Gudkow: rozkaz rozbicia demonstracji przyszedł z Kremla?
Wiceprzewodniczący frakcji „Sprawiedliwej Rosji” w Dumie Państwowej skrytykował działania władz na placu Puszkina z 5 marca.
Giennadij Gudkow był jednym z tych polityków, którzy pojawili się na placu już po rozwiązaniu zarejestrowanej przez władze demonstracji. O kontynuowaniu protestu dowiedział się z telewizji, podczas nagrywania programu dla TV Rian. Gudkow postanowił przyjrzeć się sytuacji z bliska. Zgodnie z jego relacją nie doszło do żadnego naruszenia prawa, jak twierdzi Kreml. Na placu stały po prostu kilkuosobowe grupki ludzi wykrzykujących hasła przeciw Putinowi.
„Jeśli krzyczysz: Putin, Putin, ura!, naprzód – to jest to normalne, ale jeśli śmiesz twierdzić coś innego – to już złamanie prawa. Wtedy jesteś agentem amerykańskim i podkopujesz konstytucyjny porządek Rosji” – ironizował Gudkow.
Według deputowanego „Sprawiedliwej Rosji” policja i OMON otrzymały rozkaz rozpędzenia demonstracji z samej góry. „To nie było MSW, oni byli nastawieni do nas absolutnie życzliwie i pokojowo” – podkreśla polityk. Przypomina również, że po zakończeniu demonstracji organizatorzy podziękowali policji za profesjonalną pracę.
Gudkow nadmienił, że demonstranci nie planowali żadnych nielegalnych akcji. „Żadnego marszu na Kreml nie planowano” – mówił. Jednocześnie polityk ostrzegł władze przed kontynuacją dotychczasowego sposobu prowadzenia „dialogu” z opozycją. Według Gudkowa może to doprowadzić do radykalizacji nastrojów w obozie antykremlowskim.
Źródło: pik.tv
(BC)