Co Rosja straci na wydarzeniach w Libii?

Rozmowa z drem Marcinem Kaczmarskim, ekspertem Zespołu Rosyjskiego Ośrodka Studiów Wschodnich, nie ogranicza się tylko do wojny w Libii, ale charakteryzuje niejako bezradność Federacji Rosyjskiej wobec wielu spraw na Bliskim Wschodzie. "Interesy Rosji na Bliskim Wschodzie są ograniczone do sfery energetyki i sprzedaży uzbrojenia" - przekonuje dr Kaczmarski, wskazując jednocześnie, że dla Moskwy utrata rynków zbytu będzie się wiązała ze sporymi stratami finansowymi.

29.03.2011 11:54

Portal ARCANA: Dlaczego Rosja od początku była przeciwna interwencji Zachodu w Libii?

Dr Marcin Kaczmarski: Stanowisko Rosji jest w sprawie libijskiej dwuznaczne. Z jednej strony Moskwa sprzeciwiała się interwencji wojskowej powołując się na zasadę nieingerencji w wewnętrzne sprawy państw, co jest „zwyczajową” rosyjską praktyką w kryzysach międzynarodowych, obserwowaną na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat. Praktyka ta wynika zarówno z rosyjskiej wizji ładu międzynarodowego (w której uprawnienia społeczności międzynarodowej do ingerencji w sprawy swoich członków pozostają mocno ograniczone), jak i z relatywnej słabości względem państw zachodnich (Rosja nie jest w stanie takiej interwencji zorganizować, zarówno w aspekcie projekcji siły, jak i znalezienia odpowiednich sojuszników). Z drugiej strony, Rosja, wstrzymując się od głosu w trakcie głosowania Rady Bezpieczeństwa nad rezolucją 1973, faktycznie przyzwoliła na zachodnią interwencję wojskową (przy czym nie omieszkała od razu skrytykować samej rezolucji). Wydaje się, że decydującym czynnikiem było stanowisko krajów arabskich, które poparły ideę pomocy powstańcom libijskim.

Portal ARCANA: Rosja jest mocno zaangażowana w sprzedaż swojego uzbrojenia dla Libii. Rosjanie mogą stracić czy zyskać na libijskim konflikcie?

M.K: Wartość istniejących kontraktów zbrojeniowych między Rosją i Libią ocenia się na 2 miliardy dolarów. Strona rosyjska zapewniała też o planowanym zawarciu kolejnych porozumień na podobną kwotę. W związku z tym straty rosyjskie będą istotne, zresztą nie ograniczą się zapewne do Libii, ale obejmą też pozostałe państwa Afryki Północnej i Bliskiego Wschodu, które stawały się istotnym kierunkiem dla rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego. Nie wydaje się, aby po rewolucjach w tych krajach rządy były gotowe zawierać nowe porozumienia o zakupie broni bądź realizować już istniejące kosztowne umowy – zbyt duża będzie presja na wydatki na cele społeczne. W średnioterminowej perspektywie Rosja musi się liczyć z zastojem na regionalnym rynku i koniecznością znalezienia jakiejś alternatywy wobec niego.

Portal ARCANA: Dziennikarze „The Washington Post” i innych gazet zachodnich zastanawiają się obecnie czy wydarzenia arabskie mogą przyczynić się do zrewolucjonizowania sytuacji w takich krajach jak Azerbejdżan, Armenia, Kazachstan, a w dalszej perspektywie Rosja. Marzenia arabskie o wielkim kalifacie uderzyłyby w interesy imperializmu rosyjskiego w związku z dużą ilością ludności muzułmańskiej w Federacji Rosyjskiej. Jakby Pan odniósł się do spekulacji, że w Rosji obywatele mogą wyjść na ulicę w najbliższym czasie (W Armenii i Azerbejdżanie już protestują)?

M.K: Wydaje się mało prawdopodobne, aby obecna fala rewolucji arabskich sprowokowała protesty w samej Rosji. Mimo, iż duża część społeczeństwa rosyjskiego pozostaje krytycznie nastawiona wobec sytuacji w kraju, większość sondaży pokazuje brak gotowości obywateli do aktywnego uczestnictwa w protestach. W sytuacji, gdy Rosjan nie skłonił do aktywności kryzys roku 2009, który mocno uderzył w rosyjską gospodarkę, nie należy liczyć, że teraz zachowają się inaczej. Nie widziałbym też tutaj wspólnego mianownika między rewolucjami arabskimi a muzułmańską społecznością w Rosji, zwłaszcza, że jak na razie czynnik religijny w tych pierwszych pozostaje ograniczony.

