Konkurs rozstrzygnięty!
Spośród czterech finałowych tekstów internauci wybrali felieton „O totemach, czyli krzyż Kunerta”, który niniejszym Państwu prezentujemy.
13.02.2011 0:07
Gratulujemy także pozostałym finalistom, których internauci obdarzali zmiennym poparciem i szala zwycięstwa przechylała się na rzecz różnych uczestników.
Autor najlepszego tekstu otrzyma trzy, spośród pięciu, zaproponowanych przez nas książek, które zostaną wysłane na wskazany przez niego adres. Jak się okazało, zwycięzca prowadzi własnego bloga i prosi też o podpisanie swojego tekstu używanym pseudonimem: Coryllus.
Zachęcamy wszystkich czytelników do lektury, tym bardziej, że wkrótce pojawią się nowe konkursy!
Oto ostateczne wyniki konkursu:
O tym czy zwycięski tekst jest najlepszym felietonem czy nie, zdecydowała Komisja Konkursowa, która rozstrzygnęła I etap konkursu, dopuszczając do II etapu m.in. tekst Coryllusa oraz czytelnicy, którzy wypowiedzieli się w tej sprawie, nie pozostawiając cienia wątpliwości, który z dopuszczonych tekstów cenią najwyżej. Domyślam się, że Pani preferuje felietony o zabarwieniu humorystycznym (nie każdy felieton musi być taki), ale trudno sobie wyobrazić coś wesołego z zakresu stosunków polsko - rosyjskich w 2010 r. Mnie w przeciwieństwie do Pani ten felieton zachęca do kupna książki jego autora, jeżeli tylko wydawnictwo Arcana zdecyduje się na jej wydanie.
Pozdrawiam, Jan Kalita
Gratulacje, ale niestety to nie jest "felieton" - czy aby szanowny zwycięzca sprawdził, co ten gatunek oznacza? Mamy świetnych historyków, socjologów, itp., ale niestety nie ma takiego, który pisałby rzeczy "wciągające do czytania", zawierające byskotliwe, nowatorskie, krótkie stwierdzenia. Felieton to nie "rozprawka doktoranta", radzę poczytać prace śp. Stefana Kisielewskiego czy śp. Melchiora Wańkowicza, żeby zrozumieć, co znaczy felieton, na czym polega to rzemiosło. Jeśli taki "felieton" jak obecnie nagrodzony miałby być wstępem/reklamą dla "większej całości", czyli książki, to przykro mi, ale to do zakupu tej książki nie zachęca. Podkreślam, że chodzi mi o rzeczy z gruntu inne niż heremtyczne naukowe dysertacje. Nie chcę nikogo urazić, ale mi chodzi o felietony i książki, które ktoś chciałby wydawać, ktoś umiałby je pisać, a ktoś byłby zachęcony, żeby je kupić. Musimy mieć "opcję dla książek Grossa i jemu podobnych", a taką opcją nie są takie felietony i powstające według takiego samegi schematu książki. Niestety, jeden pan Paweł Zyzak nie wystarczy.