Chantowie: nie mamy już gdzie się wycofywać przed nafciarzami
Okazuje się, że miejscowe władze „nie dopatrzyły” obowiązków, co pozwoliło przedstawicielom koncernów na dość swobodne potraktowanie terenów cmentarzy i innych świętych miejsc dla Chantów, jak również pastwisk, potrzebnych im do hodowli reniferów. Chodzi o wytyczenie podziału terytorium rejonu, liczącego, bagatela, ponad 110 tysięcy kilometrów kwadratowych, na strefy chronione i przeznaczone do eksploatacji. Chociaż prawo o konieczności zachowania przyrody terytoriów zamieszkałych przez tradycyjne ludy Północy zostało przyjęte na poziomie federalnym jeszcze w 2001 r., a w samym okręgu autonomicznym w 2006 r., to miejscowe władze przeciągały moment powstania rejonowego planu zagospodarowania przestrzennego do 2012 r. Tymczasem koncerny naftowe działały na dość dowolnych zasadach, niszcząc pastwiska i jeziora rejonu.
Na pytania o tę bulwersującą sprawę obecny zastępca gubernatora Giennadij Buchtin stwierdził, że… obecne władze nie ponoszą odpowiedzialności za działania poprzednich. Dodał jednocześnie, że opracowanie planu jest niezwykle kosztowne w warunkach ogromnego rejonu niżniewartowskiego.
Podczas spotkania z władzami rejonu i okręgu mieszkańcy oskarżyli koncerny o wykorzystywanie przestarzałych metod wydobywczych. „Dzisiaj nasz kraj jest rozwinięty gospodarczo i wydobywanie surowców naturalnych nie powinno szkodzić samej naturze” – podkreślił Paweł Ajwasiedy, honorowy obywatel Niżniewartowska. W związku z tym mieszkańcy zainicjowali powstanie komisji, która ma przeprowadzić inspekcje miejsc, gdzie działają kompanie naftowe.
Źródło: finugor.ru
(Błażej Cecota)