Portal ARCANA: Jak rewolucje, czy też kontrrewolucje arabskie (obalone reżimy powstały na fali wzrostu popularności "arabskiej drogi do socjalizmu") wpłyną na zaangażowanie i znaczenie Federacji Rosyjskiej w obszarze Bliskiego Wschodu?

M.K: Od czasu aktywizacji rosyjskiej polityki na Bliskim Wschodzie w połowie pierwszej dekady XXI wieku, widoczne jest dążenie Moskwy do utrzymywania jak najlepszych relacji ze wszystkimi, skonfliktowanymi przecież między sobą, aktorami, poczynając od Izraela poprzez Iran po kraje arabskie. Wydaje się, że ta polityka będzie kontynuowana, a Moskwa postara się nawiązać kontakty z nowymi rządami w Egipcie, Tunezji, czy w perspektywie – Libii. Jednocześnie widoczne jest, że Rosja nie zaangażowała się politycznie w proces rewolucji arabskich, zajmując drugoplanowe miejsce. Interesy Rosji na Bliskim Wschodzie są ograniczone do sfery energetyki i sprzedaży uzbrojenia. W tej pierwszej kwestii Moskwa poniosła jednak jak dotychczas więcej porażek niż sukcesów (m.in. fiasko „sojuszu gazowego” z Algierią). Obecność w regionie stanowi przede wszystkim sposób demonstracji globalnych ambicji Kremla i służy podnoszeniu prestiżu Rosji jako mocarstwa pośredniczącego w dialogu w regionie. Jednak małe zaangażowanie wobec rewolucji arabskich wskazuje, że Rosja nie ma pomysłów na zwiększenie swojej roli w regionie.

Portal ARCANA: Na czym polegała misja Aleksandra Sałtanowa, specjalnego przedstawiciela Dmitrija Miedwiediewa ds. Bliskiego Wschodu, który przebywał w Egipcie (a także innych krajach arabskich), na dzień, dwa przed "abdykacją" Mubaraka? Agencje donosiły o tajnych rozmowach pomiędzy nim a egipskim przywódcą. Co Sałtanow mógł przekazać Mubarakowi od Miedwiediewa? Jakie działania Rosja może podejmować na Bliskim  Wschodzie w obronie swoich interesów?

M.K.: Nie wydaje się, by Rosja była w stanie prowadzić realną mediację w regionie – mimo, iż Moskwa utrzymuje kontakty tak z Hamasem, jak i władzami Autonomii Palestyńskiej, nie potrafi pośredniczyć między stronami. Mając to na uwadze, nie sądzę, aby misja Sałtanowa miała rzeczywiste przełożenie na sytuację w Egipcie i traktowałbym ją jako co najwyżej próbę zorientowania się co do faktycznego stanu rzeczy. Rosja ma ograniczone możliwości obrony swoich interesów, ale jak już wspomniałem, interesy też mają ograniczony charakter.

 

Rozmawiali Łukasz Wiater i Błażej Cecota

 

dr Marcin Kaczmarski – adiunkt w Instytucie Spraw Międzynarodowych Uniwersytetu Warszawskiego. Ekspert w Zespole Rosyjskim Ośrodka Studiów Wschodnich, specjalista w zakresie polityki zagranicznej i bezpieczeństwa Rosji. Autor m.in. takich prac jak:

  • Czynnik rosyjski w polityce Unii Europejskiej wobec kryzysów międzynarodowych;
  • Rosyjski rewizjonizm wobec Zachodu;
  • Azjatycka alternatywa? Rosyjskie perspektywy uczynienia z Azji alternatywy dla stosunków z Zachodem;
  • Rosja na rozdrożu. Polityka zagraniczna Władimira Putina.

Ostatnie wiadomości z tego działu

Głos starego wyborcy z myślą o młodszych

Prof. Nowak: Pracujmy nad tym, by zwolenników niepodległości przybywało

Prof. Nowak podsumowuje 2017 rok: właściciele III RP nareszcie odsuwani od władzy

prof. Nowak: Przypomnienie samego 1918 roku nie wystarcza, by zrozumieć czym jest niepodległość

Komentarze (0)
Twój nick:
Kod z obrazka:



Redakcja nie ponosi odpowiedzialności za treść komentarzy. Wszystkie opinie są własnością piszących. Ponadto redakcja zastrzega sobie prawo do kasowania komentarzy wulgarnych lub nawołujących do nienawiści.

Wyszukiwarka

Facebook


Wszystkie teksty zamieszczone na stronie są własnością Portalu ARCANA lub też autorów, którzy podpisani są pod artykułem.
Redakcja Portalu ARCANA zgadza się na przedruk zamieszczonych materiałów tylko pod warunkiem zamieszczenia informacji o źródle.
Nowa odsłona Portalu ARCANA powstała dzięki wsparciu Fundacji Banku Zachodniego WBK.