Rosja nigdy nie zagrażała Estonii? Skandal w Tallinie
„Napaść ze strony Rosji na Estonię nigdy nie miała miejsca. Wojny inflanckie, Wojna Północna, Pierwsza i Druga Wojna Światowa – były to konflikty o znaczeniu ogólnoeuropejskim. W ich wyniku następowały zmiany graniczne, w ramach których Estonia trafiała pod władzę Rosji. Jednakże konkretnych interesów rosyjskich w zajęciu maleńkiej Estonii nie było, a mówienie o tym jest zwyczajnym zastraszaniem narodu i głupotą” – powiedział Allik.
Jego opinia wywołała w Estonii ostrą krytykę. Urmas Reinsalu, lider Związku Ojczyźnianego, podkreślił, że wypowiedź Allika uznaje za zwyczajną prowokację a jego oświadczenie jest równoznaczne ze „zdradą wobec historii Estonii”. „Jest oczywiste, że nasz kraj był okupowany przez Rosję Sowiecką. Estonia z sukcesami walczyła z Rosją Sowiecką tuż po Pierwszej Wojnie Światowej, nie zapominajmy też o próbie zamachu stanu z 1924 roku” – dodał Reinsalu.
Allik początkowo podtrzymywał swoją opinię, twierdząc, że partie prawicowe próbują wywołać atmosferę oburzenia jego wypowiedzią w celu zdyskredytowania ugrupowania politycznego, do którego obecnie należy. Kiedy jednak socjaldemokraci odcięli się od jego wypowiedzi, Allik zdecydował się przeprosić. Wspomniał również „o stalinowskich represjach” w Estonii. Więcej powiedzieć nie mógł, gdyż od 1971 r. należał do Komunistycznej Partii Związku Sowieckiego, zaś od 1977 r. zajmował się zarządzaniem estońskimi teatrami w ramach Ministerstwa Kultury Estońskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. W latach 1988-1990 sprawował również funkcję pierwszego sekretarza Komunistycznej Partii Estonii w rejonie Viljandi (Felin) na południu republiki. Jego ojcem był znany estońskich komunista Hendrik Allik.
Źródło: finugor.ru
(Błażej Cecota)