Antyrządowe zamieszki w Azerbejdżanie
Do starć pomiędzy protestującymi a policją doszło w mieście Quba.
Quba znajduje się sto siedemdziesiąt kilometrów na północ od Baku, niedaleko od granicy z Rosją. Powodem protestów mieszkańców było zachowanie naczelnika miejscowej administracji rejonowej Raufy Chabibowa. Powiedział on między innymi, że mieszkańcy miasta „sprzedali siebie i swój region”. W ten sposób ocenił fakt, że w rejonie Quby wzrosła… sprzedaż działek ziemskich. W odpowiedzi na to stwierdzenie mieszkańcy miasta zorganizowali protest pod budynkiem administracji.
W manifestacji wzięło udział aż dziesięć tysięcy osób. Biorąc pod uwagę fakt, że w mieście żyje niespełna czterdzieści tysięcy ludzi, jest to liczba zasługująca na szczególne odnotowanie. Dodać wypada, że tłum był dość agresywny, a w kierunku urzędu poleciały kamienie.
Pomimo tego nastawienia demonstrantów… Chabibow wyszedł do nich, by przedstawić własne stanowisko wobec zaistniałej sytuacji. Powiedział, że mieszkańcy miasta są mu… „bardzo drodzy”. Zebrani nie poczuli się usatysfakcjonowani tym oświadczeniem i zażądali dymisji naczelnika rejonu.
Wtedy do akcji wkroczyła policja i rozgoniła demonstrantów. Wobec wydarzeń w Qubie Ilham Alijew, prezydent Azerbejdżanu, zwołał nadzwyczajną naradę z udziałem ministrów resortów siłowych. Co ciekawe, lokalna policja informuje dziennikarzy, próbujących dowiedzieć się czegokolwiek na temat sytuacji w mieście, że… nie było żadnych zamieszek.
Źródło: pik.tv
(BC)