Plus Minus: Urbanowski wiele zrobił dla Czarnyszewicza, Mackiewicza, Bobkowskiego
Nie ma na tym świecie sprawiedliwości, a już szczególnie nie ma jej w literaturze. Wielcy pisarze często umierają w nędzy, niedocenieni i lekceważeni, a sława i pieniądze przypadają tandeciarzom albo konformistom.
Zapewniam, że za kilkadziesiąt lat nikt nie będzie pamiętał o większości dzisiejszych autorów z czołówek list bestsellerów, tak jak nie czyta się dziś powieści Mniszkówny, Rodziewiczówny czy nawet, o niebo od nich lepszego, Tadeusza Dołęgi-Mostowicza.
Tak było, jest i będzie, choć trafiają się oczywiście wyjątki od tej reguły. Prawdziwi krytycy są jednak od tego, aby oddawać sprawiedliwość tym, których nie doceniono czy wręcz skrzywdzono z powodów towarzyskich, osobistych, politycznych czy artystycznych. Często przemilczani twórcy są po prostu zbyt osobni czy odważni, zanadto oryginalni, by współcześni dostrzegli ich nowatorstwo czy wagę podejmowanych przez nich tematów. Często przemilczani twórcy są po prostu zbyt osobni czy odważni, zanadto oryginalni Tym, by takie zjawiska znajdować i opisywać, wprowadzając do szerokiego obiegu pisarzy zapoznanych, winni się zajmować wnikliwi badacze literatury. Tylko skąd takich brać? Jeszcze w PRL mieliśmy takie indywidualności jak Kazimierz Wyka, Jan Błoński czy Andrzej Kijowski (a wcześniej krytyką zajmowali się choćby Stanisław Brzozowski czy Karol Irzykowski). Dziś jest to jednak gatunek ginący, zapewne za sprawą upadku prasy kulturalnej, która w 25-leciu wolnej Polski przesunęła się na margines debaty publicznej, gdzieś w okolice pism dla działkowców czy innych audiofilów. A w mediach głównego nurtu literatura zajmuje coraz mniej miejsca.
(…)
Maciej Urbanowski wchodził w świat literatury wraz ze swoimi rówieśnikami (najważniejsze nazwiska tego pokolenia to Dariusz Nowacki i Przemysław Czapliński) w momencie szczególnym, w czasach przełomu ustrojowego, co w tym konkretnym przypadku oznaczało też konieczność rewizji kanonu. Mówimy przecież o sytuacji nienormalnej, takiej, w której na rynku były nieobecne kluczowe dzieła najważniejszych autorów: „Inny świat” Herlinga-Grudzińskiego, „Zniewolony umysł” Miłosza, niektóre testy Konwickiego czy Herberta. Z debaty wyłączone były też pewne tematy, zwłaszcza te związane z Kresami i stosunkami polsko-sowieckimi.
Przepaść między literaturą emigracyjną i drugoobiegową a tą oficjalnie hołubioną w PRL udało się zasypać stosunkowo szybko – tyle że przy takich operacjach zawsze zdarzają się ofiary. I od tego, by te ofiary ratować, są właśnie badacze literatury. Dlatego zawsze będę wdzięczny Maciejowi Urbanowskiemu za to, co zrobił dla spuścizny Floriana Czarnyszewicza. Lektura „Nadberezyńców”, których był edytorem i których przybliżał czytelnikom swoimi tekstami (znajdziemy je również w nowej książce), była dla mnie jedną z najpiękniejszych przygód czytelniczych w życiu. Mogę to nazwać prawdziwym olśnieniem, bo w tej opowieści o Polakach znad Berezyny porzuconych przez swoją ojczyznę na pastwę Sowietów (po traktacie ryskim) odnalazłem brakujące ogniwo między „Panem Tadeuszem” a książkami Odojewskiego czy Konwickiego.
Urbanowski wiele zrobił również dla popularyzacji twórczości dwóch innych zapoznanych mistrzów polskiej literatury – Andrzeja Bobkowskiego i Józefa Mackiewicza. Zwłaszcza ten ostatni tego potrzebował, jako że w mediach głównego nurtu do dziś funkcjonuje jako „jaskiniowy antykomunista” podejrzewany bezpodstawnie o kolaborację z Niemcami.
Ale i wobec współczesnych autorów Urbanowski pozostaje czujny. Wiele zawdzięczają mu na przykład Szczepan Twardoch, uważany za nadzieję polskiej prozy autor bestsellerowej „Morfiny”, i Antoni Libera (jako prozaik, a nie tłumacz), których potrafił docenić, zanim jeszcze zrobili to czytelnicy. Wiele zawdzięczają mu na przykład Szczepan Twardoch, uważany za nadzieję polskiej prozyTeksty poświęcone tym autorom (i wielu innym) znajdziemy oczywiście w „Romansie z Polską”. Nie ze wszystkimi wyborami estetycznymi Macieja Urbanowskiego się zgadzam. W przeciwieństwie do niego uważam np., że motywowana politycznie proza współczesna nie jest wiele warta. Ale wiem też, że to krytyk, po którym można się spodziewać, że będzie szukać ważnych zjawisk także poza mainstreamem, nie ulegając mediom i show-biznesowej logice spod znaku wielusettysięcznych nagród.
Mariusz Cieślik dla Plus Minus
Całość recenzji przeczytaj tutaj: http://www.rp.pl/artykul/61991,1114214-Cieslik--Romans-z-kanonem.html?p=1
Maciej Urbanowski, Romans z Polską. O literaturze współczesnej, Wydawnictwo Arcana, Kraków, 2014