Rosja: pod groźbą tortur przyznawali się do czynów, których nie popełnili
Do łamania prawa w sowieckim stylu doszło w kolonii karnej „Poljarnaja Sowa”, gdzie wyroki odsiadują najbardziej niebezpieczni przestępcy w Rosji.
W centrum całej sprawy znajduje się postać jednego z funkcjonariuszy Federalnej Służby ds. Więziennictwa – podpułkownika Jurija Sandrykina. To właśnie on za pomocą tortur wydobywał z więźniów zeznania, w których przyznawali się oni do wyimaginowanych zarzutów. W ciągu ostatnich ośmiu miesięcy „przesłuchał” w ten sposób około dwieście osób. Udało mu się uzyskać około stu dziewięćdziesięciu obciążających zeznań.
Wśród nich można wymienić także takie przypadki, gdy więźniowie przyznawali się do zabójstwa Anny Politkowskiej, czy byłego prezydenta Czeczenii Achmeda Kadyrowa. Za każde „ujawnione” przestępstwo Sandrykin otrzymywał premie od swoich przełożonych.
Teraz podpułkownikowi grozi 15 lat więzienia.
Źródło: pik.tv
(BC)