Rosja obawia się o swoje wpływy w basenie Morza Czarnego
Stały przedstawiciel Rosji przy NATO Dmitrij Rogozin wyraził sprzeciw wobec instalacji amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej w regionie Morza Czarnego.
Swoje stanowisko przedstawił podczas konferencji prasowej w Ankarze, gdzie pojawił się na zaproszenie strony tureckiej. „Jesteśmy przeciwko instalacji amerykańskiego systemu obrony przeciwrakietowej w basenie Morza Czarnego nawet jeśli nie ma on wpływu na nasze interesy” – powiedział Rogozin.
Kluczową kwestią dla rosyjskiego przedstawiciela była perspektywa umieszczenia radaru w Turcji, „który będzie mógł monitorować obszar kilku tysięcy kilometrów na wschód i południe”. Radar miałby zostać zainstalowany w południowo-wschodniej Turcji.
„Nasi amerykańscy przyjaciele mówią, że nie planują umieszczenia stacjonarnych instalacji przeciwrakietowych w Turcji. Jednakże jeżeli krążowniki z odpowiednią bronią pojawią się pięć kilometrów od tureckich wybrzeży, biorąc pod uwagę zasięg rzędu 2-2,5 tysiąca kilometrów, to jest to równoznaczne z instalacją stacjonarną” – przedstawił swoją interpretację Rosjanin.
Zgodnie ze słowami przedstawiciela prace nad rozmieszczeniem systemu są równoznaczne z przygotowywaniem… ataku na Iran. Powołał się przy tym na „żyjących w Europie i Rosji specjalistów”. Rogozin powiedział, że NATO musi przede wszystkim korzystać „z arsenału” metod politycznych, dyplomatycznych i gospodarczych, aby wpłynąć na decyzje irańskich przywódców.
Nie zabrakło także wątku polskiego. Rogozin wrócił do spekulacji o możliwości instalacji elementów tarczy na terytorium naszego kraju. Zaznaczył, ze Rosjanie nie rozumieją przesłanek, które miałyby sugerować zasadność wykorzystania terytorium Polski. „Jeśli USA obawia się Iranu, to z jakiej racji Polska?”.
Natomiast Turcy usłyszeli coś na kształt ultimatum: „Nasze kraje łączą wielowiekowe związki i mam nadzieję, że możemy prowadzić otwarty dialog na temat tych zagadnień. Należy również pamiętać, że obecność w danym kraju tarczy antyrakietowej sprawia, że może być on potencjalnym celem”.
Rozumiemy, że Rogozin obawia się Turcji, ale dlaczego wspomniał o Polsce? Czyżby czytał „Następne sto lat” George’a Friedmana?
Źródło: pik.tv
(BC)
W ten prostacki sposób ogon chce kręcić psem, na nieszczęście dla ruskich Turcja to jest poważne państwo więc mogą szczekać a karawana i tak pojedzie dalej.