Inguszetia: Rosjanie zabili „przez pomyłkę” trzech cywili
Operacja specjalna, podczas której nie dopełniono wszystkich wymogów odpowiedniego rozpoznania, została przeprowadzona 3 kwietnia.
Sprawa wyszła na jaw dopiero 11 kwietnia w związku z publikacją w „Izwiestii”. Informacja została potwierdzona przez prezydenta republiki Junusa-Bek Jewkurowa, który spotkał się z rodzinami ofiar. Prezydent stwierdził m.in. że ryzyko podobnych incydentów istnieje, ponieważ „z bojownikami należy obchodzić się twardo, dziś mamy taką taktykę”.
3 kwietnia grupa rosyjskich żołnierzy zablokowała na jednej z ulic Nazrania samochód, w którym, zgodnie z wcześniejszym rozpoznaniem, mieli przebywać podejrzewani o udział w podziemiu zbrojnym bracia Salman i Dżunejd Gardanowowie. Kiedy wojskowi podeszli do auta, jeden z pasażerów otworzył do nich ogień. Żołnierze odpowiedzieli tym samym. Według mediów była to właściwie egzekucja – maszyna została dosłownie „usiana kulami”.
Ku zaskoczeniu żołnierzy w samochodzie, oprócz ciał Gardanowów, odnaleziono jeszcze trzy następne. Okazało się, że byli to pracownicy miejscowej fabryki, których wspomniani już bracia podwozili po prostu do domu. Nie mając żadnych dowodów na działalność powstańczą trzech mężczyzn, Narodowy Komitet Antyterrorystyczny zaczął rozpowszechniać wersję, iż znaleziono na ich ciałach „pasy męczenników” z ładunkami wybuchowymi. W związku z protestami krewnych ofiar, interweniował, jak już wspomniano, prezydent republiki, który potwierdził, że mężczyźni byli niewinni, a ich śmierć można uznać za „przypadkową”.
Źródło: pik.tv
(BC)