„Reset” amerykańsko-rosyjski to bańka mydlana!
Obecność amerykańskiego krążownika „Monterey” na Morzu Czarnym została przez Moskwę potraktowana jako bardzo daleko idąca deklaracja polityczna Waszyngtonu.
Siergiej Mikiejew, generalny dyrektor Centrum Koniunktury Politycznej, skomentował w wywiadzie dla Agencji Prasowej Regnum amerykańską obecność w basenie Morza Czarnego. Przede wszystkim nazwał on „bańką mydlaną” stosunki amerykańsko-rosyjskie, które miały być oparte na słynnym „resecie”. USA, zdaniem Mikiejewa, traktują cały teren postsowiecki jako swoją strefę wpływów, a Rosji odbierają prawo do zabezpieczenia nawet swoich rdzennych terytoriów. „Waszyngton konsekwentnie realizuje doktrynę ograniczonej suwerenności wszystkich krajów z wyjątkiem Stanów Zjednoczonych”. Mikiejew dostrzega też w tym działania ukraińskie – Kijów dokonuje zbliżenia z Ameryką po odmowie przystąpienia do Unii Celnej.
Podczas ćwiczeń wojskowych „Breeze 2011” amerykański krążownik, zaopatrzony w broń antyrakietową wpłynął na Morze Czarne. Rosja uznała to za naruszenie strefy swoich wpływów.
Źródło: regnum.ru
(JAM)
przecież to było wiadome, 9 kwietnia 2010, ruski dogadały się z amerykańcami o podziale strefy wpływów w Europie - akcentując na Europę Środkową
http://czerwonykiel.blogspot.c...
Rdzenne terytorium Rosji?? Czyli jak by tu nie liczyć - Moskwa i najbliższa okolica...