Hovannisian próbuje zjednoczyć ormiańską opozycję
W poniedziałkowych wyborach prezydenckich w Armenii Raffi Hovannisian zajął drugie miejsce, uzyskując trzydzieści siedem procent głosów, czyli olbrzymią większość z tych, które oddano na kandydatów opozycyjnych (urzędujący prezydent, Serż Sarkisjan, otrzymał pięćdziesiąt osiem procent). Lider partii „Dziedzictwo”, podczas wiecu na placu Wolności w Erewaniu, wezwał społeczeństwo by było gotowe na długą batalię polityczną o przejęcie władzy od obecnie rządzącej ekipy. „Tym razem jednak doprowadzimy do zwycięstwa. Nie będzie to zwycięstwo moralne, ale prawdziwe” – podkreślił Hovannisian.
Opozycjonista nie ukrywał również, że oczekuje wsparcia od wszystkich sił politycznych sprzeciwiających się obecnej polityce rządu. Dodał, że już teraz otrzymał sygnały poparcia ze strony przedstawicieli Armeńskiego Kongresu Narodowego, natomiast Armeńska Federacja Rewolucyjna, podobnie do „Dziedzictwa”, podważyła legalność przeprowadzonych 18 lutego wyborów prezydenckich.
„Wszyscy, którzy łamali prawo, czy to prezydent, premier, czy też naczelnik wspólnoty powinni odpowiedzieć przed sądem. Ten, kto kradnie głos narodu, kto wykorzystuje żołnierzy by fałszować wybory, kto straszy zwykłych obywateli musi odpowiedzieć przed narodem. To nie jest Związek Sowiecki, to nie jest Turcja Osmańska – to jest Republika Armenii!” – mówił Hovannisian podczas mityngu na placu Wolności.
Źródło: regnum.ru
(Błażej Cecota)