Spektakularna ucieczka oficera LWP sowieckim Migiem
Dzień 5 marca 1953 roku wszystkim zapadł w pamięci jako dzień śmierci Józefa Stalina, mniej znany jest fakt śmierci (tego samego dnia) rosyjskiego kompozytora Sergieja Prokofjewa, a równie mocno w niepamięć odeszła wielka i brawurowa ucieczka polskiego lotnika, ppor. Franciszka Jareckiego z PRL.
Samolot, którym uciekł pilot, to MiG-15, który na początku lat 50. stanowił trzon lotnictwa państw komunistycznych ze Związkiem Sowieckim na czele. Konstrukcja ta należała do najlepszych na świecie w tamtym czasie. Stosowali ją między innymi Koreańczycy z północy w wojnie koreańskiej. I właśnie z powodu trwania zimnej wojny jak i udziału państw zachodnich w samym konflikcie koreańskim jakiekolwiek dostanie się tego samolotu w ręce Zachodu było nie do pomyślenia. Amerykanie wystosowali nawet nagrodę za przekazanie im tej sowieckiej konstrukcji w wysokości 50 tysięcy dolarów.
Polacy posiadali 5 marca 1953 kilkanaście sztuk MiG-15. Część z nich dostarczono na początku roku. Jarecki miał otrzymać jedną z nich. Sam Jarecki również dołączył do jednostki znajdującej się w Redzikowie w pobliżu Słupska na początku roku. Szkolenie pilotażowe zaś ukończył z wyróżnieniem w szkole lotniczej w Dęblinie, za co otrzymał od prezydenta Bieruta… radio. Podczas szkolenia przeszedł także silną indoktrynacje polityczną, która nie wydała mu się przekonywująca. Po przybyciu do jednostki prześladowała go Informacja Wojskowa chcąca pozyskać go do współpracy, czyli dostarczaniu donosów. Wtedy zaczął myśleć o ucieczce. Atmosfera była napięta, do tego dochodziły obawy wobec zatajenia przed władzami posiadania rodziny na Zachodzie, co było niedopuszczalne dla oficera LWP. Jarecki ostatecznie decyduje się na ucieczkę. Nie przesypia ostatniej nocy. Postanawia, że w razie niepowodzenia ucieczki rozbije maszynę. W końcu nadchodzi ranek 5 marca. Jarecki po przebudzeniu szybko zbiera się na płytę lotniska. Samolot jest już przygotowany do lotu. Lecieć ma razem w parze z MiGiem por. Józefa Caputy. Zanim jeszcze wystartują Jarecki musi zorientować się jaka jest częstotliwość alarmowa, aby wiedzieć kto go ściga i jaką trasą. A pościg był w 100% pewny.
W dniu śmierci Stalina
W końcu mamy godzinę 6:55. Piloci startują. Po kilku chwilach lotu Jarecki odrywa się od por. Caputy i szybkim nurkowaniem schodzi na niską wysokość, aby uniknąć wykrycia przez radar. Jest już nad Bałtykiem. Przez radio Polacy podają o wypadku samolotu, lecz Sowieci nie wierzą i rozkazują wysłać 8 myśliwców w pościg. Jareckiemu jednak udaje się przed nimi uciec, zna każdą ich pozycję, gdyż ścigający wzajemnie podają ją sobie. W końcu dolatuje już do Bornholmu, lecz nie widzi żadnej betonowej drogi do lądowania. Decyduje się na lądowanie na grząskiej łące. Lądowanie powodzi się, Jarecki wychodzi bez szwanku, maszyna również jest w dobrym stanie. Wysiadając z maszyny Jarecki o dziwo widzi rosyjskie napisy na ogrodzeniu. Nieco zdezorientowany wyjmuje pistolet. Po chwili nadchodzą żołnierze, którzy okazują się Duńczykami. Jarecki wypowiada wtedy znamienne słowa: „Komunizm kaput, asylum”. Od tej pory jest wolnym człowiekiem. Noc spędza na wyspie a następnego dnia przenosi się do Kopenhagi. Tym sposobem ppor. Franciszek Jarecki staje się jednym z 60 żołnierzy LWP, którym udało się zbiec z PRL na Zachód.
Konsekwencje – dobre i złe
Chwile po wylądowaniu Jareckiego przybywają amerykańscy agenci, rozbierają sowiecką maszynę, zaczynają ją badać. Natomiast w całym świecie gazety huczą o śmierci Stalina i wyczynie Polaka. Niektórzy sugerują, że wyczyn ten przyczynił się do śmierci Stalina. Miało to doprowadzić dyktatora do szału przy którym doznał wylewu do mózgu. Jarecki staje się bohaterem Zachodu, otrzymuje wspomnianą nagrodę 50 tysięcy dolarów. Ze stolicy Danii przenosi się do Monachium a potem do Londynu. W Londynie otrzymuje Krzyż Zasługi z Mieczami z rąk gen. Władysława Andersa. Potem udaje się do USA, gdzie zostaje osobiście przywitany przez prezydenta Eisenhowera. Otrzymuje z jego rąk amerykańskie obywatelstwo. Staje się bohaterem Amerykanów. Jego kombinezon do dziś wisi w Muzeum Lotnictwa i Astronautyki w Waszyngtonie. Jarecki zaczyna wieść dobre życie w USA, zakłada firmę produkującą zawory, która dobrze prosperuje. Jest znany i szanowany.
Natomiast w Polsce aż grzmi od jego wyczynu. Pojawiają się czystki w wojsku. Zaczynają się aresztowania. Aresztowano por. Caputę, który nic nie wiedział o locie Jareckiego, o jego jakichkolwiek planach. Więzienia nie uniknęła nawet matka Jareckiego, która doznała poważnych obrażeń głowy od uderzenia kolbą podczas aresztowania. Przesiedziała w więzieniu 3 lata. Wyszła w czasie odwilży gomułkowskiej, lecz w niedługim czasie później zmarła. Sam Jarecki został skazany zaocznie na karę śmierci. Co ciekawe samolot na mocy prawa międzynarodowego wrócił po kilkunastu tygodniach do Polski. Jednak widać było na nim ślady odlewów gipsowych, co sugeruje, że znakomicie przydał się amerykańskim ekspertom. Oficer Jarecki dożył starości na ziemi amerykańskiej. Do Polski przybył tylko raz na zaproszenie stacji telewizyjnej do nagrania o nim reportażu. Zmarł w wieku 79 lat w roku 2010 w Erie w stanie Pensylwania.
Ppor. Franciszek Jarecki miał przeznaczone żyć w kraju, w którym głos w wyborach nie ma znaczenia. Ale młody (wtedy 22-letni) pilot wyraził swoją opinię o ówczesnych władzach poprzez konkretny czyn.
Olek Podgórny, Stowarzyszenie Studenci dla Rzeczypospolitej
a tutaj: http://www.5fantastic.pl/pliko...
No, no. Fajna historia. Proszę o więcej takich.A gość w sumie zmarł niedawno. Gdzie można zobaczyć ten film z jego udzialem?