Ingusko-czeczeński konflikt graniczny?
Władze kaukaskich republik nie mogą porozumieć się co do faktycznej linii granicznej. Potrzebna interwencja Moskwy?
Ramzan Kadyrow złożył oficjalne oświadczenie, w którym wyraził potrzebę omówienia kwestii ingusko-czeczeńskiej granicy na poziomie federalnym. Według przywódcy Czeczenii władze Inguszetii zezwalają swoim urzędnikom na przejmowanie władzy nad niektórymi terytoriami, które w rzeczywistości powinny być przynależne Czeczenom. Magas miałoby przy tym powoływać się na rzekome umowy zawarte z Dżocharem Dudajewem.
Kadyrow zamierza również domagać się zwrotu dwóch rejonów Inguszetii, które według jego wiedzy należały wcześniej do Czeczenii. Prezydent liczy na pomoc władz centralnych. „Nasza administracja przejawiała dotychczas powściągliwość, jednak w ten sposób pozwoliła jedynie na zabieranie nam coraz to nowych terenów” – podkreślił Kadyrow. „Jeśli dwa podmioty Federacji istnieją oddzielnie, to między nimi powinny istnieć wyraźne granice” – dodał prezydent.
Źródło: pik.tv
(BC)
Nie warto tym się przejmować. Czeczeni i Ingusze to niemal ten sam naród (choc to pojęcie na Kaukazie co innego znaczy niż u nas), na dodatek mocno przemieszany. Obecna granica pomiędzy nimi rzeczywiście istnieje od czasów Dudajewa, ale i wszystkie inne granice obu "republik" są z sufitu wziete. Słowem... Kaukaz i ZSRS. Ten pomysł Kadyrowa wygląda mi na mały granat z Moskwy, by ewentualnie znowu władze innych republik kaukazkich zadrżały w obawie przed ruchawkami, a te spowodowały napływ kolejnych złodziei i gęb do wykarmienia - dodatkowych oddziałów armii rosyjskiej. Ale może też to być przykrywka do alibi dla obecności owych żołnierzy, bo może i rzeczywiście zbliża się nowy najazd na Gruzję.