Rosja traci „bliską zagranicę”
„Bliska zagranica” - tym terminem dość często określa się państwa byłego Związku Sowieckiego, a jego używanie wyraża też pewne aspiracje zachowania przez Kreml wpływów politycznych i gospodarczych na terenie dawnego imperium. Jednak wydaje się, że Moskwa nie potrafi utrzymać wokół siebie pierścienia przyjaznych jej państw. Ciekawie o tym mówią materiały z Wikileaks, w których przytaczone są wypowiedzi ambasadora Chin w Kazachstanie.
Portal ARCANA informuje na bieżąco o antyrosyjskiej polityce krajów kaukaskich (Gruzji i Azerbejdżanu), które otrzymują wyraźne sygnały wsparcia od USA. Podobnie Ukraina wcale nie kwapi się do zbliżenia z Rosją i jest do tego raczej przymuszana niż zachęcana. Na Łotwie Valdis Zatlers rozpoczął walkę z oligarchami i wpływami rosyjskimi. Fiaskiem kończą się też wszelkie próby umiędzynarodowienia „niepodległości” Abchazji i Osetii Południowej. Także Mołdawia może liczyć na pomoc ze strony USA. Do tych kłopotów Rosji dochodzi także wsparcie Pekinu dla niezależności krajów Azji Środkowej. Portal regnum.ru przytacza treści, jakie pojawiły się w dokumentach opublikowanych przez Wikileaks.
Rozmowa, którą przeprowadził ambasador Chin Cheng Guoping z ambasadorem USA w stolicy Kazachstanu, Astanie, choć miała miejsce 22 stycznia 2010 roku, wciąż definiuje pryncypia polityki Chin i USA. Pekin miał wyrazić aprobatę dla obecności Waszyngtonu w Azji Środkowej, przede wszystkim z powodu chęci stworzenia równowagi dla wpływów rosyjskich. Chiny nie życzyłyby sobie jednak stałej obecności wojskowej Amerykanów w tym regionie. ChRL chce zwiększenia swoich wpływów w Azji Środkowej m.in. poprzez gazociąg Kazachstan-Chiny, który jest kolejnym zagrożeniem (obok projektu Nabucco) dla monopolu gazowego Rosji. Niechętny zbliżeniu z Moskwą jest także prezydent Uzbekistanu Islam Karimow, który chętnie by widział swój kraj jako obszar tranzytowy dla wielkich mocarstw takich jak Chiny czy USA.
Jak zauważyli w specjalnej depeszy pracownicy ambasady amerykańskiej, Kazachowie nie są do końca przekonani co do zbliżenia z Chinami, ze względu na ich ogromny potencjał demograficzny, który mógłby znaleźć ujście na rozległych terenach ich kraju - i to terenach zasobnych w rozmaite surowce (min. gaz). Kazachowie obawiają się, że „Chińczycy skolonizują ich jak mrówki”.
Rosja traci obszary, gdzie może czuć się bezpiecznie: ani Ukraina, czy państwa nadbałtyckie nie wykazują się nadmierną lojalnością, ani Kaukaz nie stroni od pomocy amerykańskiej, a także Azja Środkowa widzi swoją niezależność poza strukturami Wspólnoty Niepodległych Państw. Wygląda na to, że porażki międzynarodowe Rosji znacznie ograniczą jej wpływy, a brak spójnej koncepcji na utrzymanie pozycji mocarstwa regionalnego nie wróży zmiany tej sytuacji.
Źródło: regnum.ru
(JAM)
Jeżeli wszędzie chce pokazać swoją dominacje (przypadek Gruzji), to nie ma się co dziwić.
http://czerwonykiel.blogspot.c...