Turcy przeciwni South Stream
Turecki minister energetyki i zasobów naturalnych zapowiedział, że Ankara nie będzie partycypować w pracach nad rozwojem rosyjskiego gazociągu. Rosjanie nie kryją zawodu, szczególnie że jednym z celów wizyty Putina w Turcji była promocja projektu.
Taner Yildiz, turecki minister energetyki, powiedział podczas konferencji prasowej, że Turcja nie wiąże żadnych planów z rozwojem South Stream. Ankara będzie bowiem inwestować we własne projekty gazowe, przede wszystkim Nabucco oraz TANAP. To duży zawód dla Rosjan, którzy podkreślają, że Turcja od 2009 r. wielokrotnie wysyłała sygnały, iż jest zainteresowana South Stream – w maju 2010 r. zadeklarowała gotowość wzięcia udziału w projekcie, a w grudniu 2011 r. wydała zezwolenie na budowę i eksploatację rosyjskiego gazociągu w swojej wyłącznej strefie ekonomicznej.
Deklaracja Yildiza została również odebrana jako szczególny policzek dla samego Władimira Putina, który w tym samym czasie brał udział w hucznej ceremonii rozpoczęcia budowy gazociągu w rejonie Anapy (Kraj Krasnodarski). Podczas uroczystości pojawili się m.in. Paolo Scaroni (przedstawiciel włoskiego Eni), Henri Proglio (dyrektor generalny francuskiego EDF), Rainer Seele (z niemieckiego Wintershall Holding) oraz przedstawiciele udziałowców ze Słowenii, Bułgarii i Węgier.
Źródło: regnum.ru
(BC)
Jakieś zrozumienie jest. Stąd pewnie ta informacja :-)
Brawo Turcy! W tamtym rejonie kiedyś największymi cwaniakami byli Ormianie i Grecy, kręcący Osmanami na swój użytek. Dziś widać, że Turcy nauki pobrali i z tego dziś korzystają. Od ładnych paru lat trzepią po łapach ruskiego niedźwiedzia. I czy nadal w Polsce nie ma zrozumienia dla faktu, że Turcja to nasz naturalny sojusznik?