Rosyjska prowokacja w Mołdawii?
5 sierpnia w Bielcach (Bălți), w północnej Mołdawii, doszło do starć pomiędzy członkami „Akcji 2012”, zabiegającymi o zjednoczenie ich kraju z Rumunią, a przeciwnikami unii. Premier Vladimir Filat 6 sierpnia stwierdził, że zajścia były inspirowane przez prowokatorów.
Komunistyczny burmistrz Bielc Basil Panchuk obwinia „unionistów” stwierdzając, że naruszają oni harmonię wieloetnicznej mozaiki mołdawskiej. Faktycznie – przeciwko zjednoczeniu z Rumunią wystąpili głównie przedstawiciele lewicy, pojawiły się nawet flagi mołdawskiej republiki sowieckiej, oraz członkowie Ligi Młodzieży Rosyjskiej. Kilka osób trafiło do szpitala. Premier Vladimir Filat powiedział, że część prowokatorów została już zatrzymana i znaleziono przy nich „metalowe pałki i inne przedmioty, które mogłyby użyte jako broń”.
Mołdawski politolog Oazu Nantoi widzi w zajściach słabość władz miasta, jednak analityk z Jamestown Foundation Vladimir Socor jest zdania, że rosyjskojęzyczna ludność Bielc zachowuje się zgodnie z interesami Moskwy. „Zdarzenie przedstawione jest tak, by stworzyć iluzję konfliktów etnicznych w Mołdawii”. Wydarzenia w Bielcach utrudnią też działania „Akcji 2012”, która dąży do zjednoczenia Mołdawii i Rumunii. Zapewne w przypadku napięć pojawi się „dobry stróż” ze Wschodu, który zaprowadzi porządek w dążącym do westernizacji kraju.
Politycy mołdawscy, m.in. burmistrz stołecznego Kiszyniowa Dorin Chirtoacă, przewidują kolejne incydenty w innych rejonach Mołdawii.
Źródło: regnum.ru
(JAM)