Fiasko reformy rosyjskiej milicji?
W artykule zatytułowanym „W policji wszystko zostało po milicyjnemu” dziennikarz gazety „Kommiersant” dzieli się swoimi spostrzeżeniami na temat reformy zmieniającej zasady funkcjonowania rosyjskich organów ochrony porządku publicznego.
Reforma jest konsekwencją wejścia w życie z dniem 1 marca 2011 r. nowego prawa „O policji Federacji Rosyjskiej” i przewiduje m.in. utworzenie w miejsce dotychczasowej milicji nowej formacji – policji.
Biorący udział w inspekcji moskiewskich posterunków policyjnych dziennikarz gazety „Kommiersant” zebrał od funkcjonariuszy stołecznych organów ścigania kilka interesujących opinii na temat wprowadzanych właśnie zmian. Zgodnie z przytaczanym artykułem „korespondent Siergiej Maszkin doszedł do wniosku, że strażnicy porządku, jak i ich »klienci« odnoszą sie do nowego prawa z obojętnością”; „zatrzymanych nie interesują ich prawa, których teraz powinien strzec policjant, a nocnemu dyżurnemu na posterunku, zmuszonemu do mycia podłogi celi jest wszystko jedno, czy jest »towarzyszem majorem«, czy »panem policjantem«”.
Reforma mająca w założeniu wzmocnić pozycję zwykłych mieszkańców Rosji przed organami ścigania przyniosła dość nieoczekiwane skutki. Jak stwierdza jeden z cytowanych przez gazetę moskiewskich policjantów: „Teraz mieszkańcy rejonu uważają, że powinniśmy ponosić odpowiedzialność za wszystko, stale dzwonią, żądając rozwiązania rozlicznych problemów. Nawet ci, u których zepsuł się domofon, albo komu odłączyli wodę”.
Inny z pytanych przez dziennikarza „Kommiersanta” funkcjonariuszy stwierdził: „Ja powiedziałem swoim (podwładnym) tak: nie zadawajcie mi więcej głupich pytań w stylu »Kim teraz jesteśmy?«. Dopóki nie napiszą wam w legitymacjach słowa »policjant«, będziecie milicjantami”.
Źródło: kommersant.ru
(AJ)