Kreml chce ograniczyć możliwość organizowania protestów przez opozycję
Służyć temu ma dekret prezydenta, zgodnie z którym to w jego gestii pozostaje wydanie zgody na demonstrację 4 lutego.
Dekret został wprowadzony w okresie świątecznym, by uniknąć ewentualnych protestów. Dmitrij Miedwiediew podpisał dokument 4 stycznia. W tym sam dniu nowe prawo weszło w życie. Zgodnie z dekretem to prezydent Federacji Rosyjskie wydaje zgodę na przeprowadzenie demonstracji w stolicy, a nie jak dotychczas – mer Moskwy. Borys Niemcow, jeden z liderów opozycji protestującej od grudnia 2011 r. w całym kraju, nie ma wątpliwości, że dekret to objaw słabości Kremla. Według przywódcy Partii Wolności Ludowej, zarówno Władimir Putin, jak i Dmitrij Miedwiediew zwyczajnie boją się siły grudniowych protestów. Decydującym momentem, w którym podjęli oni decyzję o wprowadzeniu dekretu były przygotowania do demonstracji z 24 grudnia.
Opozycjoniści planowali początkowo, że przeprowadzą ją w samym centrum Moskwy – na Placu Wasilewskij Spusk, pomiędzy Kremlowskim Nabrzeżem a Placem Czerwonym. Według Niemcowa Putin i Miedwiediew „byli w szoku” i obawiali się, że władze Moskwy mogą wydać zgodę na taką lokalizację. Dlatego, nie chcąc dopuścić do powtórzenia się podobnej sytuacji, postanowili przejąć bezpośrednią kontrolę nad decydowaniem o miejscu przeprowadzenia demonstracji opozycji.
Źródło: pik.tv
(BC)