Czy Rosja zdławi ukraińską gospodarkę?
Rosyjski ekspert ocenił, że podwyżka cen gazu dla Ukrainy uczyni jej przemysł zupełnie nierentownym. A zapowiada się dramatyczny wzrost cen gazu dla ukraińskiego odbiorcy.
Na łamach portalu regnum.ru Innocenty Adyasov stwierdza, że granicą opłacalności dla produkcji metali na Ukrainie jest poziom 280-290 dolarów za tysiąc metrów sześciennych gazu. Tymczasem na mocy obecnej umowy, której nie udało się ukraińskiemu premierowi zmienić swoją wizytą w Moskwie, cena gazu w IV kwartale może przekroczyć kwotę... 400 dolarów. Szef ukraińskiego rządu, Mykoła Azarow, liczył że osiągnie w rozmowie z Putinem cenę 240 dolarów.
Jest jedna szansa na redukcji ceny - to oczywiście przystąpienie do projektu Unii Celnej, zrzeszającej niektóre byłe kraje Związku Sowieckiego. Do tego Kreml zachęca swoich sąsiadów nad Dnieprem i z niepokojem przygląda się próbom integracji Kijowa z Unią Europejską.
To jednak nie koniec problemów ukraińskich finansów i ukraińskiej gospodarki. Poważne zadłużenie zagraniczne zmusi rząd do wysupłania z kieszeni podatnika (jeszcze w tym roku) 23,4 miliarda dolarów. Zresztą dług zwiększa się z każdym miesiącem. Nieustannie pogarsza się także bilans handlowy Ukrainy.
Eksportowy potencjał kraju (głównie jeśli chodzi o płody rolne) Kijów chce wykorzystać poprzez ustanowienie strefy wolnego handlu z Unią Europejską. Premier Azarow uznał jednak stanowisko Komisji Euorpejskiej, która proponowała bardzo niskie ceny minimalne, za dyskryminujące. Rychłe wstąpienie Ukrainy do Unii Europejskiej nie jest raczej możliwe. Wiceminister gospodarki Valeriy Pyatnitskiy ocenił, że po 15-20 latach istnienia strefy wolnego handlu z UE, mogłąby powstać unia celna.
Zbliżenie z Zachodem na pewno wiązałoby się z ekonomicznymi sankcjami dla Ukrainy ze strony Kremla. Ukraina jest więc na poważnym rozdrożu między Wschodem a Zachodem. Nic nie wskazuje na to, by z tej matni było łatwe wyjście.
źródło: regnum.ru
(JAM)