Konflikt na linii Kijów-Moskwa
Pomimo że na Ukrainie sprawuje władzę partia z założenia prorosyjska, pomiędzy obydwoma krajami pojawia się co raz więcej kwestii spornych.
Na początku swojej prezydentury Wiktor Janukowycz starał się w wielu kwestiach pójść na rękę Rosjanom. Przedłużono na 25 lat okres pobytu Floty Czarnomorskiej na Krymie. Władze z Kijowa dały też do zrozumienia, że nie są zainteresowane członkostwem w NATO. Rozszerzono zakres ustawy o języku rosyjskim. Pomimo tych posunięć okazało się, że na drodze do porozumienia stanęły bardzo głębokie konflikty interesów.
Kwestiami najbardziej kłopotliwymi są sprawy gospodarcze. Kreml postanowił użyć szantażu i straszył Ukraińców wzrostem cen gazu. Moskwa rozpoczęła też dość agresywną kampanię zmierzającą do zmuszenia Kijowa, by wstąpił do Euroazjatyckiej Unii Celnej. Celem „Gazpromu” było stworzenie spółki joint venture, która miała przejąć ukraiński system transportu gazu. Na wszystkie wymienione rosyjskie propozycje Kijów zareagował odmownie.
Pomimo że Putin i Janukowycz spotkali się 29 czerwca na Krymie, to podczas bezpośrednich negocjacji nie rozwiązano żadnego z punktów spornych. Premier Rosji nie zgodził się na obniżenie cen za rosyjski gaz. Nie wspomniano też po spotkaniu o jakichkolwiek planach zacieśnienia współpracy handlowej.
Według szefa Agencji Państwowej ds. inwestycji i projektów narodowych Ukrainy, Władimira Kaskiwa, „stosunki pomiędzy Rosją a Ukrainą stały się obecnie bardzo pragmatyczne. Mamy do czynienia z momentem przełomowym, po którym będą one czysto rynkowe, a nie braterskie i dobrosąsiedzkie”.
„Kreml potrzebuje całej Ukrainy – dodaje Anatolij Gricenko, szef parlamentarnej Komisji Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony – Takie ambicje idą na przekór celom Janukowycza, który chce sam przewodzić państwu, a nie zostać podopiecznym Kremla”.
Źródło: pik.tv
(BC)