Konflikt w sztabie wyborczym Władimira Putina
Okazuje się, że obecnie funkcjonują de facto dwa sztaby, które przygotowują kampanię wyborczą premiera.
Pierwszym z nich kieruje reżyser Stanisław Goworuchin, który ostatnio ostro skrytykował prezydenta Dmirija Miedwiediewa za wycofanie się z otwartego popierania Władimira Putina w kampanii wyborczej. Jak donosi rosyjska prasa jest to jednak „formalny” sztab, który nie podejmuje wiążących decyzji ani nie przyjmuje środków finansowych. Nie ma też kontaktu z ośrodkami regionalnymi, nie licząc jedenastu wolontariuszy, którzy jeździli po kraju i agitowali na rzecz Putina.
Drugi sztab, realnie działający, zarządzany jest przez pierwszego zastępcę Administracji Prezydenta Federacji Rosyjskiej Wiaczesława Wołodina. Warto jednak dodać, że Wołodin nie odpowiada za wszystkie aspekty kampanii, a jedynie za techniczną stronę wymiany informacji pomiędzy organami aparatu rządowego oraz tworzenie możliwości komunikacyjnych pomiędzy sztabami regionalnymi.
Wydaje się więc, że musi istnieć również trzeci sztab, którego członkowie odpowiadają za tworzenie strategii przedwyborczych. Konflikt pomiędzy poszczególnymi sztabami wyszedł na światło dzienne przy okazji wspomnianej już ostrej wypowiedzi Goworuchina. Oświadczenie formalnego szefa sztabu skrytykował sekretarz prasowy Putina Dmitrij Pieskow. Powiedział on m.in., że stwierdzenie o braku pomocy ze strony Miedwiediewa jest absolutnie nieuzasadnione, gdyż prezydent już wcześniej okazał poparcie dla kandydatury Putina.
„Oczywiście Stanisław Goworuchin cieszy się ogromnym szacunkiem i autorytetem, i nie można odnosić się do niego w inny sposób. Jednakże, jeśli mowa o poparciu prezydenckiej kandydatury Władimira Putina w zbliżających się wyborach, to poparcie zostało już okazane i jest absolutnie wystarczające. Stało się tak, gdy Dmitrij Miedwiediew na zjeździe „Jednej Rosji” przedstawił kandydaturę Władimira Władimirowicza” – wyjaśnił Pieskow.
Ze względu na falę krytyki Goworuchin postanowił zmiękczyć swoje stanowisko. W kolejnym wywiadzie stwierdził bowiem, że jego podejrzenia mogą być bezpodstawne i związane są wyłącznie z jego osobistymi przekonaniami. Reżyser próbował tłumaczyć, że mógł nie znać dokładnego kontekstu ostatnich działań prezydenta, ponieważ „nie obraca się w kremlowskich kręgach”.
(BC)