GLOBSEC: nikt nie chce słuchać Łukaszenki
W czasie dyskusji o Białorusi na Forum o światowym bezpieczeństwie w Bratysławie (GLOBSEC Bratislava Global Security Forum) reprezentanci oficjalnych władz białoruskich zostali pozbawieni głosu.
W czasie panelu dyskusyjnego moderator dyskusji, Roland Freudenstein, po prostu zabrał mikrofon Siergiejowi Kizimie, doktorowi nauk politycznych, będącemu kierownikiem katedry stosunków międzynarodowych Akademii zarządzania przy prezydencie. Incydentu oczywiście nie dało się ukryć, w związku z czym Kizima na swoim blogu to wydarzenie skomentował.
„Zdążyłem tylko powiedzieć, iż my od czasów Lenina, który przyjechał do nas z niemieckimi pieniędzmi niszczyć rosyjską państwowość, trochę podejrzliwie odnosimy się do wszelkich Leninów czy Milinkiewiczów, którzy przyjeżdżają robić przewroty państwowe i rewolucje w naszym cichym kraju. Zdążyłem jeszcze powiedzieć, iż opozycja, który była na Placu Niepodległości 19 grudnia, jest klasycznym przykładem zagranicznych agentów, a nie pokojowych demonstrantów. Zagranicznego agenta bardzo łatwo poznać właśnie po tym, że otrzymuje on wynagrodzenie za działalność polityczną, a 2 lutego 2011 roku przedstawicielom opozycji akurat wypłacono 80 mln euro za wykonaną pracę. Potem przeszedłem do następnej kwestii – do >>pokojowych demonstracji<<, które podobno skończyły się dla ich uczestników ostrymi represjami. Zapytałem mianowicie, dlaczego ci >>pokojowi demonstranci<< nie przyszli 19 grudnia na dowolny miński plac, gdzie nie ma budynków rządowych, żeby pokojowo powiedzieć to, co chcą i spokojnie się rozejść bez żadnych problemów? Po co atakować Dom Rządu?” – zdążył na koniec powiedzieć Kizim, zanim mu wyrwano mikrofon. „Po raz pierwszy w życiu, a brałem udział w ponad 100 konferencjach, forach i kongresach w 18 krajach, tak brutalnie i bezceremonialnie pozbawiono mnie głosu z powodów ideologicznych – moje wystąpienie bowiem zbyt radykalnie kłóciło się z ideologicznymi zamiarami organizatorów”.
źródło: belaruspartisan.org
(MB)