Spór pomiędzy Rosją a Azerbejdżanem o radary w Gabali
Niedawno rozpoczęte azersko-rosyjskie negocjacje utkwiły w martwym punkcie.
Rozmowy wszczęto, ponieważ w 2012 r. wygasa umowa z 2002 r., dotycząca użytkowania przez Rosjan stacji radarowej znajdującej w Gabali. Co prawda w dokumencie zaznaczono, że umowa podlega przedłużeniu automatycznemu, ale tylko w przypadku, gdy żadna ze stron nie składa żadnych zastrzeżeń co do jej treści. Baku zaś podnosiło co najmniej kilka kwestii spornych. Przede wszystkim chodzi o kwestie finansowe. Według strony rosyjskiej początkowo Baku chciało podwyższenia opłat za użytkowanie z siedmiu do piętnastu milionów dolarów. Azerowie argumentowali, że koszty związane z obsługą energetyczną i wodną bazy wynoszą około pięciu milionów dolarów, zaś dalsze dziesięć pochłaniają inne „opłaty komunalne”. Jednak kilka dni później Baku podwyższyło swoje wymagania finansowe do stu pięćdziesięciu milionów dolarów, by następnie zażądać trzystu milionów.
„Ta suma nie została niczym uzasadniona i jest skrajnie wysoka. Będziemy ubiegali się o jej obniżenie. Mamy jeszcze nadzieję, że uda się dojść do porozumienia” – mówią przedstawiciele rosyjskiego Ministerstwa Obrony. Warto przypomnieć w tym kontekście, że Moskwa chciała przedłużenia umowy o aż dwadzieścia pięć lat. Trudno dziwić się, że w przypadku zgody na ten punkt w negocjacjach Baku postanowiło szukać solidnych finansowanych gwarancji dla wykonania tej umowy. Azerowie mogą przy tym liczyć na to, że w przypadku opuszczenia stacji radarowej przez Rosjan, będą mogli wydzierżawić obiekty Turcji lub Stanom Zjednoczonym na korzystnych dla siebie warunkach.
Źródło: pik.tv
(BC)