Moskwa: pobito dziennikarza podczas demonstracji pod hasłem „Jestem z Tadżykistanu, deportujcie mnie”
W akcji wzięły udział… trzy osoby. Gdyby nie reakcja policji, inicjatywa przeszłaby bez echa.
24 listopada pod siedzibę Federalnej Służby Migracyjnej w Moskwie przybyły trzy osoby w pomarańczowych kombinezonach roboczych z napisem „Jestem z Tadżykistanu, deportujcie mnie”. Uczestnicy akcji zaczęli… sprzątać plac przed budynkiem i myć okna w siedzibie FSM.
Niestety, policja nie wyczuła absurdalności tej sytuacji. Demonstrację trzech osób „rozbiło” piętnastu policjantów. Niejako „przy okazji” funkcjonariusze poturbowali też dziennikarza Dmitrija Zykowa, związanego z opozycyjnym portalem grani.ru. Co istotne, w momencie przeprowadzania akcji policjanci byli ubrani po cywilnemu i nie przedstawili dokumentów.
Zykow napisał, że jeden z policjantów wykrzyczał do demonstrantów: „Co wy tutaj robicie? Za 50 lat cała Moskwa będzie czarna!”. Zatrzymanych, w tym dziennikarza, przewieziono do Wydziału Spraw Wewnętrznych Basmannoje, gdzie właśnie trwał remont a pracę prowadziła… ekipa z Azji Środkowej.
Według organów ścigania demonstrację przeprowadzili „aktywni członkowie młodzieżowego lewicowego i radykalnego ruchu anarchistycznego”. Oficjalnym powodem zatrzymania był brak zgłoszenia chęci przeprowadzenia akcji w FSM.
Od kilku tygodni pomiędzy Tadżykistanem a Rosją trwała swoistego rodzaju „wojna dyplomatyczna”. W Tadżykistanie skazano bowiem na 8,5 roku za przemyt dwóch rosyjskich pilotów linii „Rolka” Władimira Sadowniczego i Aleksego Rudienko. Rosjanie odpowiedzieli zorganizowaniem deportacji tadżyckich robotników. Obecnie władze tadżyckie ugięły się pod presją Kremla i zwolniły obydwu obywateli rosyjskich.
Źródło: pik.tv
(BC)
Niestety... turanizm jest zaraźliwy...
A propos czy ktoś został przy tej akcji, skopany PO twarzy?? Moskiewska atmosfera wydaje sie dziwnie znajoma...