Turcja ustąpiła Rosji w sprawie South Stream
Władze Turcji zgodziły się na poprowadzenie nitki gazociągu po dnie Morza Czarnego.
Decyzję przywiózł do Moskwy Taner Yildiz, turecki minister energetyki. Zgodnie z nią Turcy pozwalają na przeprowadzenie gazociągu nawet we własnej wyłącznej strefie ekonomicznej. O pomyślnym zakończeniu negocjacji z Ankarą poinformowali przedstawiciele Gazpromu. Informację potwierdził również premier Władimir Putin, który 28 grudnia odbył rozmowę z ministrem energetyki Turcji.
Decyzja władz w Ankarze wydaje się być zaskakującą z dwóch powodów. Po pierwsze, to właśnie Turcy byli ostatnią przeszkodą w realizacji rosyjskich planów poprowadzenia gazociągu do krajów południowo-wschodniej Europy. Nie jest jasne, co Turcy uzyskali dokładnie za wyrażenie swojej zgody, ale wydaje się, że mogli swobodnie przedłużyć negocjacje o kilka miesięcy.
Po drugie, rosyjski gazociąg będzie niebezpieczną konkurencją dla własnych projektów Ankary. Kilka dni wcześniej, przedstawiciele Azerbejdżanu i Turcji poinformowali o budowie wspólnego gazociągu, który miałby transportować gaz do Europy. Trwają również prace nad realizacją (z udziałem Ankary) projektu Nabucco, który popierają władze Unii Europejskiej.
Warto przy tym przypomnieć, że South Stream ma omijać Rumunię, która wraz z Azerami i Gruzinami zaangażowała się w projekt AGRI, służący dywersyfikacji źródeł surowców energetycznych i mogłaby być zainteresowana współpracą z Turcją.
(BC)