?...
Do Autora!!! Pana brednie o Ziemiach
Zachodnich i mieszkających tam "antypolakach" są obrzydliwe, że aż
nie chce mi się tego komentować. Mało brakowało a zaproponowałby pan w swoim
tekście zwrot tych ziem "prawowitym właścicielom". Widzę, że Polska
za duża dla pana. Zapewne lepiej by się pan poczuł gdyby miał budować swoje
międzymorze mając do dyspozycji Księstwo Warszawskie.
P.S. Mam nadzieje, że mieszkańcy Ziem
Odzyskanych tego ohydnego tekstu panu nie zapomną.
czyli co? wchodzimy na balkany i kaukaz, wodzu prowadz!
a moze potrzebny jest raczej termometr i zimny okad na glowke targalskiego i spolki....
Wybacz, ale chyba nie czytałeś mego w/w listu... Ukraina niech zyje -sława Ukrainie!- ale jako Ukraina a nie jako jakaś efemeryda posowiecka. Co do Gruzji, to chyba tam nie byłeś... Gruzja to zlepek dzielnic sporo lub mocno rózniących sie od siebie, mających odmienne interesy. I Gruzini nie są nam cywilizacyjnie bliżsi niż Ukraińcy, wierz mi. Dla Rosji Gruzja nie jest kluczowym elementem. Za taki uznaję muzułmanów / narody tureckie w Rosji. Jeśli Turcji uda się nad nimi zapanować (a Ukraina stanie się ukraińska) to po Rosji. A gruzińskie Międzymorze to jakaś pomyłka, oni nawet (czarno)morskich tradycji nie mają.
Ech:(… Czy dane PKW (Państwowej Komisji Wyborczej) i chwila zastanowienia nie będą Ci drogowskazem? Zobacz jakie ugrupowania czerwone i różowe w cuglach wygrywają i gdzie? Zobacz gdzie są największe lokalne układy - gdzie „kręcą lody” „najwięksi płatnicy” i mieszkają „szefowie szefów”, skąd pochodzi i gdzie ma matecznik oraz zaplecze ten fajny facet, dla którego „polskość to nienormalność”? Gdzie ciągle trwa symbioza purpurowych i czerwonych z dodatkiem zielonych i szaroniebieskich? Gdzie jest najwięcej peerelowskich reliktów typu ubeckie pomniki, ulice czy muzea najeżdżców? Gdzie szkoły wyższe z kadrą opisaną w archiwach IPN? Gdzie pełne sale koncertowe dla piosenki rosyjskiej i żartów o „jakimś samolocie”? Skąd pochodzą „pluszaki premiera”? Takich pytań jest bez liku, ale odpowiedź jedna: to „ziemie odzyskane”, nasza zmora.
A potem prześledź dane z PKW: po odjęciu głosów z „ziem odzyskanych” zobacz ile głosów w Sejmie mieliby czerwoni/różowi a ile prawica – wynik jest jednoznaczny. Prawica zawsze by wygrała! I jak by (DZIS?) wyglądała Polska, gdyby dzięki temu uchwalono dekomunizację, lustrację, reprywatyzację, uzdrowiono edukację, prowadzono normalna politykę zagraniczną itd. Gdzie dzisiaj bylibyśmy, gdzie dzisiaj jesteśmy i gdzie możemy być jutro (jeśli zmienimy nasze myślenie lub nie zmienimy niczego – jak w III RP)? Spójrz na to choćby przez pryzmat tragedii smoleńskiej!
Piszesz, że wzmacnianie tożsamości regionalnej to europaństwo… Czy polsko-wschodnie tradycje np. Podlasia są podobne do tradycji np. Lódzkiego? Czy Górny Sląsk nie ma mieć przedwojennej autonomii tylko dlatego że komuchy ją zniszczyli, a III RP idzie w ich ślady? Czy ja, mieszkaniec Mazowsza, muszę swoimi podatkami odbudowywać zamek w Malborku - pruską XIX-wieczną wizję XIV-wiecznego niemieckiego zamku, zamiast wreszcie dźwignąć z ruin superpolski zamek w Czersku k/ Warszawy lub takiż w Melsztynie? Czy mazurska gwara ma zginąć bo śląską trzeba zerować? Czy regionalizmy w Wielkiej Brytanii, Niemczech lub Szwecji są tam podglebiem dla europaństwa? Czy wszyscy w III RP mamy się wymieszać w pseudopaństwowym koglu-moglu – co to, do jasnej anielki, gomułkowski PRL (tfu!) ? Pamiętasz pastisz dawnej piosenki zespołu Bajerful pt. „Wszyscy Polacy to jedna rodzina”? Ktoś inny fajnie to przybliżył wszystkim zmieniając lekko tekst na: „Wszyscy Polacy to jedna rodzina / Urban, ksiądz Rydzyk i >Dziad< z Wołomina”… Jeśli i dla Ciebie np. Herbert, Jaruzelski, Lis czy ks. Małkowski to tacy sami Polacy, taka sama rodzina, to nie mamy o czym dalej mówić i pisać…
Niemcy będą sojusznikiem Polski wolnej (od PRL / III RP). Rozbieżnośc interesów ma miejsce teraz, i bez zmiany isniejącego stanu rzeczy, będzie narastać. Vide "rura bałtycka" czy ostatni szczyt UE - fiasko polityki Tuska za pomocą Niemiec.
Ba! Kiedyś w Krewie nasi przodkowie zawarli szczęśliwe małżeństwo a z niego potem w Horodle i Lublinie urodziły się wspaniałe dzieci, i gdzieś pomiędzy tymi miejscami znajdują się jeszcze dziś ich (i wciąż nasi) potomkowie, ich domy i groby przodków. Czy to wszystko nie jest wystarczającym powodem do naszej pamięci i troski, tym bardziej w sytuacji wciąż tego samego od wieków zagrożenia? Człowiek zawsze znajdzie w sobie siłę gdy broni swego, szczególnie gdy to sobie uzmysłowi. Jeszcze zaś silniejszym staje się pomocą sąsiadów, podzielających jego credo.
Polityka jagielonska bez sily jagielonskiej.
Zgadzam się, że Niemcy nie będą sojusznikiem - za dużo rozbieżnych interesów.
w jakim celu ten list opublikowano? teoria o antyPolakach zza pruskiej granicy niewarta komentarza. Wzmacnianie tozsamosci, patriotyzmów regionalnych sprzyja tworzeniu Europy regionów tzn europaństwa
Czyli jednak na pohybel Ukrainie? Z tym jeszcze mógłbym się zgodzić, ale Gruzji szkoda. Nie tylko dlatego, że bliżej nam do nich cywilizacyjnie niż do Ukraińców, ale też dlatego, że Gruzja jest kluczowym elementem w rozgrywce o Rosję. No i Gruzja dąży do swojego Międzymorza - kaspijsko-czarnego.