Euromajdan przetrwał nocny szturm
Aż 10 tys. uzbrojonych funkcjonariuszy Berkutu i innych służb brało udział w szturmie z 10 na 11 grudnia 2013 r. na Ukraińców protestujących w Kijowie. Mimo zajmowania kolejnych sektorów sedno protestu, a więc rzesze ludzi zgromadzone pod sceną i nieprzerwanie uczestniczące w wiecu, nadal trwa. Według różnych doniesień do szpitala trafiło 30 osób, w tym 9 funkcjonariuszy. Główne obrażenia to złamane żebra, pobicia. Od rana na Euromajdanie ponownie zaczęli pojawiać się ludzie, a więc przetrzymanie nocnego oblężenia umożliwiło trwanie protestu.
Agresja władzy w Kijowie wywołała pewne reakcje na Zachodzie. Wiceprezydent USA Joe Biden wezwał Wiktora Janukowycza do rozmów z opozycją. Szefowa unijnej dyplomacji Catherine Ashton swój sprzeciw wyraziła dużo łagodniej, stwierdzając że takie incydenty mogą utrudnić proces rozwiązywania sporu.
Prawdopodobnie władza nie zamierzała rozprawić się ostatecznie z protestującymi, z jednej strony obawiając się reakcji społecznej oraz reakcji Zachodu, ale także dlatego, że nadchodzące święta Bożego Narodzenia (w świecie katolickim i protestanckim), ciężka zima, a później święta w obrządku prawosławnym wystarczą aby wyczerpać potencjał protestacyjny.
Źródło: svpressa.ru, kasparov.ru
(JAM)