Białoruska telewizja państwowa krytykuje Rosję
Zaledwie kilka miesięcy trwał spokój na linii Mińsk-Moskwa.
Tym razem pretekstem do nowej „wojny medialnej” stała się m.in. nieobecność prezydenta Dmitrija Miedwiediewa 22 czerwca w Brześciu na centralnych białoruskich obchodach 70 rocznicy ataku III Rzeszy na ZSRS. Dodatkowo, w niedzielnej audycji nadawanej przez białoruską telewizję państwową, zarzucono stronie rosyjskiej wspieranie opozycji antyłukaszenkowskiej oraz dążenie do uzależnienia ekonomicznego kraju.
Prowadzący program „W centrum uwagi” stwierdził w czasie audycji co następuje: „Aleksandr Łukaszenka nie życzy sobie oddawać za darmo tego, co należy do wszystkich Białorusinów. Rosyjscy oligarchowie nie pierwszy rok chodzą wokół łakomych kąsków białoruskiej własności. Białorusini nie są przeciwni inwestycjom pod warunkiem zachowania miejsc pracy i rozwoju przedsiębiorstw, ale Rosjanie dążą do przejęcia wszystkiego za pół ceny. Komuś w Moskwie wydaje się, że kryzys to najlepszy czas, żeby zagnać sojusznika w kąt”.
Rosyjskie media postrzegają całą zaistniałą sytuację jako wyraz niezadowolenia z rozmiarów uzyskanej z Moskwy pomocy gospodarczej, w obliczu trawiącego Białoruś kryzysu ekonomicznego.
Źródło: mk.ru
(AJ)