W grudniu 2011 r. Rosja cudem uniknęła nowego Czarnobyla
Podczas pożaru w grudniu na atomowym okręcie podwodnym „Jekaterynburg” znajdowały się… pociski jądrowe.
Informację na ten temat podała gazeta „Kommiersant-Włast’”. Dziennikarze „Kommiersanta” powołują się na kilka niezależnych źródeł w dowództwie Marynarki Wojennej oraz we Flocie Północnej. Trudno jednak stwierdzić, czy faktycznie informacja jest wiarygodna.
Przypominamy, że do pożaru doszło 29 grudnia we wsi Rosliakowo, na terenie pływającego doku, należącego do miejscowej stoczni naprawczej. Według Ministerstwa Obrony Federacji Rosyjskiej przyczyną było złamanie drewnianego rusztowania, zamontowanego wokół łodzi, które spowodowało przeniesienie się ognia na zewnętrzny korpus okrętu. Kilka dni po incydencie wicepremier Dmitrij Rogozin zapewnił, że okręt wróci do służby we Flocie Północnej zaraz po zakończeniu remontu, który może potrwać „kilka miesięcy”. Oświadczył również, że pożar w żaden sposób nie wpłynął na wojskową wartość jednostki. W połowie stycznia przygotowano kosztorys naprawy okrętu podwodnego. Zgodnie z obliczeniami przedstawionymi przez Zjednoczoną Korporację Budowy Okrętów (OSK) koszt remontu i modernizacji „Jekaterynburga” zamknie się w sumie od sześciuset do dziewięciuset milionów rubli. Zmienił się również termin, w jakim można spodziewać się zakończenia remontu. Finał modernizacji przewidywany jest na 2014 r.
Źródło: pik.tv
(BC)