Hinduskie kłopoty z eksrosyjskim okrętem
Na lotniskowcu „Vikramaditya”, znanym wcześniej jako „Admirał Gorszkow”, pojawiły się kolejne usterki.
„Admirał Gorszkow” wszedł do służby w sowieckiej marynarce w 1987 r. Osiem lat później, ze względu na pogarszający się stan techniczny i brak funduszy, został zakonserwowany w jednej z rosyjskich baz morskich w Zatoce Kolskiej. Od tego momentu Rosjanie rozpoczęli negocjacje z rządem Indii dotyczące sprzedaży lotniskowca. Zakończono je formalnie w 2004 r. Hindusi odkupili okręt (dopiero w 2009 r. ustalono ostateczną cenę) pod warunkiem gruntownej przebudowy i modernizacji jednostki. Zgodnie z planem „Vikramaditya”, bo taką obecnie nosi nazwę, powinien trafić do marynarki Indii w 2012 r.
Wiadomo jednak, że transfer okrętu do Indii zostanie przesunięty w czasie. Pojawiły się bowiem problemy z układem elektrycznym jednostki. Jak informują przedstawiciele Komitetu Wojskowo-Przemysłowego przy Rządzie Federacji Rosyjskiej kwestia nieprawidłowo przeprowadzonej renowacji okrętu zostanie omówiona podczas wspólnej, hindusko-rosyjskiej, komisji wojskowo-technicznej, która odbędzie się w New Delhi w październiku. Wcześniej media rosyjskie informowały, że data przekazania okrętu Indiom została przesunięta na lato 2013 r. Powodem decyzji był brak przeprowadzenia prób jednostki, które miały się odbyć na Morzu Barentsa.
Źródło: pik.tv
(BC)
A to ciekawe dlaczego ów lotniskowiec-grat ma przechodzić próby morskie ćwierć wieku po zwodowaniu, a na dodatek w warunkach arktycznych, mimo że docelowo będzie operować na akwenach niemal tropikalnych. Jakoś w ogóle nie wierzę w wejście do indyjskiej słuzby owego majstersyfu, pardon, majstersztyku sowieckiej/rosyjskiej myśli technicznej. A powyższe problemy z elektryką zapewne biorą się ze zrozumiałej niedyspozycji rosyjskich specjalistów. Wszak proste nie jest nawet dla maładca ręcznie kręcić dynamami w maszynowni tego superokrętu, a przy tym wprawnie trzymać butelkę i kiszonego.